Co zużyłam w lutym 2017



      Luty minął bardzo szybko, tak więc nie zdążyłam zużyć więcej niż widzicie. Niektóre opakowania, jak widać zużywałam nawet latami, inne miesiącami. Ponieważ jutro wybieram się w dalszą drogę i chcę jeszcze coś napisać na zapas, będzie krótko i treściwie. Zapraszam. 


Zaczynając od pielęgnacji twarzy, zużyłam jedną miniaturkę kremu na noc pochodzącą ze styczniowego ShinyBoxa, mini opakowanie płynu micelarnego Charmine Rose, wodę różaną Bielendy i miniaturkę pasty do zębów antyosad BlanX Med.

Krem NCBS z kwasami Charmine Rose (15ml) zawierał kwasy migdałowy i salicylowy, skąd zapach nie przypominał kwiatków, ale też nie był odpychający. Jego pojemność pozwoliła mi na codzienne testowanie przez około miesiąca. Kremowa konsystencja, oliwkowy kolor dały się polubić, może nie tyle wizualnie, co przez moją skórę. Krem bardzo dobrze się wchłaniał, dobrze nawilżał, a rano skóra była gładka i wyglądała na wypoczętą. Nic nie zniknęło, ale też nie zużyłam całego opakowania, więc nie wiem jak działa na dłuższą metę. Nie podrażnił skóry, nie uczulił jej. Może przy okazji sięgnę po opakowanie pełnowymiarowe. Ciekawi mnie jego działanie na dłuższą metę.

Oczyszczający płyn micelarny Charmine Rose (100ml). Wodnista konsystencja, przyjemny zapach były łagodne dla skóry, ale też dla makijażu. Szczypanie w oczy podczas ich demakijażu zniechęcały mnie do tego, dlatego wolałam go używać jako tonik do odświeżania skóry po kompletnym demakijażu. Raczej nie sięgnę po niego ponownie. Znam mnóstwo fajnych i tańszych toników o lepszym działaniu. 

Woda Różana 3 w 1 Bielenda używało się bardzo przyjemnie, dzięki jego odświeżającemu, różanemu zapachowi. Płyn ten delikatnie zmywał cały makijaż, ale gorzej było z makijażem oczu. Nie szczypał w oczy, ale też nie domywał tak dobrze tuszu do rzęs, ale za to nieźle nawilżał i odświeżał skórę. Dlatego traktowałam go jako tonik. Na pewno jeszcze wrócę do tej wody ze względu na  jej przyjemny zapach i odświeżenie. 

Mini pasta do zębów Anty osad BlanX Med to moja ulubiona pasta, często do niej wracam, i mam też obecnie. Faktycznie wybiela osad po kawie, herbacie czy zabarwienie zębów po owocach. Polecam! 


Puder do twarzy Meteorites Perles Iluminating Guerlain, słynne kuleczki o odcieniu 03 używałam 5 lat i kilka miesięcy. Ten puder był niewidoczny na twarzy, ale za to jaki dawał efekt! Skóra omieciona tym pudrem była delikatnie rozświetlona, wygładzona. Puder ten dawał efekt jak po Photoshopie, co pozwalało na słuchanie licznych komplementów. W tej chwili mam puder rozświetlający Provoke Irena Eris i też daje radę, ale może kiedyś znów dam się skusić. 

Lakier do paznokci Status Symbol 26 Essie dawał piękny, kolor i blask, ale przy moich słabych paznokciach żaden lakier nie utrzyma się dłużej niż 3 dni bez uszczerbku. Nie odpryskuje, lekko wyciera się na brzegach, ale też odłamuje się razem z moimi paznokciami. Coś muszę z tym zrobić. 

Tusz do rzęs In Extreme Dimention 3D Black Lash MAC i kochałam i nienawidziłam. Był bardzo trwały, tak trwały, że ciężko było go zmyć nawet olejkami. Dawał bardzo ładny efekt, pogrubiał i wydłużał rzęsy, ale to zmywanie, masakra. 


Nawilżająco-wygładzający peeling do ciała Vianek był moim ulubieńcem, nie dlatego, że go dostałam w prezencie. Nie dość, że pięknie pachniał to bardzo dobrze oczyszczał skórę nie podrażniając jej przy tym. Przyjemnie drapał, odświeżał i pozostawiał wrażenie dobrze nawilżonej skóry. Na pewno go jeszcze kupię.

Miniaturka szamponu z olejkiem z drzewa herbacianego Tea Tree Oil CHI gdzieś mi się zaplątała jeszcze po współpracy z Bosco Design. Szampon był bardzo miły w użyciu, dobrze oczyszczał włosy, skórę głowy nie obciążając włosów. Włosy były dość długo świeże, czyli nawet do 3 dni, Niestety, pod czapką n ie dało się myć rzadziej niż co drugi dzień. 

Olejek do włosów Miss Universe Style Illuminate Moringa & Macadamia Oil CHI uwielbiam i powracam do niego za piękny zapach i za dający delikatny połysk końcówkom włosów. Bardzo dobrze nawilża włosy i chroni włosy przed zniszczeniem.


Miniaturkę pasty do zębów BlanX Med opisałam wyżej, próbka kremu Slow Age Vichy sprawdziła się całkiem znośnie. Po zaledwie kilku użyciach trudno nawet zapamiętać cokolwiek. Próbka podkładu Boujoirs wbiła mi się za to w pamięć na dłużej, moja twarz bardzo ładnie po nim wyglądała. Tyle co mogę powiedzieć. 

I to wszystko, co wykończyłam w zeszłym miesiącu. Było jeszcze kilka opakowań płatków kosmetycznych Isana oraz Cleanic, do nich to często wracam. Ciekawi mnie, czy znacie coś z mojego denka.

Pozdrawiam! :)

Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.