Chloe, Roses de Chloe - Otulona płatkami róż


         Od zapachów z serii Chloe jestem uzależniona. Wody perfumowane czy toaletowe są wpisane w mój życiorys jak kod genetyczny, jak facet, ten jedyny na całe życie. Począwszy od pierwszego flakonika, moja miłość do tych zapachów jest tak silna, że mimo że mój nos ma ochotę na skoki w bok, to i tak wraca do zapachu Chloe. Niedawno weszła nowa wersja z różą w roli głównej. O tej wersji marzyłam całe lato, ale ciągle inne potrzeby uniemożliwiały mi to spotkanie. Lato się skończyło, przyszły krótsze dni, wprawiające w depresyjny nastrój a ja nie lubię się poddawać. Postanowiłam zatrzymać lato, nie chcę pozwolić mu odejść ot tak zwyczajnie. Uwielbiam zapach kwiatów, szczególnie róż i będę trzymać to lato za mankiet jak zakochana dziewczyna.

Delikatny dotyk z Bogatym Balsamem do Dłoni Home Spa, Pat&Rub

Lubię kiedy moje dłonie są idealnie gładkie, nie drapią, nie niszczą rajstop, kiedy ich dotyk
u innych sprawia radość. Nie zawsze jednak tak było. Bywało że pomimo stosowania jakichś tam mazideł one i tak były przesuszone i szorstkie. Mało które sprawiały że są takie jak teraz, gładkie
i delikatne. Czasem wydawało się że krem coś robił z moją skórą na dłoni, jednak to były tylko pozory.
Od czasu kiedy zaczęłam systematycznie smarować balsamami do rąk Pat&Rub, ten problem zniknął.
Stosowałam z tej firmy różne balsamy i naprawdę oprócz ratowania skóry moich dłoni sprawiają raj dla zmysłu węchu.
Ponieważ niedawno do mojej kosmetyczki trafił Bogaty Balsam do Dłonie Home Spa w wersji mini, jako upominek, postanowiłam i o nim napisać parę słów bo na to zasługuje.

Wybaczcie mi jakość zdjęcia, wcale nie łatwo było zrobić błyszczącej tubce dobre zdjęcie. Ale nie będę się rozpisywać na temat moich umiejętności fotograficznej. Wspomnę tylko iż amatorzy zbudowali Arkę Noego, Titanica zaś profesjonaliści... I ja się nauczę wszystkiego ale potrzebuję czasu...


Wspomniany Bogaty balsam do dłonie HOME SPA otrzymałam w wersji mini, czyli w tubeczce
o pojemności 50ml. Wcale nie taka mała i nie taka mini. Pojemność ta, jest idealna do mojej torebki.
Tubeczka jest półprzezroczysta, oklejona zieloną błyszczącą etykietą, ale nie do końca.
Jest z boku nieoklejona szczelina przez którą widać ile jeszcze zostało. Tubka zamykana jest na zatrzask czyli klik. Zamknięcie jest solidne, nie ma mowy żeby coś wyciekło.
Opakowanie ma jak u Pat&Rub prostą i elegancką szatę graficzną która przedstawia oprócz danych o firmie dokładny opis i oznakowanie produktu, datę ważności, symbole i skład.


Niestety, lepiej mi się nie udało. Tylko tyle udało mi się uchwycić za co bardzo przepraszam.
Skład INCI: Aqua, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Decyl Cocoate, Isostearyl Isostearate, Lycium Barbarum (Goji) Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glyceryl Stearate, Glycerin, Betaine, Mangifera Indica ( Mango) Seed Butter, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Oenothera Biennis Oil, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Phytate, Xanthan Gum, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Parfum, Chondrus Crispus (Carrageenan) Extract, Citral, Limonene, Linalol 

Konsystencja jest kremowa, bardziej treściwa i tłustawa niż u pozostałych balsamów do rąk tej firmy. Nie utrudnia to wchłanianiu się. Balsam idealnie się rozsmarowuje i stopniowo wnika w skórę dłoni pozostawiając delikatną, ochronną powłokę. Zapach przyjemny, nuta lekko cytrusowa choć nie tak intensywna jak np. w linii rewitalizującej. Nie powinien drażnić, chyba że ktoś wybitnie nie znosi zapachu cytrusów.

A co obiecuje producent? 

Seria HOME SPA to kosmetyki naturalne do zadań specjalnych i relaksujących zabiegów SPA
w domowej łazience.

