Beztłuszczowy podkład do twarzy, Palladio. Moje pierwsze wrażenia.
Niedawno, kiedy w misji za nową gąbeczką odwiedziłam salon kosmetyczny Yasumi, natknęłam się na niespotykany dotąd Podkład do twarzy marki Palladio. Ponieważ została mi tylko resztka kremu BB, poprosiłam o próbki w dwóch różnych odcieniach. Kilka dni nosiłam jeden odcień, w pozostałe dni drugi odcień. W końcu, kiedy pozbyłam się wszelkich wątpliwości, skusiłam się na wersję pełnowymiarową. Mój kolor to PFS02 Porcelaine o jasnym, ale ciepłym odcieniu. Nie jest to może jakiś ósmy cud świata, ale nie można też narzekać. Podkład nie należy do drogich, raczej do średniopółkowych i spisuje się... No właśnie. Jakie są moje wrażenia, dowiecie się w dalszej części, zapraszam.
Palladio to profesjonalne kosmetyki do makijażu, bogate w naturalne wyciągi ziołowe oraz witaminy. Ich innowacyjny skład pozwala tworzyć wyszukane oraz bardzo trwałe makijaże, jednocześnie pielęgnuje skórę dzięki obecności żeń szenia, zielonej herbaty, miłorzębu japońskiego, aloesu i rumianku. Wyjątkowo naturalny skład kosmetyków Palladio sprawia, że nadają się one do każdego rodzaju cery.
Przyzwyczajona do luksusowych opakowań, myślałam że dostanę go w kartoniku. A gdzie tam. Dostałam samą tubkę o pojemności 27ml. Wydaje się być mała, ale w porównaniu do innych brakuje tylko 3ml. Nie jest tak źle, a kartoniki i tak wędrują do kosza. Tak, że ten. Byłam chwilowo zdziwiona, ale wielkiego bólu nie odczułam. Przez tubkę widać odcień i ilość produktu, ale i tak radziłabym najpierw wypróbować na testerze. Pomyłki są rzeczą ludzką.
Tubka jest bardzo wygodna w użytkowaniu. Wąskie zakończenie tubki pozwala w miarę precyzyjnie wycisnąć odpowiednią ilość kremowej konsystencji podkładu. Żeby nie było wątpliwości, że ktoś go testował, otwór zabezpieczony był sreberkiem.
Zapach podkładu wyczułam dopiero po zbliżeniu nosa do wylotu tubki, na szczęście jest przyjemny, ale porównać go nie potrafię. Jedno jest pewne, na pewno nie będzie przeszkadzał. Gdyby kogoś interesowało, to proszę bardzo skład.
OD PRODUCENTA
Moje oczekiwania są takie, że podkład ma przede wszystkim nie wysuszać mojej i tak suchej skóry, kryć co potrzeba, na przykład moje przebarwienie na policzku, wyrównywać koloryt skóry, no i trzymać się mojej twarzy jak najdłużej. Na szczęście nie mam problemów ze skórą, ale nie chciałabym też, żeby podkład był za bardzo matujący. Skład jest tu taki sobie, ale zobaczymy później jak będzie wyglądała moja skóra. Może nie odpadnie. Na razie (odpukać) wszystko jest OK.
Trochę tu przesadziłam z tą ilością, ale chciałam, żebyście zobaczyli odcień. Konsystencja podkładu jest lekka, kremowa i nie ma problemu z jego nakładaniem pędzlem czy palcami. Gąbeczki BB nadal nie mam, ale nie pali się. Podkład i tak dobrze się rozprowadza. Nie spływa ze skóry, nie smuży, a jego wykończenie już po aplikacji jest niby matowe, ale też jedwabiste. Nie mam tłustej skóry, a jednak po rozsmarowaniu ma ona lekko jedwabisty połysk. Nie ma wymarzonego krycia, które schowałoby moje przebarwienie, jego krycie można powiedzieć jest średnie, ale można je stopniować. Ja jednak nie chciałam robić na twarzy maski, nałożyłam jedną warstwę.
Nie przyglądajcie się dziś moim włosom, nie były one dobrze wysuszone. Wstałam trochę późno i trzeba było łapać światło. I tak nici, wyszło jak wyszło. Może na dniach wstanę wcześniej i uda mi się poprawić, dziś skruszone (firanka przesunięta do połowy okna, otwarta szafka w drugim pokoju) koty nie chciały mnie budzić. Podkład jak widać, oprócz matu daje lekkie, satynowe rozświetlenie. Na razie nie narzekam.
Na razie, (odpukać!) ze skórą nic się nie dzieje i wolę tego nie zapeszać. Jak wspomniałam na początku, znajdziecie go w salonach kosmetycznych Yasumi, lub na stronie internetowej tej marki w dość przystępnej cenie - 45zł. Znacie ten podkład? Które kosmetyki do makijażu tej marki znacie i polecacie?
Pozdrawiam serdecznie! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.