Organique, Maska Algowa Papaya


Postanowiłam mimo wszystko pisać, bez względu na to co się dzieje. Tak mi jest po prostu lepiej niż ciągłe rozpamiętywanie, czy się to komu podoba czy nie. Zdjęcia do tej recenzji robiłam jeszcze przed tym tragicznym wydarzeniem, stąd radosny uśmiech na mojej twarzy. Jednak nie wszyscy muszą oglądać mnie smutną, dlatego zmieniać nic nie będę. 
Tematem dzisiejszego postu będzie Maska algowa z papayą, Organique.  

Moi styczniowi ulubieńcy część I


Kicia usnęła mi na rękach, a ja resztkami kończyn chciałabym napisać co nieco o swoich ulubieńcach, Podzieliłam na dwie części, bo mam lenia i zero energii, i nie chce mi się tyle pisać. Dziś będą ulubione kosmetyki do ciała i włosów, a druga część do twarzy, dojrzewa do napisania postu.

Zacznę od kosmetyków do włosów, szampon Loreal Professionnel z serii Mythic Oil, znacie, pisałam o nim recenzję. Skład może długi, ale jako jeden z niewielu pozostawia moje włosy nie poplątane i błyszczące. Problem z czesaniem ucieka, no może trochę bo są coraz dłuższe, i więcej czasu trzeba im poświęcić. Recenzja.


Odżywka do włosów farbowanych, z serii Mythic Oil, mogę powiedzieć że jest akurat dla mnie, lenia co nie lubi długo paprać się z tym i owym. Nakładam odrobinkę na końcówki i cześć, po sprawie. Włosy są miękkie, błyszczące i rozczesują się nawet zwykłą szczotką. Jak nie przesadzę to nawet nie obciąży włosów jak inne oleje, maski, odżywki. Recenzję dopiero napiszę.

Do rozczesywania moich niesfornych włosów, służy osławiona przez blogerki szczotka Tangle Tezer. Nie wiem dlaczego zwlekałam tak z jej kupnem. :) Recenzja.


O kremie do rąk, Organique pisałam TU. Jest wydajny i jeszcze go zostało na jakiś czas. Zobaczymy na jaki, póki co mam go już z półtora miesiąca. Pięknie pachnie, i działa na trochę dłużej jak na chwilę.


Krem do rąk LOccitane z masłem Shea podobnie. Cudownie pachnie, działa i jest wydajny. Używam je na zmianę. Recenzja. Wybaczcie że się powtarzam, już pisałam o nim kilka razy. Oszczędzam go bo jest go niedużo, ale za to jest ze mną już dwa miesiące, została połowa.

I dobiliśmy do masełka do ulubionego masełka do ciała, Organique. Chciałam pokazać jeszcze balsam, ale właśnie dobija denka. Masełko jest rewelacyjne. Jest go tylko 150g ale wystarczy odrobina żeby wysmarować całe ciało. O nim recenzję dopiero napiszę, ale już je lubię za piękny, subtelny zapach, konsystencję i działanie na moją sucharkową skórę. :)

Nie mogę też ominąć mydełka cytrusowego, które chciałoby się ugryźć. Sama przyjemność mycia. Na długo zagości w mojej łazience. :) Recenzja.

Znacie któreś z moich ulubieńców? Jak Wam się podobają?

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. :)

Mydło glicerynowe, cytrusowe Organique



       Przypomniało mi się że nie pisałam  jeszcze o glicerynowym mydełku Organique, choć pisałam o różanym mydełku tej marki. Tym razem będzie to Cytrus z pomarańczą.

Złoto z Organique


Wczorajszy dzień był pod znakiem migreny, przyznam że nie było łatwo. Jednak blog, nawet taki kobiecy
i kosmetyczny, to jest coś co sprawia, że człowiek nawet cierpiący zapomina o wszystkim.
Ile mi się udało, połaziłam po blogach,(nadal mam zaległości), poczytałam gazetki (trochę, nadal mam zaległości), przemyślałam to i owo,  poprawiłam sobie humor nagrodą.
Nikt mnie nie nagradza, muszę dbać o to sama.
Sprawiłam sobie nowy krem Eternal Gold, Organique. Poczytałam o nim na blogach i zapragnęłam go mieć. Tym bardziej że skończył mi się ulubiony krem od Irenki, po którym efekty są niesamowite. Dziś rano wymaziałam paluchem ostatnie resztki, i zostały już tylko próbki, niekoniecznie ulubione przez moją skórę.

