Nie jestem blogerką modową, nie potrafię opowiadać o stylizacjach. Nie mam wielkiego wyboru, bo albo ciuch albo lepszy kosmetyk, a skórę mam wybredną i tylko jedną, więc sami rozumiecie. Nic tu nie jest nowe. Torebkę, buty i kapelusz kupiłam rok temu podczas pobytu nad morzem, sukienka jest w spadku od siostrzenicy - niemieckiej marki Apanage, wielkie buziaki za to. Buty uwielbiam ponieważ są bardzo, bardzo wygodne, marki Rieker kupione w outlecie w Międzywodziu, torebka tak samo, tylko że kupiona w sklepie z niemieckim towarem...
Dzień był przepiękny i słoneczny, więc zabrałam kapelusz kupiony również w Międzywodziu, tylko że od sprzedawcy ulicznego. Pamiętam, że wracałam wtedy od fryzjera po farbowaniu i zapomniałam zabrać ze sobą z ośrodka kapelusza. Był tak samo jak dziś piękny i słoneczny dzień a ja w pośpiechu, żeby nie zostawiać dzieci kolonijnych na długo bez medycznej opieki, podreptałam ratować podniszczoną letnim słońcem fryzurę. Od tamtego czasu, kiedy tak bardzo świeci słońce nie zapominam o kapeluszu. Dla mnie jet on tak samo ważny jak filtr przeciwsłoneczny, ale też pokochałam kapelusze. Mogłabym je nosić do wszystkiego, tak jak kiedyś szpilki..
Zdjęcia robiła mi sąsiadka Halina, która cały czas mnie rozśmieszała, dlatego na niektórych zdjęcia zapomniałam o wciągnięciu brzucha.
A Wy jak spędziliście dzisiejszy dzień?