Bogaty Balsam do Dłoni HOME SPA odżywia, nawilża, koi i naprawia skórę. Skutecznie pielęgnuje, jak i pozwala na chwilę odprężenia.
Zawiera kombinację substancji  o właściwościach naprawczych i zwalczających wolne rodniki oraz  kompozycję olei i maseł roślinnych, skutecznie odbudowujących warstwę lipidową skóry. 
W naturalnym balsamie do rąk HOME SPA znajdują się substancje ochronne, które zabezpieczają skórę dłoni na długie godziny.
Idealnie się wchłania. Pachnie słodko i cytrusowo. Aromat jest mieszaniną olejków eterycznych.
Seria HOME SPA/Domowe Spa powstała z myślą o chwilach relaksu i dogłębnej pielęgnacji  w domowej łazience. Kosmetyki Spa do zadań specjalnych dokładnie zajmą się ciałem, 
a aromaty zmysłami. Kosmetyki naturalne z linii HOME SPA należy stosować wszechstronnie korzystając z ich rozbudowanej mocy.
  • Sok z Aloe Vera* - łagodzi, wspiera wzrost komórkowy
  • Ekstrakt z goji* - bardzo silnie zwalcza wolne rodniki
  • Masło mango* - ma działanie silnie nawilżające, chroni i odbudowuje naskórek, wygładza i ujędrnia skórę
  • Olej z wiesiołka*  – ma zdolność  kumulowania się w głębszych warstwach skóry, zapobiegając jej wysychaniu; łagodzi podrażnienia i stany zapalne skóry,  opóźnia procesy  starzenia; wygładza drobne zmarszczki
  • Olej winogronowy* – zwalcza wolne rodniki, hamując proces starzenia skóry, działa przeciwzapalnie i kojąco
  • Betaina roślinna* - nawilża
  • Gliceryna roślinna* - nawilża
  • Naturalna witamina E –  zwalcza wolne rodniki oraz chroni  przed działaniem niekorzystnych czynników środowiskowych
  • Emolienty roślinne* - nawilżają 
 *surowce naturalne z certyfikatem ekologicznym 

Sposób użycia:
Balsam należy delikatnie wmasować w skórę dłoni. Balsam można też stosować jako maskę dla dłoni - nakładamy wtedy więcej tego kosmetyku na skórze rąk i zakładamy bawełniane rękawiczki. Pozostawiamy tak przez kilka godzin lub na całą noc.

Moje zdanie: 
Mimo że opakowanie pełnowymiarowe bardzo mi się podoba pod każdym względem, wersja mini jest idealna do torebki, czy jako wersja podróżna. Zarówno delikatny zapach jak
i puszysta konsystencja sprawiają że używanie tego balsamu należy do przyjemności i powiem więcej: uzależnia. Nie trzeba go nabierać nie wiadomo ile bo już jego odrobinka pozwala na dokładne wysmarowanie obu dłoni. Sprawia to że krem jest bardzo wydajny. Nie trzeba go wsmarowywać po każdym umyciu rąk, choć przyjemność w używaniu kusi do tego. Krem jednak pozostawia miłą, ochronną warstwę na dłoni, co sprawia że ręce są gładkie po umyciu nawet bez dodatkowego smarowania. Myślę że nie mam więcej nic do dodania. Wszystkie obietnice producenta spełnione, nie ma się czego uczepić.

Można uczepić się ceny:
wersja mini, 50ml - 28zł
wersja pełnowymiarowa 100ml - 55zł, obecnie podczas promocji: 46,75 zł.

Jednak mimo wszystko warto, krem jest w całości ze składników naturalnych, nie wyczujemy tu ani chemicznego zapachu, a krem naprawdę nie udaje że pielęgnuje ale doskonale spełnia się w swej roli. Jeśli ktoś ma zniszczoną, wymagającą skórę dłoni i chce ją naprawić, zregenerować, z czystym sumieniem polecam ten krem.  Mimo wysokiej ceny warto go wypróbować.
Oceniam go 5+/6, pół punktu odejmuję za cenę.
Mimo bogatego składu, krem mógłby aż tak ceną nie przebijać. Choć mimo wszystko
w dbałości o dłonie, nie pożałowałabym im tej dobroci.

Ze zmęczenia i z powodu dzisiejszych wrażeń, zapomniałabym dodać. Bogaty Balsam do Dłoni otrzymałam jako upominek od sklepu https://www.patandrub.pl co nie wpływa na treść mojej recenzji.  

