Pewnego pięknego, lipcowgo dnia pan kurier dostarczył mi małą paczuszkę. W środku małe pudełeczko, a w pudełeczku serum pobudzające wzrost rzęs,
LashVolution. Jak znacie mój charakterek, otworzyłam paczkę z entuzjazmem lwicy, która upolowała niezły kąsek i już tego samego wieczora rozpoczęłam testowanie. O paczuszce pisałam tu:
KLIK. Serum Testowałam codziennie... no prawie codziennie, bo kiedy byłam bardzo zmęczona, zdarzyło mi się też zapomnieć. Na szczęście nie było to nagminne, serum stosowałam z przyjemnością, a nakładanie trwało zaledwie kilka sekund. I tak minęły już trzy miesiące. Dziś przychodzę tu zaprosić Was na post, jak w tym czasie zmieniały się moje rzęsy... Na trzymiesięczną metamorfozę...