Krem zaczynam testować od razu, recenzję oczywiście napiszę za jakiś czas.


Dziękuję Wam za miłe słowa i za cenne porady, także w mailu, na pewno się jeszcze przydadzą. :)
Przyznam że bardzo się wzruszyłam czytając tyle życzliwych komentarzy.
Czasami człowiek myśli i martwi się więcej niż powinien. No ale w końcu oczekuję na bardzo ważny wynik,
zostało jeszcze tylko parę dni niepewności.

Dziś tylko krótka notka, myślę że jutro wysilę się na więcej. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)

Co lubię w szczotce Tangle Tezer


Można powiedzieć że czytanie blogów kształci, bo człowiek dowiaduje się tu dużo rzeczy. Wcześniej tej szczotki nie znałam, nie słyszałam nic o niej. Musiałam założyć blog i zacząć czytać inne. Na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak zabawka, trochę śmiesznie, ale ciekawie. Na tyle ciekawie że postanowiłam poczytać o niej, co to takiego jest, dlaczego tak wygląda i co w niej takiego jest,że tyle kosztuje.

Szkoda mi było trochę wydać ok 40-50zł na szczotkę do włosów, jeszcze z jakiegoś plastiku. Co to takiego że większość blogerek ją tak chwali? Broniłam się przed decyzją kupna, ale czesząc się codziennie szczotką z Rossmana, dosłownie się męczyłam. Męczyłam się i swoje włosy, które sięgają już do łopatek. Szampony niby dobre, odżywki też, i o ile na mokro dawałam sobie z nimi radę, to na sucho masakra. Weź tu popraw fryzurę w dzień, na suchych włosach. Plączą, szarpią i rwą się nieubłaganie, jakby chciały się bronić przed czesaniem.

No dobra, bez rozpisywania się, zaczęłam o niej marzyć. Postanowiłam że kupię sobie słynną, magiczną szczotkę  Tangle Tezer. No i kupiłam. I pewnie myślisz co o niej myślę, czy warto ją mieć i wydać tyle.
Ok, już piszę o tym. :)


Szczotkę sobie zamówiłam ze sklepu internetowego i otrzymałam w przezroczystym pudełku z tworzywa.
W środku była  ulotka. Na pudełku są opisy, na ulotce też logo i opisy. O producencie i o tym panu fryzjerze który szczotkę dla nas wymyślił. Wszystko to w obcych językach.

Szczotka jako szczotka, jest wykonana z kauczuku, bardzo wytrzymałego tworzywa. Odporna jest na upadek np. na kafelki. Oczywiście zdążyłam ją już kilka razy upuścić. Odporna jest też na działanie wody. Szczotka ma wypustki o dwóch różnych długościach, dłuższych i krótszych. Trzeba jednak uważać bo wypustki lubią się wyginać. Zabrałam ją dziś w ciasnej torebce na dłuższy spacer. Do tych celów, warto sobie jednak sprawić wersję kompaktową.



Co nam obiecuje producent?

  • szczotka ma zapewnić delikatność w czesaniu, bez rwania, szarpania i ciągnięcia włosów
  • ma je ładnie rozczesywać, rozplątywać, nie ciągnąć, nie naruszać ich struktury 
  • specjalnie zaprojektowane wypustki mają dobrze masować naszą głowę i pobudzać porost włosów. 
  • dłuższe stosowanie ma przyczyniać się do połysku naszych włosów. 
  • szczotka Tangle Tezer jest wodoodporna i wykonana z niezwykle trwałego materiału.
  • dostępna jest w różnych kolorach. 

Cena szczotki ok 30 - 50zł. Rozpiętość cen jest duża, zależy w którym sklepie ją kupimy.
Szczotkę można kupić w sklepach internetowych, także stacjonarnych, choć nie wiem dokładnie gdzie. Nie trafiłam jeszcze na taką w sklepie stacjonarnym, ale może Wam się uda.


No i jak już doczytałyście do tego momentu, ciekawe jesteście czy się sprawdziła u mnie. Nie odpowiem od razu na wszystkie pytania co do obietnic producenta. Chodzi tu o połysk i przyspieszony porost włosów, co okaże się później. Szczotka jest wytrzymała na upadki, odporna na wodę, niestety musimy uważać na wypustki, bo lubią się wyginać jak widać na zdjęciu odwróconej szczotki. Po prostu, nie nosimy bez ochrony w ciasnej torebce. Chyba że mamy wersję kompaktową, co uważam za świetną opcję do torebki.