Mieliście ten krem?

Dziś liczba moich obserwatorów sięgnęła magicznej liczby 500. Czyż to nie piękny widok? :)

Bardzo Wam dziękuję i pozdrawiam! :)

Pat&Rub, Krem na dzień 40+ : czyli godnie walczę ze zmarszczkami

Korzystając z promocji wrześniowych na kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy, po wcześniejszym przetestowaniu próbek kremu Pat&Rub z serii AOx skusiłam się na coś mocniejszego, czyli na krem pełnowymiarowy, tym razem Krem na dzień 40+.
Zapomniałabym dodać że krem posiada naturalne filtry SPF 10, jak widać, jest to dla mnie bardzo oczywiste że je ma.

Miesiąc z maseczkami, dziś Thalgo: Wrinkle Control Eye Patch Mask

Pamiętam, to już było kiedyś ale spojrzałam na tamtą recenzję i nie spodobała mi się. Była to recenzja, a właściwie nie recenzja a powierzchowny opis początkującej blogerki. Nie znajdziecie już go bo wykasowałam, a że został mi jeszcze jeden komplet płatków pod oczy więc postanowiłam napisać recenzję ponownie. Kiedyś wygrałam mały zestaw miniaturek i między innymi też płatki pod oczy Wrinkle Control Eye Patch Mask firmy Thalgo.


Płatki są zamknięte w małej saszetce z folii metalowej. Na opakowaniu jest prosta szata graficzna, jak zawsze logo, krótkie informacje o firmie, nazwa produktu, instrukcja obrazkowa
jak i skład maseczki.




Są to fliselinowe płatki, ułożone w plastykowym przezroczystym pojemniczku, rozdzielone przezroczystym segregatorkiem z grubej, dziurkowanej folii. Niestety, tym razem pospieszyłam się z otwarciem i nałożeniem płatków, więc zdjęcie będzie nie za dobrej jakości.
Nie udało się zrobić poprawnie zdjęć samych płatków i przezroczystych elementów. Jedno zdjęcie wyciągnięte z poprzedniego postu, pozostałe też nie najlepszej jakości za co przepraszam.


Jak widać były nasączone przezroczystym płynem który szybko wsiąknął w skórę i po użyciu, wyschnięte na wiór.


Parę słów od producenta: Maseczka bogata jest w morskie składniki aktywne co pozwala nam na błyskawiczną kurację przeciwzmarszczkowo -wygładzającą i przywraca młodzieńcze spojrzenie
w 10 minut.  
W skład maseczki wchodzą:

Liftline: Białko pszeniczne, które ma zdolność tworzenia cienkiego filmu na skórze modelującego 
i rzeźbiącego owal twarzy. Daje efekt napinający i wygładzający. Redukuje szorstkość skóry 
i poprawia mechanizmy obronne.
mukopolisacharydy: pozyskane z alg morskich zapewniają odpowiednie odżywienie, nawilżenie
i napięcie oraz pomagają spowolnić proces starzenia się skóry
alantoina: nawilża, wygładza, zmiękcza skórę, ma działanie przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia.


Maseczka doskonale się sprawdza przed wyjściem, dając natychmiastowe i trwałe efekty. 

Skład z parabenami jednak zachęcający nie jest, jest ich tu aż 4. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, teraz bardziej. No ale czego się nie robi dla uwodzicielskiego spojrzenia. Został mi ten komplet więc nie może się zmarnować. Poświęciłam się dla nauki.



Nałożyłam płatki na skórę pod oczami i trzymałam tym razem dłużej niż 10minut. Płatki bardzo łatwo się aplikuje i wygodnie trzyma na skórze. Nie odklejają się od niej i można wykonywać w tym czasie swoje czynności.


Trzymałam tym razem do oporu, ile skóra wciągała substancji z płatków, a ciągnęła jak smok 
aż pół godziny. Płatki z początku ładnie przylegały, przyklejone tą substancją  do skóry, z czasem jak wysychały zaczęły się odklejać.
Jakie jest moje zdanie o nim? Płatki przez cały ten czas dostarczały mojej skórze wszystkie swoje dobroczynne składniki. Skóra w tym czasie została nawilżona i odżywiona, maseczka ją również wygładziła. Przez cały ten czas co trzymałam płatki na skórze, czułam na niej lekki i przyjemny chłód. Zdjęć skóry po zabiegu już nie zdążyłam zrobić, po prostu spieszyłam się i zapomniałam.  Skóra pod oczami była nawilżona i wygładzona przez resztę dnia i mimo że zmarszczki nie zniknęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki to nie rzucały się w oczy. Działanie przeciwzmarszczkowe jest długofalowe i niestety jedna maseczka nam ich nie ujmie.Maseczka za tą cenę cudów nie czyni. Nawilża, poprawia mikrokrążenie w skórze i poprawia jej wygląd na jakiś czas. Maseczka nie należy do tanich. Można ją kupić w komplecie 10x2 w cenie około 140zł 
w gabinetach kosmetycznych i sklepach internetowych, także na strawberrynet.com

