Jak Wam minęła niedziela? U mnie było dziś tak pięknie, że postanowiłam wyjść na dłuższy spacer. Wcześniej trzymałam włosy na papilotach, bo jak wiecie nie prostuję ich niczym, bo i tak mam swoje włosy proste jak druty. Natomiast bardzo chętnie nakręcam je na papiloty jak stara ciotka.
Po takim spacerze z loczków niewiele zostało, ale i tak zdążyłam się nimi trochę nacieszyć. :)
Nie o tym jednak chciałam napisać. Ciągle mi chodzi po głowie krem który dostałam na spotkaniu blogerek w Gorzowie. Krem podarował nam sklep
Make me BIO i od pierwszego otwarcia słoiczka, skradł moje serce. Nie jest to typowy krem jaki można kupić w drogerii czy perfumerii. Jest on zrobiony ze składników naturalnych i wygląda trochę inaczej. Nie używam go długo, dlatego nie będzie to typowa recenzja, krem używam dopiero od dwóch tygodni, a już zdążyłam się od niego uzależnić. Chciałam też podzielić się z Wami swoimi pierwszymi wrażeniami.
Krem jest w zgrabnym słoiczku z ciemnego szkła, o nietypowej pojemności bo aż
60ml. Słoiczek zakręcany jest czarną nakrętką z tworzywa sztucznego i oklejony banderolą, dzięki czemu mamy pewność że nikt przed nami do niego nie zaglądał. Samo opakowanie wygląda tak pięknie i kusząco, że żal mi było otwierać. Niepotrzebnie, bo po otwarciu wszystko wygląda tak jak przed. Pasek banderoli równiutko został rozerwany po przerywanej linii. Został jeszcze lniany sznureczek, na którym jest przywiązana mała ulotka.
Na słoiczku jak zawsze jest logo, dane o firmie, symbole, informacje że krem jest ze składników naturalnych, data ważności, sposób użycia, oraz skład.
Data ważności jest krótka, wynosi rok od daty produkcji, po otwarciu można używać już tylko sześć miesięcy, niestety w moim przypadku już tylko do maja tego roku. Mam nadzieje że pozostałe kremy
w ofercie sklepu, mają późniejszą datę produkcji, bo na tym kremie pewnie się nie zakończy.
Krem o
waniliowej barwie ma dziwną jak na krem
konsystencję, bo nie jest tak gładka, idealna jak
innych kremach. Wygląda trochę jak twarożek, trochę jak niedomieszany krem, widać że nie ma tam żadnych wyrównujących krem dodatków.
Zapach za to ma obłędny, obezwładniający.
Otworzyłam słoiczek i przepadłam. Krem pachnie jak świeże pomarańcze. Każde otwarcie słoiczka, każde posmarowanie tym kremem to jest coś, na co czekam z niecierpliwością do kolejnego użycia. Jednak po posmarowaniu kremem twarz, zapach po chwili przestaje być już wyczuwalny.
Od producenta.
z natury to co najlepsze.
BEZPIECZNE W UŻYCIU
W porównaniu do innych produktów kosmetycznych, kosmetyki naturalne są bezpieczniejsze w użyciu. Są hipoalergiczne i przetestowane przez dermatologów, aby zagwarantować bezpieczeństwo i skuteczność działania. Ponieważ są one wykonane z naturalnych składników, nie trzeba martwić się o wysypki, swędzenie czy podrażnienia skóry.
PASUJĄ DO WSZYSTKICH RODZAJÓW SKÓRY
Kosmetyki naturalne są idealne dla wszystkich rodzajów skóry. W naszej ofercie znajdują się kremy do cery suchej, tłustej, mieszanej, skłonnej do wyprysków oraz dojrzałej. Dzięki właściwemu skomponowaniu składników stworzyliśmy kosmetyki dla wszystkich rodzajów skóry a wszystkie wykorzystywane przez nas składniki są w 100% naturalne.
NIE SĄ TESTOWANE NA ZWIERZĘTACH
Niektóre konwencjonalne kosmetyki są testowane na zwierzętach w celu zapewnienia, że są one bezpieczne i skuteczne w użyciu. Jednak kosmetyki naturalne nie są jednym z nich. Zamiast tego prowadzone są testy przez specjalistów w laboratoriach z wykorzystaniem profesjonalnych narzędzi i metod badawczych. Dzięki temu nie musieliśmy krzywdzić zwierząt aby mieć gwarancję, że nasze produkty są bezpieczne i skuteczne.
