Kwietniowe denko 2017
Mam wrażenie, że ten czas leci coraz szybciej. Cieszy natomiast zieleń za oknem, śpiew ptaków i blogowanie. Pewnie przez deszcz, dzisiejszy dzień najchętniej bym przespała. Ale nie, do wywalenia czekają śmieci, czyli puste opakowania po kosmetykach. Niektóre z nich zużywałam kilka miesięcy, a niektóre jeszcze dłużej. Zapraszam.
PIELĘGNACJA TWARZY
Ochronny krem do twarzy Ideal Soleil SPF 50 Vichy z początku często używany, jesienią skończył na półce, ponieważ po pewnym czasie przestał się dogadywać z pozostałymi kosmetykami do pielęgnacji i makijażu. Latem wszystko było ok, ale później wszystko się rolowało. Nie był zły, nie podrażniał mojej skóry, dobrze chronił przed dużym słońcem, ale może zmieniły się potrzeby mojej skóry i potrzebuję kremu bądź balsamu do cery mieszanej.
Olejek różany Rose&Rose Florihana miałam od zeszłego roku, w tej chwili nawet żal mi się rozstać z buteleczką. Służył mi do pielęgnacji skóry, znakomicie ją nawilżał, koił oraz regenerował. Dodawałam po kilka kropel do maseczek, peelingu do ust, czasami do kremu, albo smarowałam nim całą twarz, czy okolice pod oczami na noc. Nie zaglądałam ostatnio do sklepu esencjaziemi.pl, ale mam nadzieję, że nadal istnieje a olejek jest w sprzedaży. Jest to mój ulubieniec.
Serum odmładzające z biotyną DermoFuture stosowałam pod krem na dzień, na początku również na noc, ale ponieważ chciałam testować jeszcze pozostałe dwa, pozostawiłam w końcu tylko na dzień. Serum to bardzo miło wspominam, ze względu na świetne nawilżanie i to, że nie było problemu z konsystencją i nakładaniem innych produktów. Mogę powiedzieć, że wszystkie sera tej marki są moimi ulubieńcami, dodatkowym plusem jest ich przystępna cena.
Gąbeczka Konjac Sponge Yasumi, zdaje się aloesowa, bo kupiłam ją jeszcze zeszłego roku, a niedługo potem przeszłam na olejek Resibo i gąbeczka ta okazała się chwilowo zbędna. Po wykończeniu olejku Resibo, za którym ogromnie tęsknię, przeprosiłam gąbeczkę pozwalając jej się wysłużyć. Jest to jeden z najlepszych wynalazków do mycia twarzy. Przyjemnie masuje, ale też bardzo dobrze doczyszcza moją skórę. Jest to mój ulubieniec ever.
Zużyłam jeszcze maseczki z serii Herbal Care Farmona. Wszystkie miło wspominam, szczególnie że nie musiałam ich zmywać.
DEMAKIJAŻ I OCZYSZCZANIE TWARZY
Nawilżający Tonik do Twarzy Daily Care Mincer Pharma przyjemnie odświeżał twarz dając jej uczucie nawilżenia, ale ze względu na skład nie wrócę do niego.
Żel myjący do twarzy Biolaven jest moim ulubionym, ale trochę odstał, zanim zużyłam olejek Resibo. Na pewno będę wracać co jakiś czas.
Olejek do demakijażu oczu Herbal Care Farmona polubiłam ze względu na duże ułatwienie zmywania wszelkich opornych maskar. Nie było to jakieś mega rewelacyjne zmywanie, ale zawsze lepiej z nim jak bez niego. Oprócz oczyszczonej skóry wokół oczu, moje rzęsy zostały dobrze odżywione i wzmocnione.
PIELĘGNACJA CIAŁA I DŁONI
Masło do ciała DermoFuture zachwycało nie tylko pięknym zapachem, ale też miało cudowną konsystencję oraz działanie pielęgnujące. Przy okazji przetestuję to masełko również w innych wersjach zapachowych.
Remodelling Neurocream Montibello, czyli krem remodelujący stosowałam z ogromną przyjemnością. Moja skóra w miejscach problematycznych była bardzo dobrze nawilżona, ujędrniona, ale o jakimkolwiek modelowaniu nie wspomnę, bo nie wierzę w takie możliwości samego kosmetyku. Ze względu na cenę, na pewno podziała odchudzająco na niejeden portfel. Przy tej cenie, producent również mógłby zadbać o lepszy skład tego kremu. Mi on do gustu nie przypadł, znajdę coś równie skutecznego, ale o lepszym składzie.
