Moje największe włosowe wpadki
Zainspirowana postami na blogach, obiecałam że napiszę też o swoich włosowych wpadkach. Ponieważ byłam specjalistką w eksperymentach niczym Albert Einstein, do tego roztrzepana i ciągle rozkojarzona, wpadki nie były mi obce. Jest to stary wpis, ale ciągle jeszcze wywołuje uśmiech na twarzy.
Napiszę o tych, które najbardziej pamiętam. Post jest jeszcze z początków mojego blogowania.
Rozczarowany pies.
Pamiętam, że już jako dziecko marzyłam o blond włosach. Jak już nie byłam pod kontrolą mamy, która zwracała uwagę na moje nieokiełznane pomysły, mieszkałam już pewnie w akademiku. Farby do włosów były mało dostępne, fryzjerzy nie bardzo chcieli moje długie włosy rozjaśniać na blond, postanowiłam więc wziąć sprawę w swoje ręce. Kupiłam wodę utlenioną, zrobiłam jakąś mieszankę i polałam to po włosach. Kolor wyszedł coś w rodzaju, no właśnie... Nie wiem co to było. Jakaś jajecznica z cynamonem, ale już nie ciemny szatyn, choć do wymarzonego blondu ohoho, bardzo daleko. W czasie pewnego weekenu udałam się w podróż do domu. Postanowiłam odwiedzić siostrę, która mieszkała już w domku jednorodzinnym. Wiadomo że w związku z tym był pies, śliczny wilczurek, który zawsze miło mnie witał. Nie wiem co mu odbiło, ale wtedy tak mnie oszczekał jak nigdy. Okrzyczał mnie po prostu. Jako wytłumaczenie psa, usłyszałam że to przez moje włosy. Ok, skończyłam z wodą utlenioną.
Makaron we włosach.
Fryzjerka poradziła na moje włosięta, maseczkę z żółtka, olejku rycynowego i czegoś tam jeszcze. Zawsze byłam sceptyczna w nakładaniu jajek na włosy, ale postanowiłam wypróbować. Przygotowałam wszystko, wymieszałam, nałożyłam na włosy. Nie pamiętam ile to trzymałam, ciężko było dobrze to spłukać, ale udało się w końcu. Umyłam włosy, wysuszyłam, wybrałam się na miasto. Padał chyba wtedy deszcz, a ja pod parasolem czułam zapach makaronu, surowego. Takiego, co moja mama przygotowywała co tydzień na niedzielę do rosołu. Nie wiem skąd to się wzięło,ten zapach. Mąki przecież nie dodawałam do maseczki. Postanowiłam dać sobie spokój z żółtkami na głowie.
Rudej nie chcę.
Ponad piętnaście lat temu, fryzjerka zafarbowała moje włosy na piękny rudy kolor. Wszystko byłoby fajnie, gdyby włosy nie odrastały w tak szybkim tempie, ale już po miesiącu było widać spore ciemne odrosty. Nie chciało się iść do fryzjera, poszło się po farbę do drogerii. I co?? Masakra!!! Wyszło coś bardzo dziwnego, na pewno nie miało być to. Poszłam po coś do sąsiadki. Złapała się za głowę. Ja pani coś dam! :) Dała mi, szamponetkę, którą miałam poprawić kolor włosów. Hahahahaha. sesesesesesesese, ogromny żart. No dobra, niech będzie. Wyskoczyłam po chlebek do piekarni. :D Wyprzedza mnie dwóch panów w średnim wieku. Jeden mówi do drugiego: wiesz, ja to nigdy rudych nie lubiłem. Drugi na to: ja też. Blondynki lubię, brunetki lubię, ale rudych nie cierpię, rude to fałszywe. Choć panowie byli sporo starsi niż ja, wyleczyli mnie z rudości na mojej głowie...
To tak ma być??? cd.
Zdesperowana, poleciałam do drogerii po farbę blond. Wieczorem położyłam farbę, później zmyłam, rano pojechałam do pracy, do przychodni. Nie pamiętam czy koleżanki coś mi powiedziały na temat tej fryzury, pewnie mówiły, ale było tyle pracy, że nie bardzo sobie przyjęłam to do wiadomości. W naszym zabiegowym gabinecie był jedyny czajnik do parzenia herbaty, kawy. Czasami przychodziła zza ściany dentystka zrobić sobie coś do picia i pogadać chwilę z nami. Spojrzała na moją głowę... złapała się za swoją: pani Dorotko, co to za fryzura, to jakaś nowa moda czy jak? Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, trochę przerażona. Spytałam, czy coś nie tak?? - No ma pani jakieś placki z tyłu głowy, jasne, ciemne rudawe, nie wiem czy tak miało być?? - Nie, na pewno tak nie miało być!!! Po południu już byłam w salonie fryzjerskim, wydałam majątek na balejaż. Długo było fajnie... Aż zachciało mi się znów eksperymentować z blondem. Trzeba było przecież zamaskować odrosty. :D
Swoich włosów przez to zapuścić nigdy nie mogłam. Przez moje eksperymenty były kruche jak siano. Do momentu aż przestałam eksperymentować, a przyjemność rozjaśniania zostawiłam fryzjerom. Zdjęcie to pochodzi z 2010 roku, wtedy jeszcze nie miałam bloga. Poprzednie było jeszcze starsze, bo z 2003.
