Krem nawilżający do twarzy, ciała i rąk, Steamcream

Trafił mi się całkiem nieznany, ciekawy krem. Z etykiety wyczytałam, że służy on nie tylko do twarzy, ale też do ciała. Ponieważ przez swą wrażliwą skórę nie ufam kremom do wszystkiego, krem stosowałam do ciała, czasami też do rąk. Zaskoczyło mnie jego piękne, kolorowe opakowanie, którą jest aluminiowe pudełko...

Moja rodzina się powiększyła


    Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny - koteczkę Sisi. Zanim u mnie zamieszkała nazywała się Kropka, ja jednak uznałam, że to zbyt skromne imię dla tak pięknej koteczki. Sisi przyszła od mojej dawnej przyjaciółki Beatki, która postanowiła zapełnić mi puste miejsce po Maciusiu którego nigdy nie zapomnę. Beatka sama ma alergię, choruje na astmę ale mimo to opiekuje się wszystkimi kotkami z okolicy. Nie, nie jest samotna. Ma kochającą rodzinę, ale w jej sercu nie brakuje też miejsca dla zwierząt...

Aksamitne masło do ciała Bloom Essence Organique


    Wiecie jak lubię masła do ciała, zwłaszcza od Organique. Kiedy masełko z serii Bloom Essence Organique ujrzałam w paczce od pewnej Kasi (jeszcze raz dziękuję!) mój uśmiech nie schodził z twarzy. Z przyjemnością zabrałam się do testowania, a dziś z żalem ujrzałam dno pudełka. No cóż, zapisuję go w kolejce na mojej długiej już chyba jak sama rzeka Nil chciejliście. Ale od początku, postanowiłam co nieco o nim napisać, bo masełko na to zasłużyło. :)

We fioletach OPI

 
    
      Lakieru marki OPI nie miałam okazji jeszcze kupić, ale udało mi się go zdobyć dzięki wymiance z Anią. Myślę, że pewnie pochodzi z jakiejś kolekcji miniaturek. Nie używam go na co dzień i na wszystkie paznokcie ale wystarczająco, żeby coś na jego temat napisać. Ciekawiło mnie bardzo, jak lakier się sprawdzi na moich paznokciach.

Milky Almond Regenerating Body Butter Phenome


       Jesień i zima to taka pora roku, w której przynajmniej u mnie trudno dopasować do swojej skóry właściwą pielęgnację. Z jednej strony ziąb, warstwy ubrań, z drugiej kaloryfery. Tak czy inaczej skóra jest przesuszona, także uwrażliwiona. Uzbierało mi się kilka balsamów i jestem ciekawa, z którym będzie mi po drodze. Który okaże się hitem a z którym się pożegnam bez żalu.
Zacznę od masła do ciała w miniaturce, wygranej w konkursie u Michała - Milky Almond Regenerating Body Butter, Phenome. Jak się okazało, miniaturka wystarczyła na trochę dłużej niż się spodziewałam, jej wydajność jest imponująca ale o tym za chwilę. Na początek tylko nieskromnie zaznaczę, że moja skóra jest stworzona do luksusów. Mam skórę z charakterem, która bierze z kremów i balsamów albo wszystko albo nic. Ale od początku, przyszłam tu dać Wam znać, jak się to masełko u mnie sprawdziło...

Myrrh & Oligoelements Nail Colour Korres, w poszukiwaniu lakieru idealnego


     Dobry lakier nigdy nie jest zły, a moje paznokcie są bardzo wymagające, oczy tak samo. Lubię lakiery bezproblemowe, które szybko schną, pięknie błyszczą bez nakładania wszelkich, dodatkowych nabłyszczaczy, wysuszaczy itp. Stan moich paznokci znów się ostatnio pogorszył. ulubione lakiery pokończyły a ja nie lubię tracić kasy na buble, które wymagają mnóstwo cierpliwości, do tego niszczą moje paznokcie. Miałam w planie mani japońskie, jednak źle się czuję z niepomalowanymi paznokciami. Postanowiłam zainwestować w jakość, nie w ilość. Podczas ostatniej wycieczki po Sephorze, wpadł mi w oko lakier do paznokci Myrrh & Oligoelements Nail Colour, Korres w moim ulubionym kolorze 14 Pomegranate. Kolor wymarzony, ale czy lakier spełnia moje oczekiwania? Jeśli Cię to ciekawi, zapraszam do czytania..

