Volume million lashes Fatale L'Oreal Paris
Po zachwytach wynikających z testowania mascara False Lash Wing Sculpt marki L'Oreal Paris miałam ogromną ochotę powtórzyć nasze spotkanie. Ta niesamowita szczoteczka, ten efekt były po prostu rewelacyjne... Jednak moja ciekawska natura popchneła mnie w kierunku czegoś nowego. Wybrałam Volume Million Lashes Fatale, L'Oreal Paris. Ciekawi Was czy jestem tak samo zadowolona. No to zapraszam.
Pewnie myślicie, że skusił mnie różowy kolor opakowania. Nie zaprzeczam, na pewno też. To mój kolor. Jednak długo się przyglądając, porównywałam szczoteczki, opisy obok nich. Urzekła mnie kusząca obietnica producenta - "zabójcza objętość rzęs". O tak! To coś dla mnie. W ten sposób śliczne, różowe cudeńko zostało moją własnością, moją magiczną różdżką do osiągnięcia zabójczego, zniewalającego spojrzenia.
Chciałoby się powiedzieć, że opakowanie to coś dla mnie. No przecież różowe... Niestety, irytuje mnie to, jak łatwo się rysuje, jak łatwo je zmasakrować. Założę się, że po kilku miesiącach będzie równie łaciate jak poprzednia wersja. Robię co mogę, żeby oszczędzić, ale nic to. Już zauważyłam drobne odpryski. Zapomniałabym, najważniejsze jest wnętrze, gdzie znajduje się aż 9,4ml czarnego tuszu. No i średniej wielkości silikonowa szczoteczka z bardzo ciekawie ułożonymi wypustkami. Jakby się tak przyjrzeć bliżej, to ułożenie to przypomina szachownicę. Szczoteczka ta ma zadanie idealnie rozczesać i pogrubić każdą rzęsę z osobna. Według mnie jest akurat, czyli spełnia te obietnice.
Formuła tuszu jest z początku rzadsza i każe czekać aż wyschnie, dlatego trochę dłużej to trwa, ale z czasem jest coraz lepiej. Trzeba tylko ostrożnie nakładać kolejną warstwę, żeby nie posklejać rzęs. Jak już wytuszujemy rzęsy, to efekt będzie się trzymał aż do demakijażu.
W ciągu dnia mascara nie osypuje się, nie podrażnia też oczu. Nie ma problemów że zmyciem tego tuszu, chociaż jeśli chodzi o płyn micelarny. O tym, że po otwarciu mascary jest ona ważna 6 miesięcy, każda z nas wie.
Błagam, nie patrzcie na tą kosmicznie wyciagniętą brew, w pogoni za światłem nie zwróciłam uwagi, a dni jeszcze krótkie. No więc, jak wyszło tak wyszło. Nie mam aż tak imponującej firany rzęs, żeby uwodzić na każde zawołanie, choć chciałoby się je mieć. Nie jest też najgorzej, wystarczy spojrzeć na płeć przeciwną. Muszę jednak z tym uważać co by nie doprowadzić do nieszczęścia ;)
Mascara Volume Million Lashes Fatale dostępna jest w drogeriach za około 60zł.
Znacie ją? Jak Wam się podoba efekt?
I tak już mija prawie tydzień, jak męczę wpisami swój smartfon. Jak tylko wpadnie w moje ręce laptop, poprawię co się da.
Miłego weekendu! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.