BRAK EFEKTÓW UBOCZNYCH
Niektóre kosmetyki dostępne na rynku, mogą podrażnić skórę i krosty przyczyny. Mogą powodować blokowanie porów skóry albo nadmiernie ją wysuszać. Stosując naturalne kosmetyki nie trzeba się o to martwić. Wykorzystywanie wyłącznie naturalnych składników gwarantuje, że nie będzie żadnych skutków ubocznych, w związku z tym można je stosować w tak często jak wymaga tego nasze ciało.
Krem Orange energy jest to doskonały krem przeznaczony do skóry normalnej i wrażliwej. Opracowany jest na bazie wody z kwiatu pomarańczy, która z łatwością przenika w głąb komórek skóry, przywracając jej równowagę. Działa lekko ściągająco, rozjaśnia i tonizuje skórę. Orzeźwiający zapach kwiatu pomarańczy działa stymulująco na umysł. Olejki z migdałów, jojoba i shea doskonale nawilżają, odżywiają i chronią skórę nie pozostawiając uczucia ociężałości. Wyciąg z rumianku dodaje uspokajająco- łagodzące funkcje. Ten aksamitny krem jest idealnym wyborem na świeżą dawkę energii każdego dnia.
Składniki/Ingredients (INCI): Citrus Aurantium Dulcis (Orange Blossom) Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Glyceryl Monostearate, Tocopherol (Vitamin E), Glycerin, Matricaria Chamomilla (Chamomile) Flower Extract, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene*, Linalool* *Naturalnie występujące olejki eteryczne
Krem, mimo że jest nierównomiernej konsystencji, idealnie się rozsmarowuje. Gładko sunie po skórze, zostawiając na początku tłustawą warstwę, która po chwili również zanika. Ze względu na to że krem wydaje się nieco tłustawy, zdecydowałam że będę go używać na noc. Krem z powodzeniem jednak można używać też w dzień, bo nie koliduje z makijażem, nie roluje się i nie skraca jego trwałości.
Moje wrażenia i wnioski.
Jak wspominałam, krem używam od dwóch tygodni na noc, czasami też na dzień. Nie mogę powiedzieć że jest bardzo wydajny bo nie żałuję go sobie. Nabieram sporą ilość i smaruję nim szczerze, z zachłannością twarz i szyję, upajając się jego zapachem. Kremu zostało w ten sposób, odrobinę więcej jak pół słoiczka. Przez moment zostawia tłustawy filtr, który po pewnym czasie znika, czyniąc skórę twarzy delikatnie wygładzoną. Rano kiedy się budzę, cera również jest gładka, twarz wygląda na wypoczętą i rozświetloną. Nie zauważyłam natomiast ściągnięcia skóry twarzy. Krem do tej pory (odpukać!) nie podrażnił anie nie uczulił mojej wrażliwej skóry. Zapach natomiast umila każdą aplikację i uzależnia.
Cena kremu jak na te właściwości nie jest wygórowana, za
60ml zapłacimy
49zł.
Krem
Make me BIO wystepuje w różnych wersjach i jest dostosowany do potrzeb każdego rodzaju skóry. Można go kupić
TU i nie tylko ten krem. Można wybrać z kilki opcji i dopasować do swoich potrzeb.
Po zdenkowaniu tego kremu, chętnie kupię wersję
Garden Roses. Mam nadzieję że trafię na dłuższy okres przydatności do spożycia.
Myślę że każda/każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie, krem na pewno sprawdzi się na młodej skórze i na skórze pań dojrzałych. Myślę też, że można go bezpiecznie używać, jeśli sprawdził się na mojej wrażliwej, kapryśnej skórze. Krem
Orange energy, mimo że jest przeznaczony do cery normalnej i wrażliwej, na pewno dobrze sprawdzi się też na skórze suchej i wymagającej. Myślę że krem i jego działanie spodoba się osobom które lubią nie tylko naturalne kosmetyki. Uwaga, krem uzależnia. :)
Mimo że otrzymałam krem w upominku, nie ma to najmniejszego wpływu na moją opinię. To są moje odczucia i myślę że takie pozostaną do samego końca.
Miłego tygodnia. :)