Myślę że taki sam efekt sprawiła mi maseczka Beauty&Face którą niedawno testowałam. Tamtą maseczkę można kupić dużo taniej. Za tą cenę oczekiwałabym lepszego składu, chodzi tu 
o parabeny. 

Mimo to nie chcę jej skreślać, jeśli komuś nie przeszkadza cena i parabeny, i chce osiągnąć ładne spojrzenie w 10minut polecam tą maseczkę. 

Dziś jako bardziej świadoma składu i po porównaniu do poprzedniej Beauty&Face, oceniam ją na 3+/5

Lubicie algi na swojej skórze? moja je uwielbia. :)

Loccitane, Krem do rąk z mnóstwem masła shea - czyli rozpieszczamy dłonie

Niedawno znów miałam możliwość przetestować Krem do rąk z Masłem Shea, słynny bestseller Loccitane. Krem w miniaturce otrzymałam jako gratis i od razu trafił do mojej małej torebki.
Krem o takich parametrach świetnie się sprawdza, kiedy nie chcemy nosić przy sobie dużej, czy bardzo załadowanej torby. Możemy go mieć zawsze pod ręką. :)


Pełnowymiarowy krem zapakowany jest w srebrzystą tubeczkę przypominającą sreberko, które można zagnieść w miarę ubytku kremu, o pojemności 150ml i 30ml, zakręcaną plastykową, ośmiokątną nakrętką. Przyznam że opakowanie jest bardzo solidne, nakrętka trzyma się idealnie, nie ma mowy o jakimś poluzowaniu. Szata graficzna jest jak zawsze u L'occitane piękna i stylowa. Na opakowaniu jest logo, nazwa produktu, krótki opis o nim, krótkie dane o firmie, kod produkcji, symbole i data ważności. Wszystko napisane jest w języku angielskim.

Z tyłu podany jest skład kremu.


Producent obiecuje że krem chroni, odżywia i zmiękcza skórę, dzięki zawartości 20% masła shea.
,,Twoje ręce poczują się doskonale i nie będą się obawiać mrozu."

Krem do rąk z Masłem Shea to silnie wygładzająca, bestsellerowa - kombinacja Masła Shea
(aż w 20%) oraz wyciągów z miodu i słodkiego migdała, zmieszanych z aromatami jaśminu.
Jego miła konsystencja łatwo się rozprowadza po skórze, pomagając również w jej gojeniu
i ochronie. Zawarta w niej również witamina E, działa anty-oksydacyjnie i zapewnia skórze
dobre odżywianie.




Muszę przyznać że krem jest bardzo przyjemny w swej konsystencji, która jest zwarta i treściwa.
Bardzo przyjemnie się rozsmarowuje po skórze, pozostawiając nietłustą warstwę która stanowi dla niej ochronny płaszczyk. Krem jest bardzo wydajny, bo wystarczy niewielka ilość żeby wysmarować całe dłonie. Ręce już wcześniej miałam wypięlęgnowane przez kremy P&R więc nie było czego goić, ale stosowałam też go dużo wcześniej i zawsze spełniał oczekiwania mojej suchej skóry rąk.
Zawsze po użyciu tego kremu, skóra jest świetnie nawilżona, odżywiona i delikatnie pachnąca.
Zapach jest delikatny, nienarzucający się, jeśli ktoś ma wymagania co do zapachu może wybrać
spośród kilku wersji zapachowych: subtelny fiołek, czuła róża i zmysłowy jaśmin.



Występuje jak wspominałam, w różnych pojemnościach i cenach:
150ml - 90zł
 30ml  - 29,90zł

Dostępny jest w sklepach firmowych Loccitane lub sklepie internetowym

Cena wydaje się być duża ale to tylko pozornie. Przedkładając na jego działanie i wydajność wcale nie jest taki drogi jak się wydaje, a nasze kobiece, a nawet męskie dłonie które chcą sprawić przyjemność dotykiem, są tego warte. :) Dostęp może nie jest zbyt duży ale przy odrobinie chęci można sięgnąć do sklepu internetowego na przykład czy choćby allegro jeśli nie mamy w pobliżu sklepu firmowego.