Relaksujący balsam do rąk Pat&Rub (obecnie Naturativ) o zapachu trawy cytrynowej wykończyłam prawie po roku używania. Miałam też inne kremy, a ten ze względu na wielkość zostawał w domu. Jest to świetny krem, jeden z najlepszych kremów do rąk. Nawilżał, odżywiał, chronił najdłużej z większości kremów. Zapach był całkiem przyjemny, ale pewnie przy kolejnej okazji wybiorę inną wersję.
Krem do rąk L'Occitane o zapachu Cherry pochodzi z któregoś Elle. Ze względu na znikomą wielkość nosiłam go ze sobą w torebce. Kremy te uwielbiam, oprócz nawilżania pozostawiają na skórze piękny zapach. Przy okazji chętnie przetestuję inną wersję zapachową.
HIGIENA
Antyperspirant 48H Vichy stosuję od lat, nie jestem w stanie policzyć ile ich zużyłam, ale na pewno nie jest ostatnim. Jest to najlepszy antyperspirant, który do tej pory nie podrażnił mojej skóry nawet po depilacji i najbardziej skuteczny. Nie szukam innego, zbyt cenię sobie swój komfort. Czasem zapomnę go użyć i się nie pocę, czyli działa i jest niezawodny.
PIELĘGNACJA WŁOSÓW
Hydrate-me Rinse Kevin Murphy to nawilżająca do włosów, która pobiła wszystkie inne. Jest droga, ale bardzo wydajna. Niestety, w przypadku tej maski musiałam bardzo uważać, żeby sobie nie obciążyć włosów. Już tęsknię za następnym opakowaniem, tym razem do cienkich włosów.
Szampon do włosów Vitamino Color L'Oreal Professionel trochę poleżał, zanim go zużyłam do końca. Kiedy wygrałam serię Kevina Murphy, ten schowałam na później, ta moja ciekawość! Również należy do moich ulubionych szamponów, nie muszę po nim nakładać odżywki. Sprawdza się w każdej sytuacji. Jest to również jeden z moich ulubionych szamponów, nie zdążyłam jednak napisać recenzji.
MAKIJAŻ
Kredka do brwi Kobo spisywała się całkiem nieźle, ale to nie to samo co ulubiony Benefit. Kolor był trochę zbyt ciemny (dostałam go od kruczo-czarnowłosej sąsiadki). Mimo wszystko zużyłam, a teraz mam cały zestaw L'Oreal Paris, który również lepiej się spisuje jak ten.
Róż do policzków Smashbox otrzymany już dawno temu od Ines (jeszcze raz bardzo dziękuję :*) miałam bardzo długo. Podobał mi się jego słoneczny kolor i cudny rozświetlający efekt. Nie zdążyłam go jednak opisać na blogu, zapomniałam. Chętnie znów na niego zwrócę uwagę.
Fatale Volume Million Lashes L'Oreal to kolejna ulubiona maskara tej marki. Pięknie wydłuża, pogrubia i lekko unosi rzęsy. Nie podrażnia oczu, nie rozmazuje się, byłam z niej bardzo zadowolona i chętnie będę wracać jak tylko zużyję swoje zapasy.
SUPLEMENTY
Witamina D, GinGko Biloba DermoFuture i jeszcze dwa inne suplementy przyjechały ze mną z Warszawy z warsztatów z firmą. Nie opisywałam jak się spisują, bo po prostu trudno mi ocenić działanie tych suplementów po miesiącu, jednakże do nich powrócę. W moim wieku i przy mojej chorobie trudno się bez nich obyć, mam też je nakazane od lekarza od tarczycy.
Merz Spezial Dragees to suplementy wspomagające urodę skóry, włosów oraz paznokci. Biorę już ponad miesiąc i widzę coraz większe efekty, Włosy rosną jak szalone, co widać po grzywce, paznokcie też wyglądają coraz lepiej, najgorzej mi ocenić na skórze. Nie wspominając o stresie, ciągle nie dosypiam, piję za mało wody, może kiedyś to zmienię.
I to tyle na dzisiaj. Znacie coś z mojego denka? Jak spędzacie majowy długi weekend?
Pozdrawiam wszystkich i gorąco witam nowych obserwatorów! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.