Zgodzę się z tym, że czesanie jest dużo bardziej przyjemne i bezstresowe niż zwykłą szczotką. Fajnie masuje skórę głowy. Jeśli jednak macie włosy długie i gęste, nie liczcie że szczotka rozczesze Wam włosy w pół minuty. Trzeba rozdzielać pasma i trochę się nią pobawić przy rozczesywaniu, niestety coś za coś. Nie rwie, nie szarpie ale też natychmiast nie rozczesze jeśli mamy włosy gęste i długie. Mi to jednak nie przeszkadza, wolę to niż szarpaninę i mnóstwo wyrwanych włosów. Czesanie włosów tą szczotką, to sama przyjemność. Mimo to że nie trwa to pół minuty jak obiecuje producent.
Uważam że świetnie się sprawdzi u małych dziewczynek, czemu sprzyjają też bajeczne kolory tych szczotek. Polecam i życzę miłego tygodnia. :)


Oczka niewinne a w kociej główce same psoty.


Z pozdrowieniami dla Was również moja szalona kicia Gryzelda.

Moi ulubieńcy roku 2013. Pielęgnacja ciała


Tak jak większość blogerek kosmetycznych, chciałam pokazać Wam co najbardziej polubiłam w ubiegłym roku. Zaczynam od pielęgnacji ciała.

Jak wiecie, moja skóra jest bardzo sucha, czasami potrafiła być tak sucha że aż się łuszczyła. Stosowałam różne mazidła, balsamy, niewiele pomagało. Tak naprawdę zadowolona byłam tylko z balsamów aptecznych, Vichy czy LRP czy z podobnej półki. Muszą to być kosmetyki o bogatej konsystecji, lekkie kompletnie na mnie nie działają. Drogeryjne bardziej szkodzą jak pomagają, skórę mam po nich jak tarka.

Od kiedy zaczęłam czytać blogi kosmetyczne, trafiałam na coraz ciekawsze i z fajnym składem balsamy
i masełka. I tak trafiłam na przykład, na przepięknie pachnące i cudownie odżywcze masełka Pat&Rub, oraz podobnie działający na moje zmysły, Aksamitny balsam do ciała Organique. 



Wymienione wyżej polecam z całego serca wszystkim z suchą skórą, oraz wymagającym zmysłem węchowym. Pachną  obłędnie, jeszcze długo po nałożeniu na skórę i tak samo nawilżają i odżywiają.

Podobnie pięknie pachnie Rewitalizująca Mgiełka do ciała Pat&Rub, choć konsystencja jest dużo lżejsza.

Jest idealna dla leniuszków i pań żyjących w pośpiechu. Idealna jest również na lato. Polecam! :)
Ta jedyna z lekkich konsystencji, dobrze nawilża moją skórę i jest bardzo wydajna.

Do kąpieli i codziennej higieny polecam wspaniałości Organique i Mydełko Marsylskie, L'Occitane



Mydła glicerynowe, Organique można nabyć w różnych wersjach zapachowych, każdy znajdzie coś dla siebie. Sól do kąpieli, Organique, to nie jest taka zwykła sól jak z kuchni.
Zawiera tyle mikroelementów i tak działa na skórę, że nie trzeba już niczym się smarować. Polecam! :)

Do włosów polecam
Zestaw pielęgnacyjny: szampon i odżywczy krem do włosów farbowanych który jest przeznaczony także do stylizacji włosów, hiszpańskiej firmy TAHE, niezawodną maskę Vitamino Color do włosów farbowanych, Loreal Professionnel, oraz Szampon regeneracyjny L'Occitane. Wszystkie wymienione kosmetyki są bardzo wydajne. Może wydają się drogie, ale tylko na pozór. Byłam z nich bardzo zadowolona.

Ostatnio też odkryłam doskonały dla moich włosów szampon również firmy Loreal Professionnel, Mythic Oil. Rewelacja, również polecam.


