Minimalizm letniej kosmetyczki


     Na co dzień mogłabym zabierać ze sobą pół torby kosmetyków. Małe torebki typu kopertówki nigdy nie zdają u mnie egzaminu, bo potrafię je tak wypchać, że trudno w niej później cokolwiek znaleźć. Staram się od tego odzwyczaić, ale to naprawdę trudne wyzwanie. Zapakowanie wszystkich potrzebnych rzeczy w jedną niedużą torebkę graniczy z cudem, dlatego staram się ograniczyć jej zawartość. Tak samo latem moja skóra zaczyna się buntować przyjmując coraz mniej kosmetyków. i zmieniając swoje zapotrzebowanie. Z każdym upalnym dniem robi się bardziej wybredna, dlatego latem w moje kosmetyczce panuje szeroko pojęty minimalizm. 

Serum, krem pielęgnacyjny, później krem z filtrem i podkład są nie do przyjęcia. Na skórze robi się ciężko, a przy dotyku zaczyna się nieprzyjemnie kleić. Obecnie moja cera zmieniła swój rodzaj ze skóry suchej na mieszaną, dlatego też krem zmieniam na ten z lżejszą konsystencją. Kiedy jest dużo słońca, zamiast niego smaruję się tylko kremem z filtrem nakładając na niego krem Fresh Glow BB Cream Burberry, który mam od niedawna. Krem ten nie kryje zbyt mocno, ale oprócz niewielkich przebarwień nie mam nic od ukrycia, natomiast przebarwienia maskuję albo korektorem, albo cienką warstwą podkładu.


Żeby na twarzy nie było zbyt dużo "tapety" kosmetyków do makijażu nakładam jak najmniej. Nigdy jednak nie zapominam o swoich najczęściej używanych kosmetykach do makijażu. Makijaż brwi i rzęs to sprawa obowiązkowa. W młodości mogłam ich nie malować, a i tak ich oprawa była ciemna. Z wiekiem jednak nawet brwi i rzęsy bledną i linieją, dlatego pierwsze co robię to zajmuję się brwiami, stosując żel i cienie do brwi, a następnie maluję rzęsy. 

Stosując maskarę False Lash Wings Sculpt Loreal, dzięki jej zmodyfikowanej szczoteczce moje rzęsy są ładnie wywinięte do góry i jednocześnie obrysowane przy linii wodnej, wtedy już żadnej kredki nie potrzeba. Kredkę stosuję jedynie nad górną linią rzęs, ale też nie zawsze. Czasami po prostu maluję tą linię ciemniejszym cieniem, a dalej już tylko rozjaśniam, albo w ogóle cieni nie nakładam. Za silnymi szkłami korekcyjnymi moje oczy wyglądają na mniejsze, dlatego rzadko bawię się w smoky eyes. Twarzy nie opalam. Lekko konturując twarz brązerem Diorskin Nude Air 01 sprawiam, jakby była muśnięta słońcem. Przypudrowuję ją meteorytkami 03 Guerlaina, co sprawia że makijaż trzyma się dłużej, a na usta nakładam ulubioną różową szminkę L31 Sisley, albo wspomniany ostatnio błyszczyk Lip Laquer 404 Eveline

Na twarzy jest lżej, folguję sobie za to z kolorami na paznokciach. O tej porze roku kolorów nigdy nie jest za wiele. A jak jest u Was? Lubicie latem lekki makijaż, czy mocniejszy? 

Przez chwilę zapomniałam który to dziś dzień, a to już weekend! Miałam jechać na See Bloggers. Niestety, nie wiem dokąd znów nie pojadę tego roku, już mnie zmęczą te ciągłe rezygnacje. Robi się dół jak Wielki Kanion, ale trzeba wierzyć że po burzy wraca słońce. 

Miłego weekendu! :)

Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.