Wpadki włosowe związane z kolorem włosów skończyły się, kiedy dałam spokój swoim eksperymentom, a swoje włosy powierzyłam profesjonalistom.
Zostały jeszcze wpadki pielęgnacyjne związane z testowaniem produktów. Bardzo rzadko się na to zgadzam. Moja skóra głowy jest tak samo kapryśna jak skóra twarzy, do włosów wybieram kosmetyki profesjonalne. Nie zmuszam się do testowania tego, czego się obawiam.
Podzielicie się swoimi wpadkami?
Pozdrawiam serdecznie 🌞
Ciekawe :) Blondy mają to do siebie, że są zdradliwe i łatwo uzyskać żółty kolor!
OdpowiedzUsuńDokładnie, kurczak też nie był mi obcy. :D
UsuńJa tam nie wiem jak inni ale uwielbiam rude włosy, nawet dosyć długo takie nosiłam :)
OdpowiedzUsuńco do wpadek hahaha :D Cóż, myślę, że każdy z nas coś nakombinował a potem nie wypaliło :)
Wiesz, u innych też mi się ten kolor podoba. U siebie niekoniecznie. :D Raz tylko mi się podobał, dopóki nie zaczęłam sama eksperymentować. :D
UsuńUśmiałam się przy historyjce o psie! :D
OdpowiedzUsuńAż chyba stworzę podobny post za jakiś czas :)
Będę czekać z niecierpliwością. :)
Usuńteż mam już sporo włosowych eksperymentow za sobą :) w zasadzie mialam wszystkie mozliwe kolory na glowie za wyjatkiem niebieskiego i zielonego.
OdpowiedzUsuńMoże by tak spróbować? ;)
UsuńJak to jest, że my kobiety przeważnie chcemy to czego nie mamy. Ja jako blondynka zawsze marzyłam o brązowych lub czarnych włosach. O rudych nie koniecznie :)
OdpowiedzUsuńNasza przewrotna kobieca natura. :)
UsuńJa też póki co dałam już sobie spokój z jajkiem, bo zwyczajnie mi się nie chce. Ostatnio mama u mnie była i przyniosła "kosmetyki w kapsułkach"- takie niebieskie rybki, które w składzie mają głównie olejek rycynowy. http://fragaria.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=1517&category_id=206&option=com_virtuemart&Itemid=28
OdpowiedzUsuńNazywają się :odżywka keratynowa", mama kupiła je w aptece. Mama stosuje je na paznokcie i jest zachwycona efektami, a ja wieczór przed myciem biorę taką rybę, wyduszam z niej olejek i smaruję włosy od końcówek do góry. Rano myję i coś cudownego! Włosy są mieciutkie, gładkie i takie śliskie, wyglądają bardzo zdrowo.
http://esentia.pl/p/gal-odzywka-keratynowa/
OdpowiedzUsuńTu jest więcej o tych rybkach. Skład: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Gelatin, Glycerin, Borago Officinalis (Borage) Seed Oil, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Water, Parfum, Tocopheryl acetate, Retinyl palmitate, CI 42051.
Dziękuję. :* Zaraz wejdę na tą stronę. :) Chętnie sobie sprawię, o ile nie pachną rybkami czy makaronem. :D
UsuńPrzeczytałam, jak tylko trafię to sobie kupię te rybki. :) Dziękuję jeszcze raz. :*
UsuńJeśli chodzi o zapach to czuć olejek z drzewa herbacianego. Dość specyficzny i ja niebardzo za nim przepadam. Nakładam jeszcze na włosy trochę Nuxe, który ma tak intensywny zapach, że tamten tłumi.
UsuńTo sprawię sobie najpierw Nuxe, niech go stłumi. ;)
Usuńja również prowadziłam różne eksperymenty na swoich włosach, raz kolor wyszedł mi lekko wpadający w zieleń zamiast blondu;) to były czasy:-p
OdpowiedzUsuńZielony też u mnie zawitał. ;)
UsuńRozczarowany pies :))) hehhe dobre ..
