Z czym się rozstaję, a co wraca jak bumerang. Czerwcowe denko
Czerwiec minął mi jeszcze szybciej niż maj, ale nie o nim dziś będę pisać. W czerwcu wykończyłam mnóstwo kosmetyków i o tym będzie w tym poście. Zapraszam.
PIELĘGNACJA TWARZY
Ponieważ jest tego sporo, nie będę się raczej rozpisywać, wszystkie produkty są podlinkowane do recenzji.
Zaczynając od demakijażu, kończy mi się Żel do oczyszczania twarzy z Luffą Minus 417. Będę miło wspominać, ale w cenie regularnej raczej nie kupię. Znam mnóstwo fajnych żeli w niższej cenie.
Tonizujący płyn micelarny Mincer Pharma nie był zbyt wydajny, nie miał też najlepszego składu jak na taką cenę. Wątpliwe jest, żebym powróciła.
Kojąca woda różana Bielenda, mimo że nie ma najlepszego składu i nie jest wydajna ma dobrą cenę, świetnie koi skórę i pięknie pachnie. Jak widzicie po wpisach, wraca do mnie jak bumerang.
Wykończyłam też kolejną pastę do zębów Blanx Med. To moja ulubiona pasta, również się z nią nie rozstaję.
Serum do twarzy Vitamins Philosophy Mincer Pharma było całkiem udane, ale nie wyróżniło się niczym specjalnym, skład nie zachwycił a ja znam dużo fajnych ser.
Krem na noc Wild Rose Stenders był bardzo przyjemny dla skóry, wydajny, był moim ulubieńcem. Aż dziwne, że zapomniałam o nim napisać o nim recenzji. Pewnie dlatego, że pisałam o kremie na dzień, a ten doszedł później, przez co wyleciał mi z głowy. Świetnie nawilżał, odżywiał skórę, no i pięknie pachniał co bardzo lubię w kremach.
Olej z pestek moreli Manufaktura Kosmetyczna zużyłam do wykonania peelingu, resztą wspomagałam zmywanie tuszu do rzęs. Być może przy okazji jeszcze się spotkamy.
Krem do twarzy Genuine Cell Montibello oprócz bardzo imponującej wydajności miał również świetne działanie. Na pewno nie pogardzę tym kremem w przyszłości.
Zapomniałabym, Dotleniające serum O2 Skin wystarczy już tylko na kilka użyć, dlatego pozostawię je w czerwcowym denku. Żal się z nim żegnać, serum jest warte polecenia.
Maski w płacie oczyszczająca i dotleniająca Beauty Face sprawdziły się średnio, bez szału. Może to przez niezbyt udane dobranie do mojego typu cery, ale jednak wolę inne maski.
Arganowy szampon ochronny do włosów i maska Equillibra były całkiem przyjemne, ale przy moich skłonnościach do obciążania włosów po tą wersję już nie sięgnę. Jednakże polecam do bardziej suchych i zniszczonych włosów.
Serum oczyszczające do skóry głowy Bionigree zużyłam w terminie dzięki pomocy młodszej córki. Jak dla rodziny taka pojemność jest jak najbardziej ok. Dla osoby pojedynczej taka pojemność jest raczej za duża. Poza tym serum jest naszym polecanym hitem, a pod recenzją jest kod zniżkowy dla Was.
PIELĘGNACJA CIAŁA
Orzeźwiający balsam do ciała O'Herbal Elpha Pharm o zapachu werbeny zasługuje na uznanie mimo nieporęcznego opakowania i nie zamykającej pompki. Sam balsam jest lekki, czyli idealny na lato, ma przyjazny skład i pięknie pachnie. Chętnie wypróbuję jeszcze wersję różaną, ale tym też nie pogardzę.
Mydełko w kostce Dove regularnie do mnie wraca. Nie opisywałam go nigdy, ale to mydełko jest najlepsze z drogeryjnych mydeł.
Żel pod prysznic Natural Spa Ocean Blue DermoFuture to moja miłość. Żal mi było się rozstawać. Myślałam, że rozłożę na czynniki pierwsze i podzielę na kropelki, nie dało się. Mam teraz o innym zapachu, równie pięknym, ale do tego też chętnie wrócę.
Odżywczy balsam-nektar do ciała Resort SPA Fiji Dr Irena Eris to mój ideał. Jak tylko będzie okazja, chętnie powrócę, ale chętnie wypróbuję też inne serie tej marki.
Olejek do kąpieli Kneipp (miniaturka) mimo, że wystarczył tylko na 3 kąpiele, od razu się wpisał na moją chciejlistę.
MAKIJAŻ
Z tej całej kolorówki, do końca zużyłam tylko rozświetlacz Touche Eclat YSL i tylko do niego planuję powrót. Pozostałe produkty albo zmieniły konsystencję, albo się sypią, dlatego wywalam bez żali i nie planuję powrotu.
Rozświetlacz w sztyfcie Revitalash tylko na początku pięknie wyglądał. Pierwsze miesiące, a później już tylko twardniał. Za tą cenę uważam że to rozbój w biały dzień.
Naturalny korektor pod oczy Reviving Pixie był całkiem udany, ale tylko tylko przez niecałe 3 miesiące. Później zaczął się rolować. Na 3 miesiące za tą cenę, to jakieś nieporozumienie. Do tego bardzo szybko rozwaliło się wieczko. Skład składem, ale mam większe oczekiwania.
Cienie do powiek Lily Lolo mają słabą pigmentację, pylą się i są nietrwałe. Nie zużyłam nawet połowy.
Paletka cieni do powiek Lavera podobnie jak Lily Lolo. Zużyłam tylko cień w kremie, jeden w pudrze, a reszty nie da się zużyć, bardzo się pylą.
Nie wiem, jakim cudem znalazły się tu lakiery, które były w majowym denku. Pewnie zapomniałam ich wyrzucić z pudełka.
I to tyle na czerwiec. Znacie coś z mojego denka?
Miłego weekendu! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.