Przez jedwab do piękna w BOSCO Design


          Parę dni temu opowiadałam o wizycie i spotkaniu z blogerkami w firmie kosmetycznej Clarena pod Wrocławiem. Po powrocie z tego spotkania ledwo zdążyłam przenocować u mieszkającej tam córki, żeby następnego dnia 7.11.2015 z samego rana wyruszyć rannym pociągiem z Wrocławia prosto do Poznania na ulicę Wejherowską, gdzie odbyło się kolejne spotkanie. Tym razem było to spotkanie organizowane przez  Farouk Systems Polska, który jest oficjalnym dystrybutorem kosmetyków Biosilk oraz CHI, a także przez sklep BOSCO Design. Poprzedzająca to spotkanie noc nie była lekka, dzięki temu, że kilka razy wstawałam do malutkiej Nikolki. (Rodzice rocznej Nikolki korzystając z mojej obecności, opuścili na kilka godzin kwadrat wyruszając na kilkugodzinną randkę. ;))
Kiedy więc dojechałam do tego Poznania, poszukałam szybko kawiarenki, żeby się wzmocnić kawą i stamtąd wyruszyłam w kierunku umówionego spotkania. Nie było to łatwe, ponieważ drogi są remontowane, a ja tylko przez mgłę pamiętałam Poznań sprzed 30 lat, który wyglądał zupełnie inaczej. Wszystkie te utrudnienia sprawiły, że pobłądziłam i dotarłam na spotkanie spóźniona...

Spotkanie blogerek i wycieczka po Clarenie



    Tydzień temu, w piątek 6.11.2014 miałam okazję odwiedzić siedzibę marki Clarena, w Wilczycach pod Wrocławiem, a także wypróbować na własnej skórze produkty najnowszej linii Power Pure Vit C Line. Spotkanie było bardzo kameralne, zaproszono 6 blogerek, oprócz mnie Agnieszkę, Kasię, Olę, Roksi oraz Tinę. Bardzo się ucieszyłam, że oprócz poznania bliżej marki ulubionych kosmetyków, mogłam też poznać kolejne blogerki. Na wcześniej umówione miejsce, przyjechało po nas specjalnie zamówione przez firmę Taxi, a pod budynkiem firmy przywitał nas jeden z wrocławskich krasnali.. :)

Sugar Body Scrub White Tea & Bamboo Harmonique


     Dawno nie robiłam sobie tak długiej przerwy na blogu, ale ten czas zszedł mi intensywnie jak rzadko. Podróżuję od trzech dni i teraz też nie piszę z domu. Pilnuję chorej wnuczki z daleka od domu. Tak wędrując sobie po tym szerokim świecie zatęskniłam za peelingami. Zwłaszcza za jednym, którego pochodzenia kompletnie nie znałam. Nawet nie zdążyłam się o nim naczytać na blogach. 
Jest to przywieziony ze spotkania Secrets of Beauty Peeling cukrowy do ciała Biała herbata & Bambus, marki Harmonique. I jak się sprawdził? 

Żel myjący do twarzy Biolaven, delikatność natury


     Od czasu, kiedy otrzymałam gąbeczkę Konjac Sponge od Yasumi, polubiłam się również z żelami myjącymi do twarzy. Jako pierwszy. testowałam słynny Effaclar, Laroche-Posay. Nie zdenkowałam go jeszcze, nie dlatego, żeby zrobił krzywdę mojej skórze, ale po komentarzach trochę mnie zaniepokoiło, że używany na dłuższą metę może jednak wysuszać moją skłonną do tego skórę. No cóż, za bardzo go lubię, żeby się go pozbywać, ale postanowiłam zrobić sobie od niego urlop. Do tego bardzo mnie kusił Żel myjący do twarzy Biolaven. Już wcześniej miałam ochotę go kupić, jednak do tej pory nie zdążyłam. Za to, kiedy zobaczyłam go w torbie upominkowej na Secrets od Beauty, nie marudziłam, że znów będę mieć zakwasy od dźwigania. Kosmetyki naturalne Biolaven są tworzone przez znaną blogerkom firmę Sylveco. Jedni uwielbiają te kosmetyki, są tacy, którym nie odpowiada, a ja, chociaż dopiero się zapoznaję z tymi markami czuję do niej coraz większą sympatię.

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.