Odżywcza mascara, So Intense Sisley
Dobra mascara to u mnie podstawa choćby dlatego, ze powinna być delikatna dla oczu a jednocześnie bardzo trwała, odporna na warunki atmosferyczne i łzawienie przy choćby ostrym świetle. Po dziesiątkach roznych mascar przyszedł czas na wyczekaną, wymarzoną So intense Sisley, tak, mam słabość do tej marki. Chociaż na pełne działanie tego tuszu jest jeszcze czas (ma on tez działać jak odzywka), podzielę się swoimi pierwszymi wrażeniami. Zapraszam. :)
Zapakowane dodatkowo w kartonik czarne, eleganckie opakowanie z białymi napisami i prostą szatą graficzną przedstawiającą podstawowe informacje skrywa w sobie 7,5ml tuszu.
Bardziej szczegółowe informacje oraz skład znajdziemy na kartoniku z kolorową szatą graficzną.
Wewnątrz opakowania znajduje się coś, co bardzo intryguje. Takiej szczoteczki dołączonej do tuszu jeszcze nie miałam, chociaż na poczatku mojej historii z makijażem szczoteczki wiele się nie różniły.
Dzięki specjalnej formule, stymulującej odbudowę keratynocytów na poziomie cebulek rzęs, tusz znacznie wydłuża oraz pogrubia rzęsy. So Intense również je wzmacnia i regeneruje. Już po 4 tygodniach regularnego stosowania rzęsy stają się bardziej dłuższe, gęściejsze, bardziej mocne i piękniejsze..
Sposób użycia
Nakładanie maskary So Intense zaczynamy od koniuszków doskonale osuszonych górnych rzęs. Następnie rozczesujemy je od nasady w kierunku ich końca, aby każdą z rzęs dokładnie pokryć tuszem, nakładamy maskarę ponownie. W celu uzyskania pożądanego stopnia intensywności makijażu, tę czynność można powtarzać kilkukrotnie.
Ponieważ producent dał 4 tygodnie na efekt odżywienia rzęs, pominę na razie ten temat i napiszę o samym tuszu jako tuszu. Zacznę od tego, że początki z tym tuszem nie były łatwe, ale opłaciło się przetrwać ten trudny okres i nauczyć się wprawnie operować szczoteczką. Jak już to opanujemy, będzie "z górki". Najważniejsze, że operowanie ta szczoteczka nie sprawia już problemow i nie pakuję jej sobie do oka. Nie jest to żadna wielka sztuka a można nią sięgnąć tu i tam, czyli do kącików oczu rozczesując rzęsy z osobna pokryć każdą z nich tuszem. Jestem bardzo zadowolona z efektu, jaki daje ten tusz, który trwa bez poprawek aż do demakijażu i że jest on delikatny dla moich bardzo wrażliwych oczu nie powodując podrażnień ani nie uczulając ich. Mascara zmywa się bez problemow i bez pocierania mleczkiem do demakijażu lub olejkiem.
Mascara So Intense Sisley dostępna jest w kolorze czarnym, brązowym i niebieskim, w cenie około 200zl Cena jest kosmiczna wiem, ale jak mam wydać na samą odżywkę jeszcze więcej i po zaprzestaniu jej używania zaczynają intensywnie wypadać rzęsy, to dlaczego by nie spróbować takiego tuszu, co daje podwójną przyjemność? O efekcie odżywiania napiszę po kilku tygodniach z nadzieją, że się nie zawiodę. Znacie tą mascarę? :)
PS. Czy u Was tez tak strasznie wieje? :)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.