Do utrzymania świeżości ciała, doskonały antyperspirant, Vichy. Jestem mu wierna od lat. Tylko ten nie podrażnia mi skóry, mogę go używać też bezpośrednio po depilacji. Tylko ten jest skuteczny, niezależnie od pory roku. Polecam! :) 


No i przyszła kolej na kremy do rąk. Jest to miłość od pierwszego posmarowania. 
Krem do rąk z masłem shea, aż 20% w składzie. Wersja klasyczna i o zapachu różanym, L'Occitane. 

Wszystkie idealnie ratują moje dłonie przed niszczeniem detergentami, przed wysuszeniem, przed upływem czasu. Nie da się ich nie uwielbiać. Polecam! 

Dziękuję że wytrzymałyście do końca. Znacie te kosmetyki? Lubicie? 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za każdy komentarz :)

Ultimate Lift Age-Correcting Creme, ReNutriv Estee Lauder. Twarzowy ulubieniec


         Wszyscy prawie podsumowują poprzedni rok, a ja przyszłam napisać o kremie który czyni moją twarz młodszą, i który ukradł moje serce oraz złagodził rysy twarzy. 
Krem, a właściwie sporą miniaturkę bo aż 15ml kremu otrzymałam w konkursie od Irenki. Kiedy zobaczyłam go w pudełeczku z innymi wspaniałościami, na mojej zmęczonej podczas remontu twarzy, zawitał szczery, radosny uśmiech od ucha do ucha. Jest to krem Estee Lauder: Re-Nutriv, Ultimate Lift Age-Correcting Creme.Co w nim takiego jest że porwał moje serce? Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do czytania części dalszej.

Różane Mydełko Glicerynowe Organique


Jak mija weekend? U mnie leniwie. Niestety poremontowe sprzątanie przyczyniło się do bólu kręgosłupa. Korzystając z weekendowego odpoczynku,przypomniało mi się, że jeszcze nie napisałam nic o swoim prezencie gwiazdkowym, mydełku glicerynowym, Organique. Jest to mydełko o zapachu róży co nie każdemu może odpowiadać, ale wersji zapachowych jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Mydełko jest tworzone ręcznie i występuje w kostce okrągłej czy prostokątnej. Urozmaicone jest, jak to naturalne mydełko naturalnymi dodatkami, w tym przypadku zasuszonymi płatkami róż.

Było oklejone etykietką, ale moja ciekawość była tak daleko posunięta, że z rozpędu opakowanie foliowe zostało wywalone wraz z etykietką, której nie zdążyłam sfotografować. Patrząc na etykietkę podobnego mydełka, powiem tylko że były tam tylko krótkie informacje: o firmie, krótko o mydełku, data ważności
i jego skład.


Zapach jest bardzo naturalny. Różany zapach mydełka, czuje się już przez folię. W połączeniu z wodą, pieni się dość intensywnie. Mydło jest bardzo delikatne dla skóry, piana sprawia wrażenie delikatnego kremu. Dobrze myje, nie wysusza skóry i nie podrażnia jej. Mam wrażenie że nawilża skórę, nie woła o szybkie smarowanie balsamem. Pięknie pachnie jeszcze długo po kąpieli.

Pachnące i kolorowe mydełka Organique dzięki zawartości nawilżającej gliceryny nie tylko jak wspomina producent intensywnie się pienią, dokładnie myją skórę, relaksują. Mydła te utrzymują również nawilżenie skóry.

Minusem jest dostępność kosmetyków tej firmy, można je kupić tylko w firmowych sklepach Organique, które są w większych miastach, albo w sklepach internetowych.

Jak wspominałam, mydło glicerynowe, Organique można kupić nie tylko o zapachu róży, ale są też dostępne różne inne wspaniałe wersje zapachowe tych mydeł.

Podsumowanie:

Mydło dość intensywnie się pieni. Wystarczy trochę namydlić gąbkę, żeby dokładnie umyć całe ciało. Wydajność, pozwolicie że ocenię po wymydleniu mydła do końca. Póki co, cieszę się jego zapachem, kremową delikatnością.

Kto nie miał tego mydła w rękach, nie wie jaka to przyjemność i delikatność dla skóry. U mnie w kolejce czeka już mydełko o zapachu cytrusowym. Już nie mogę się doczekać kiedy i je wypróbuję.