OdpowiedzUsuńFajowy post u mnie wpadek było ohohohohoh - najgorsze to chyba na donicę ;) no i obcięcie włosów za tyłek podczas...gdy chciałam po prostu ściąć grzywkę ;)
Byłam ruda, byłam czerwona, niebieska, zielona, blond, brunetką i czarnulką hehe ;)
Oj ze ścinaniem miałam też wpadki. Raz obcięłam córce grzywkę. Na drugi dzień biedactwo miało zdjęcie w przedszkolu. Masakra. :/ Co do kolorów włosów, też miałam różne. :D
UsuńMuszę przyznać, że się uśmiałam :)))
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu postanowiłam wrócić do samodzielnego farbowania włosów. I wróciłam. A włosy mam długie i gęste i nie jest to prosta sprawa. Po paru dniach od farbowania jechałam windą całą w lustrach i zobaczyłam się z tyłu... Byłam jak pantera, w łaty... Miałam pełno jasnych prześwitów. Skończyłam tego samego dnia u fryzjera.
Teraz już wolę zapłacić, ale mieć pewność, że na głowie ma to co powinnam ;)
Jak to pisałam to też się zaśmiewałam do ekranu. :D U mnie z farbowaniem jest dokładnie to samo. Teraz już nie rozjaśniam to tak nie widać. Jednak w razie czego idę do fryzjera. :D
UsuńHa ha fajne historię ;) Moje pierwsze rozjaśnianie skończyło się marchewką na głowie.
OdpowiedzUsuńMoje jeszcze gorzej, z ciemnych rozjaśnić na jasne jest bardzo trudno. :)
UsuńSporo przygód. Ja nigdy czegoś takiego nie odwaliłam :D.
OdpowiedzUsuńTen zapach makaronu mnie powalił. :)
Blondynki lubię, brunetki lubię, ale rudych nie cierpię, rude to fałszywe! HAHAHA no najlepsza część! :D
OdpowiedzUsuńTak mówią, a później i tak idą do rudej, wiem coś o tym. ;)))
UsuńA ja swoje blond włoski przefarbowałam na czarno i jakoś dają radę :-) Ale makaron the best :-)
OdpowiedzUsuńW czarnych włosach już bym gorzej wyglądała, w swoich i teraźniejszych jeszcze ok. :) Makaron mi do dziś chodzi po głowie. Dziś przez głupi fejsbuk go rozgotowałam. :D :D :D
UsuńRaz w liceum pofarbowałam włosy, wyglądałam jak kurczak wielkanocny.
OdpowiedzUsuńDlatego nie dam się przekonać, farbuję tylko w salonie. Nigdy więcej samodzielnych eksperymentów:)
Smieszne te twoje wpadki ;)
z kolorami ja też eksperymentowałam, nie zawsze to dobrze się kończyło...
OdpowiedzUsuńteraz makaron chodzi mi po głowie ;)
O tak, makaronu nie zapomnę. :D
UsuńTeż miałam przygodę z wodą utlenioną.. Ach ten wymarzony blond.. :D Teraz jestem ruda, denerwuje mnie tylko, że tak szybko kolor się spłukuje, ale za kilka miesięcy za pewne powrócę do blondu :)
OdpowiedzUsuńBo to tak zawsze jest, jak człowiek czeka żeby szybciej rosły to nie chcą dranie rosnąć. :D
UsuńDaisy, ze swoimi wlosowomi eksperymentami dporowadzilas mnie znowu do smiechu i lez, az do bolu brzucha od chichotania... tak sami jak ostanio z tymi klukami na hemoroidy..
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobal mi sie pies i makaron, choc ostatni wpis o przeswitach tez mnie ubawil..