Jeśli komuś zależy na miłych, delikatnych dłoniach o miękkiej, dobrze nawilżonej i odżywionej skórze, polecam ten krem z czystym sumieniem.
Moja ocena to 6/6

Znacie go? Lubicie?

Pozdrawiam serdecznie. :)

Październik miesiącem maseczek - Thalgo, Freshnes Exfoliator

Zacznę od maseczki którą mam już długo bo kilka miesięcy. Którą wygrałam w konkursie na Fb. Stoi sobie dzielnie w łazience, używana średnio raz w tygodniu. Nie wiem czy to można nazwać maseczką, jest to złuszczający krem: Freshnes Exfoliator. O maseczce pisałam już wcześniej, 
ale patrząc z perspektywy czasu było to raczej krótkie zapoznanie niż recenzja. 
Były to początki mojego blogowania. Kto jest ciekaw dokładniejszej recenzji, zapraszam do czytania.  


Maseczka zamknięta jest w plastikowej tubce o pojemności 30ml, zakręcana niebieską nakrętką. To był zestaw miniaturek, pełnowymiarowe opakowanie zawiera 50ml.
Miniaturki otrzymałam w kopercie, bez kartonika na którym pewnie było więcej informacji.
Na tubeczce jest logo i informacje o firmie, pojemność, symbole, kod produkcji, data ważności
i ważny skład INCI.


Maseczka czyli żel złuszczający ma przyjemny mentolowy zapach który nie każdemu może odpowiadać, ale w moim przypadku jestem zadowolona. Sprawia uczucie odprężenia i świeżości.

Konsystencja jest zwarta, kremowa i zawiera maleńkie, ledwo wyczuwalne drobinki które mimo swej wielkości doskonale spełniają swoją funkcję.



Producent zapewnia że: 
  • Łagodny, świeży, lekki krem złuszczający głęboko oczyszcza skórę, zmniejsza zanieczyszczenia, które osłabiają i poszarzają cerę. 
  • Zawiera przeciwutleniający ekstrakt z grejpfruta, który dodaje skórze energii oraz ją oczyszcza.
  • Ma przyjemny mentolowy zapach. 
  • Skóra staje się gładka, promienna, odświeżona.
  • Odpowiedni jest do skóry tłustej, mieszanej, suchej, normalnej, trądzikowej w każdym wieku.
  • Nie zawiera parabenów.  
Sposób użycia: Stosuje się jak peeling. Nakładamy palcami na oczyszczoną twarz, rozcieramy palcami i lekko masując, zmywamy twarz letnią wodą.


Moje wrażenia i wnioski: Maseczkę stosuję raz w tygodniu. Moja skóra jest sucha i wrażliwa, nie widzę potrzeby używania jej częściej. Jak wspominałam o zapachu jest świeży, mentolowy który działa na skórę orzeźwiająco. Zgadzam się że skóra jest po niej wygładzona, odświeżona, promienna. Małe rumieńce też są. :) Jest przeznaczona do każdego rodzaju skóry.
Na swoim przykładzie sprawdziłam że maseczka nie podrażnia, nie uczula i nie wysusza nawet tak wrażliwej skóry jak moja. Na mojej skórze nie ma jakichś dużych zanieczyszczeń więc nie wiem jak maseczka zachowa się w tym przypadku. Nie wiem czy mogę ją polecić osobom ze skórą tłustą z dużymi zmianami. Na pewno jednak mogę ją polecić osobom ze skórą taką jak moja.

Cena nie należy do przystępnych, za 50ml płacimy około 90zł, kupić możemy w salonach kosmetycznych oraz sklepach internetowych.

Jestem ciekawa Waszych opinii i ulubionych maseczek.

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :)

Pat&Rub, masło otulające

Jeszcze chwilę i zostanę Pat&Rub maniaczką. Zanim zdenkowałam do reszty poprzednie masełko - odświeżające, musiałam zrobić zapas. Jak się kupuje kolejne masło z tej serii, to nie ma siły,
coś w tym jest. :) Masła do ciała Pat&Rub są bardzo niebezpieczne bo uzależniają. ;)


Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.