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, weekendowego wieczoru. :)

W poszukiwaniu idealnego podkładu. Clarins, Extra Comfort


Miałam różne podkłady, z których byłam zadowolona mniej czy bardziej. Chętnie zostałabym przy ulubionym, ale moja ciekawość ciągle prowadzi do nowości.
Tak też było ostatnio po wykończeniu Skin Illusion, Clarinsa. Jako gwiazdkowy prezent, sprawiłam sobie podkład Extra - Comfort 07 beige, również ulubioej marki jaką jest Clarins. 
Zaczęłam używać go już wcześniej, czy jestem z niego zadowolona?  Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do dalszej części tego wpisu.

Sposób na relaks - Sól do kąpieli, Organique


Czasami mamy ochotę się zrelaksować w wannie. Tak po prostu, odprężyć się w pachnącej, pełnej piany wannie z wodą. Bardzo to lubię, uwielbiam.
Dziś jednak nie wykorzystałam żadnego płynu, kuli czy tabletki, a sól do kąpieli.
Miałam ochotę na kąpiel w wodzie z solą do kąpieli o zapachu różanym, Organique. Niedawno otrzymałam w prezencie z innymi kosmetykami do kąpieli. Kulę już wykorzystałam, na dziś została sól i mydło glicerynowe o zapachu róży.




Sól otrzymałam w małym foliowym woreczku, udekorowanym kokardką.


Na woreczku jest logo firmy i etykietka. 
Wiadomo że są informacje o firmie, opis i skład. 


Sól jest drobnoziarnista z zasuszonymi płatkami róż. 
Wsypujemy dowolną ilość, im więcej tym jest bardziej intensywny zapach. 
Nie ma potrzeby jednak żeby wsypać jej dużo. 

Szybko się rozpuszcza a łazienka napełnia się pięknym zapachem. Komuś mogą przeszkadzać farfocle pływające w wodzie ale jest ich niewiele. To są pokruszone płatki róż. Mi one nie przeszkadzają. W tej pachnącej wodzie poczułam się luksusowo, odprężona i zrelaksowana. Tak samo czułam się długo po kąpieli. 
Zapach utrzymuje się jeszcze dłuższą chwilę po wyjściu z wanny. Skóra nie jest wysuszona, pachnie i nie woła o szybkie nawilżenie. Choć po chwili i tak się smaruję balsamem, siła przyzwyczajenia. 

Słowa od producenta. 

Wyjątkowe naturalne sole do kąpieli z dodatkiem składników najwyższej jakości: ziół, oliwy z oliwek i olejów eterycznych sprawiają, że kąpiel przestaje być zwykłym zabiegiem higienicznym. Kąpiel w aromatycznej soli ma zbawienne działanie nie tylko na duszę, ale również na ciało - wpływa na cały organizm: łagodzi bóle mięśni i stawów, działa odprężająco i relaksująco, poprawia krążenie. Skóra po kąpieli staje się pełna blasku i aksamitnie delikatna. Kąpiel staje się źródłem wielu przyjemnych doznań.
Sama sól zawiera wiele biopierwiastków, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Skład mikroelementów w soli zbliżony jest do ich zawartości w płynie ustrojowym, są więc bardzo dobrze przyswajalne.
Sole są bardzo wydajne, 70-100g wystarcza do zrobienia pielęgnacyjno-leczniczej kąpieli, pozostawiającej skórę pachnącą i we wspaniałej kondycji.

Sól z dodatkiem olejku z drzewa różanego posiada zmysłowy zapach przenoszący w krainę luksusu 
i zmysłowości. Róża jest od wieków ceniona i uwielbiana, a olejki pozyskiwane z tej rośliny cudownie regenerują skórę i koją zmysły. Sól z dodatkiem tego ekskluzywnego olejku pielęgnuje ciało, działa także rozluźniająco i antydepresyjnie. 
Kąpiel różana dostarcza niezapomnianych doznań aromaterapeutycznych i relaksujących. 

E
Sole są w różnych wersjach zapachowych,  można je kupić w sklepach firmowych czy internetowych. Dostępność nie jest duża, ale warto poszukać i wypróbować. Wrażenia po kąpieli niesamowite, jest poprawa humoru i samopoczucia a cały dzień. Polecam :)

Lancome, L'Absolu Rouge - Dotyk luksusu


Wczoraj pisałam o błyszczyku który otrzymałam w prezencie od Syrenki, dziś opowiem o pomadce Lancome, L'Absolu Rouge, a właściwie o jej miniaturce.