Ja nigdy nie eksperymentowalam z farbowaniem, jedanie robilam pasemka. Ciagle mialam dlugie, geste i lsniace wlosy, poniewaz raz po wielkiej namowie mojej siostry poszlam do fryzjera , aby mi pocieniowal wlosy na gorze, wyszlo moze dla niektiorych ladnie, mnie sie nie podobalo i bardz zle sie czulam. Postanowilam nigdy nie chodzic do fryzjera. Minela lata i nastepnym razem znow po namowie siostry poszlam zrobic pasemka. Fryzjerka nalozyla farbe, ktos zadzwonil do niej, a ona gadala i gadala, a farba na moich wlosach, puchla i rosla jak drozdzowe ciasto, ze az rozlala mi sie na moje piekne sztruksowe i z wielkim trudem zdobyte spodnie. Zamiast pasemek wyszlo jedno wielkie pasmo na glowie, ze wygladalo to tak, jakbym miala beret na glowie, zle sie czulam i musialam piekne, zdrowe i lsniace wlosy, dlugie do pasa sciac do ramion i ufarbowac cale na blond, w ktorych bardzo zle sie czulam. Zapuszalam i chodzilam z duzymi odrostami, ktore sa teraz niby bardzo modne. Dlatego nie lubie chodzic do fryzierow, mam zawsze lek, ze cos sknoca. Zawsze pasemka robilam sama, teraz farbuje tez sama i choc znalazla swietna fryzjerke i do niej chodze, to z braku czasu czesto farbuje nadal sama. Pozdrawiam Cie dais bardzo serdecznie i zycze slonecznych dni:):)
Elu, Boshhh co za hardcore przeżyłaś z tymi pasemkami. Ja bym zdjęła te spodnie i dusząc ją nimi (tą fryzjerkę oczywiście) mord na niej popełniła. Co za gapa z niej. Mnie też zawsze irytowały gadające przez telefon fryzjerki, nie znoszę tego. Idę tam gdzie wiem że szanują klientki bardziej od dzwoniących. Pozdrawiam serdecznie i również życzę Ci słonecznych dni kochana. :)))
UsuńJa też miałam wiele kolorków na mojej głowie. Najgorzej jak kupi się farbę drogeryjną (u mnie brąz)i wyjdzie czarny ,kolor nie do ściągnięcia . Zajęło mi dużo czasu i zabiegów aby ściągnąć kolor i mieć czekoladowy brąz. Niestety z fryzjerami też jest różnie ,ja prawie zawsze jestem niezadowolona z usług :(
OdpowiedzUsuńHahahaha u mnie tak też bywa. :D
UsuńPrzygodę z wodą utlenioną mam też w swojej historii. I jeszcze dwie "mokre włoszki", których nie należało czesać i myć jak najdłużej, więc nabawiłam się łupieżu. Pamiętam, że miałam włosy do pasa pomalowane na czarno i na to "mokra włoszka", a znajomy na ulicy ledwie mnie poznał i z rozbrajającą szczerością oświadczył, że wyglądam na 50 lat, a nie miałam jeszcze 30-stu ;-)
OdpowiedzUsuńOj to ja też pamiętam jak sobie robiłam. Pamiętam też jak mi Asia poskarżyła na panie ze żłobka że powiedziały na mnie. że wyglądam ja matrona, a ja miałam wtedy może 26 -27 lat. :-D
UsuńKochana :) Otagowałam Cię do zrobienia tagu :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie :*
http://swiatrecenzji00.blogspot.com/2014/05/tmi-tag-too-much-information.html
Dziękuję kochana, jutro coś wyskrobię. ;)
Usuńjeśli dobrze kojarzę... Nowa Sól? Można powiedzieć, że jesteśmy sąsiadami - jestem rodowitym Zielonogórzaninem (nie mam pewności, bo ostatnio zawodzi mnie pamięć - chyba kiedyś o tym pisaliśmy, prawda?) :) bardzo się cieszę, że moje posty dają radę, mam nadzieję pisać coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńMożna tak powiedzieć, chociaż teraz mieszkam w Głogowie. :)
Usuńoj moje wlosy sporo przeszły:D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twoich przejść. :)
Usuńnachodzi mnie pytanie: jak udało Ci sie rozjaśnić włosy wodą utlenioną??:O za gówniarza kilkakrotnie próbowałam bo tez chciałam być sliczna blondyneczką, ale za nic nie chciały sie rozjaśnic :D
OdpowiedzUsuńmoje włosy jedyne przygody to miały z kolorami bo miałam na głowie już chyba wszystkie istniejące odcienie ;)
taką ciekawostą jest, ze od 12 roku życia posiadam sporo siwych (albo platynowych) włosów, wiec mama pozwalała mi sie już w gimnazjum farbować, zebym kompleksów przez tą moją siwiznę nie miała :) lekarz nie pozwolił ich wyciąc bo powiedział, ze mogę calusienka osiwiec :DD wiec tak sobie zyje i czasem jak farba schodzi to pokazuje niedowiarkom :D
Tak naprawdę nie wyszły one zupełnie jak chciałam. Wyszły paskudnie więc nie polecam tej metody, do tego miałam zniszczone włosy. NIedobrze że już siwiejesz, robiłaś dokładne badania? :)
Usuńrudej nie chcę mnie rozbawiło , choć nie mam nic do osób z takim kolorem włosia :) podobasz mi się jako blondyneczka :) Buzialek Kochana :*
OdpowiedzUsuńRude jest piękne, ale nie u mnie widocznie. ;))) Na zdjęciach byłam młodsza, na pierwszym były chrzciny Mai czyli ponad 10 lat temu, drugie 4 lata temu. Teraz nie muszę tak często farbować odrostów. ;) Buziaczki. :*
UsuńU mnie obyło się bez większych wpadek, bo bardzo boję się eksperymentować z włosami. Nigdy ich nie farbowałam i nawet w cięciach jestem bardzo ostrożna :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara! :) Już pisałam na górze, że są jeszcze rozsądne dziewczyny. ;)
UsuńHistoria bardzo mnie rozbawila :))) Woda utleniona, panowie, co rudych nie lubia i dentystka, bezbledni ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Pięknie piszesz. Pozdrawiam Dociu :)
OdpowiedzUsuńJa za bardzo nie eksperymentuję z włosami. Trochę marzy mi się rozjaśnienie na rudo, ale na razie moje włosy mocno obrywają przez moją tarczycę i obawiałbym się o ich stan po takich zabiegach.