Miniaturka jest dość sporej wielkości jak na miniaturkę i na pewno wystarczy mi na długo. Umieszczona jest w ślicznym, czarnym, plastikowym opakowaniu, z charakterystycznym dla marki Lancome symbolem róży. Na spodzie opakowania umieszczona jest nazwa produktu, numer świadczący o kolorze, symbol produkcji, oraz krótkie informacje o producencie.


Konsystencja cudowna, miękka, gładko sunie po ustach, pozostawiając usta o jedwabistym połysku. Na tę porę roku jest idealna, nie potrzeba używać pod nią żadnych innych smarowideł do ust, bo chroni je idealnie. Oprócz kremowej konsystencji, pomadka ma przepiękny, ale delikatny różany smak. Aplikacja tą pomadką to czysta przyjemność.


Opis:

Pomadka zawiera olejki z winogron, witaminy (A i E) i składniki chroniące usta przed wysuszaniem. Producent obiecuje  uwodzicielską objętość, zmysłową pielęgnację,  uosobieniem czystego luksusu.

Formuła z bardzo skuteczną, aktywną substancją przeciwstarzeniową Pro-Xylane, sprawia, że usta wydają się powiększone, wygładzone, perfekcyjnie pomalowany jest kontur  ust. Ponadto pomadka intensywnie nawilża, pielęgnuje delikatną skórę i chroni ją dzięki filtrowi SPF 12 przed szkodliwym promieniowaniem UV. Daje piękne, pełne pokrycie ust oraz pielęgnuje suche usta.

- Reconstructing HYDRA-COMPLEX*TM (opatentowana siateczka nawilżająco-odbudowywująca) nadaje ustom natychmiastowe i długotrwałe nawilżenie, odżywia je przez 6 godzin.

- SPF 15 chroni delikatne usta przed promieniami UV.

- Czysty, promienny kolor i jedwabiste, satynowe wykończenie, daje niesamowity efekt nawilżenia.


Przyznam że dawno nie miałam pomadki marki Lancome, choć miło je wspominam. Kiedyś używałam je często, ale później mi się znudziły i próbowałam ciągle to innych. Nigdy nie miałam dużo pomadek naraz bo wolę kupić mniej, ale mieć pewność, że zawsze będę wyglądała w niej elegancko i bez skazy. Chociaż dawne pomadki nigdy mnie nie zawiodły i nie żal mi było wydać na ich jakość, ta wydaje mi się być jeszcze lepsza. Malując nią usta, nie muszę używać jak wspominałam odżywki, bo idealnie nawilża i odżywia usta. Kolor jak widzicie jest równie uniwersalny jak błyszczyk, bezpieczny w każdej sytuacji. Można go wyciągnąć w każdej chwili bez lusterka i pomalować bez obaw że będzie wędrować nie tam gdzie powinna.

Zapach i smak jest różany, taki jak lubię. Jest przyjemny i delikatny, sprawia że chciałoby się dla niego sięgać po nią cały czas. Na szczęście nie ma takiej potrzeby bo pomadka mimo kremowej konsystencji jest dość trwała.

Pomadka gładko sunie po ustach, pozostawiając je jakby pod warstewką odżywczego kremu.

Trwałość pomadki L'Absolu Rouge, jest bez zarzutu jak na tą konsystencję. Trzyma się wytrwale na ustach dopóki nie zjemy posiłku, i mimo że działa jak dobry krem odżywczy, nie czuje się jej obecności. Połysk schodzi równomiernie, nie tracąc koloru. Pomadka nie zbiera się w załamaniach ust, i nie podkreśla suchych skórek. Zdjęcia nie wyszły w najlepszej jakości.



Pomadka  L'Absolu Rouge jak widać, z powodzeniem może zastąpić nam dobrze kryjący błyszczyk, czy też odżywczy balsam do ust. Polecam ją paniom dojrzałym, oraz osobom  z tendencją do wysuszonych ust. Sprawia ona że usta oprócz jedwabistego połysku, zyskują też na wyglądzie. Wydają się też młodsze, większe i pełniejsze.

Dostępna jest w sklepach perfumeryjnych jak Douglas, czy Sephora jak również w sklepach internetowych na terenie całego kraju. Nie jest tania, ale warta każdej złotówki. Można też upolować taniej w różnych promocjach. Jest też idealnym pomysłem na prezent.


Pomadkę L'Absolu Rouge z czystym sumieniem Wam polecam, o ile macie ochotę wydać trochę większą gotówkę.

Pozdrawiam serdecznie :)

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.