OdpowiedzUsuńJa boję się eksperymentować i zawsze oddaję swoje włosy fryzjerom. Choć jeśli chodzi o strzyżenie, to nie zawsze efekt jest taki jak, jakiego oczekiwałam.
OdpowiedzUsuńZe strzyżeniem też różnie bywało, a już najgorzej orzępolił moje włosy pewien "zdolny" fryzjer. Inni cieniowali bez opamiętania, na szczęście znalazłam dobrą fryzjerkę :)
UsuńBlond to jednak bardzo wymagający jest. Ja mam ciemny brąz naturalnie ale też próbowałam stać się blondynką, na szczęście w salonie fryzjerskim, były pasemka i nawet wyszło ok. Teraz mnie nie stać nawet na farbowanie w domu, takie czasy.
OdpowiedzUsuńJa idę przeciętnie raz na 3 lub 4 miesiące do salonu i odświeżam pasemka. W moim wieku nie chcę wyglądać na zaniedbaną.
UsuńHahaha :D Twoje niektóre wpadki u mnie wyszły na plus :D
OdpowiedzUsuńMaseczka Jajcarska super mi służyła! No i zrobienie się na rudo:D
A z wpadek, to zrobienie się na prawie blond - w ogóle mi nie pasuje!
I mycie włosów szarym mydłem! Za chiny nie mogłam ich rozczesać:D
Tu Tara i chyba zgapię od Ciebie pomysł na wpis :D
U mnie Kochana ten kolor nie był tak piękny jak u Ciebie, to był raczej rudozielonoszary :D Koniecznie zrób taki wpis :D
UsuńMuszę koniecznie, bo to fajny temat:D
UsuńNo i nie zrobiłam tego wpisu! Cała ja;))
UsuńAkurat z włosami mało eksperymentuję, ale u kogoś lubię patrzeć na takie zmiany :D
OdpowiedzUsuńJa też całe życie eksperymentowałam z włosami, a efekty były różne...
OdpowiedzUsuńNiezłe wpadki, ta z psem najlepsza 😀 też w swoim życiu zaliczyłam kilka wpadek włosowych, po przeczytaniu tego wpisu, aż zachciało mi się też je opisać 😀
OdpowiedzUsuńsporo przeżyły Twoje kosmyki. Ładnie Ci w jasnych wlosach.
OdpowiedzUsuńMoje eksperymenty z włosami i kolorami to dopiero feria, miałam wszystkie możliwe kolory włosów, nawet niebieskie, nosiłam irokeza, byłam obcięta prawie na zero, a nawet nosiłam kilka kolorów na raz.
OdpowiedzUsuńFarbuję włosy na blond od naprawdę wielu lat i na szczęście jakiś dużych wpadek włosowych nie miałam. Raz wyszły mi zielone pasma, ale na szczęście w internecie znalazłam szybkie rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze wpadki to były wizyty u fryzjera i zbyt krótkie / brzydkie ścięcie włosów :(
Jako nastolatka bawiłam się też wodą utlenioną i nic a nic mi nie rozjaśniło ;)
haha naśmiałam się...ruda opowieść najlepsza :)
OdpowiedzUsuńJa mało działam w kwestii włosów, zawsze się boje efektu. Ale na studiach robiłam ciemną henne i był czas szamponetek na brunetke hehehe. Teraz tylko fryzjera i tylko refleksy
OdpowiedzUsuń