Przeminęło z wrześniem 2017.


           Kolejny miesiąc już prawie za nami, zatem nadszedł czas na jesienne porządki. Czas się pożegnać z pustymi opakowaniami po kosmetykach. We wrześniu poszło u mnie najwięcej kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Nie znaczy to, że wszystkie zużyłam w ciągu jednego miesiąca. Niektóre zużywałam kilka miesięcy. Co tym razem zużyłam i czy się polubiliśmy, dowiecie się w dalszej części. Zapraszam. 

Jak powiew energii dla aktywnych mężczyzn. Vabun Sport.


        Jako piękniejsza część populacji ludzkiej miałam okazję wypróbować zapach dla kobiet Vabun nr 5, o którym pisałam tu, ale na tym nie koniec mojego testowania. W mojej paczce od Vabun przyszedł też zapach męski Vabun Sport, oraz żele pod prysznic tej samej linii zapachowej, a także Vabun Gold. Jak się domyślacie, obdarowałam nimi męską część rodziny, czyli swojego szwagra. Kto ciekaw, zapraszam.

Szczęśliwi czasu nie liczą, ale na zegarek czasem spojrzeć warto

 


          Jeszcze kilka lat temu zegarek uważałam za zbędny element biżuterii. Spojrzenie od czasu do czasu na szybkę smartfona uważałam za wystarczające. Takie spojrzenie na istotę posiadania zegarka wystarczające do czasu, kiedy wyjechałam w dalszą podróż, kiedy bateria przestała współpracować z pogryzioną jak zwykle przez kota ładowarką. Brak możliwości spojrzenia na zegarek zwłaszcza w przypadku podróżowania czy jakiekolwiek pośpiechu nie należy do miłych przeżyć.

Maskara Paradise Extatic L'Oreal Paris i moje pierwsze wrażenia.


             Jak już przyszedł czas na wymianę maskary, postanowiłam przetestować drogeryjną nowość, czyli Paradise Extatic L'Oreal Paris. Otworzyłam go niedawno, więc nie będzie to jeszcze w pełni miarodajna recenzja, ale pierwsze wrażenia.

Dobry balsam nigdy nie jest zły. Resibo.


           Dobry balsam to połowa sukcesu. Nie wszystkie spełniają wymagania mojej kapryśnej skóry, większość z nich powoduje jak nie zatkanie mieszków włosowych, to liczne alergie i co za tym idzie nieładny wysyp, z którym męczyłam się od dzieciństwa. Zrażona licznymi niepowodzeniami, produkty drogeryjne omijam szerokim łukiem. Cieszę się, że jest u nas coraz więcej marek, które dbają nie tylko o wygląd, ale też o zdrowie naszej skóry. Markę Resibo poznałam już wcześniej, kiedy testowałam olejek do demakijażu. Odżywczy balsam do ciała Resibo poznałam dzięki wygranej w konkursie na ich stronie Fb. Balsam Kueshi dzięki swojemu zapachowi od razu poszedł w odstawkę, wierzyłam że każdy następny zapach będzie przy nim ulgą. Ale nie tylko o zapach tu chodzi. Najważniejsza jest moja skóra, która walczy nie tylko z suchością, ale też z alergiami, jak również upływem czasu. 

Olejki, które moja skóra lubi najbardziej.


       Po długich metodach prób i błędów w pielęgnacji mojej skóry, zauważyłam że służy jej wszystko co jest olejkiem lub na bazie olejków naturalnych oczywiście. Ich konsystencja nie przeszkadzała mi podczas najbardziej gorących dni, służy także przy chłodniejszej porze roku. Najważniejsze, żeby były one dobrze dobrane do rodzaju mojej skóry. 

Lekki, subtelny i radosny For Lady No 5


     Testowanie nowych zapachów to jest coś, co najbardziej lubię, chociaż bywa to nieprzewidywalną niespodzianką. Spodoba się, albo i nie. Ostatnio miałam okazję poznać nowy zapach, który Radosław Majdan stworzył dla kobiet. Dla mnie to coś nowego, chociaż każdy z nas może mieć swoją ukrytą pasję. Miałam okazję poznać też męskie zapachy, ale tą przyjemność testowania zostawiłam męskiej części mojej rodziny i napiszę o nich wkrótce. Dla mnie pozostało przetestowanie Vabun For Lady No5 o nucie kwiatowo-drzewnej, zapachu polecanego przez żonę Radosława, Małgorzatę Rozenek.

Krótko i leniwie o makijażowych ulubieńcach sierpnia.


           Kiedy za oknem coraz chłodniej, a w domu nie chce się wyłazić spod koca, to znaczy że zbliża się jesień. Chociaż nawet nie zdążyłam odczuć tych wakacji, to jednak widać różnicę choćby po ilości ubrań oraz ilości nakładanych kosmetyków. Nie było tego zbyt wiele na jedno wyjście. 

Pomijając codzienną zabawę z brwiami, co u mnie trwało najdłużej (ach te ciągłe poprawki!), mój makijaż mimo bardziej lub mniej sporej ilości kosmetyków był mniej lub bardziej widoczny.

Sekrety pięknego ciała z olejkiem Kneipp

Ujędrniający oejek do ciała Kneipp

         Zabieram się do tego posta, jak sójka za morze... Zeszedł mi cały dzień, nieplanowany wieczór z sąsiadką, no i mam nadzieję, że w końcu uda mi się napisać do północy, bo zamierzam chodzić spać jak ludzie w mojej strefie czasowej. Od kiedy znalazłam olejek do kąpieli w Shiny Box, zapragnęłam ich więcej. Kilka tygodni temu trafiłam na promocję ujędrniającego olejku do ciała Kneipp, więc grzech by było nie skorzystać. Nie wiem czy zauważyliście, ale wszystko co olejkowe, pomijając parafinę lepiej służy mojej skórze. Nie wszystkie olejki służą tak samo, bo jeden lepiej drugi gorzej, ale ten ukradł moje serce. Olejki Kneipp nie zawierają sztucznych dodatków, tym lepiej dla mojej skóry.

Naturalna pielęgnacja i nawilżanie włosów. Tints of Nature.


        Po lecie moje włosy są bardziej suche, wypłowiałe i lubią się plątać, do tego dawka stresów i choroba tarczycy pomagają w wypadaniu, co sprawiło że moje włosy straciły także objętości, czego rezultatem znów jest krótsza fryzura i przynajmniej na razie straciłam ochotę na ich zapuszczanie, ale także farbowanie farbami chemicznymi. Za to intensywnie testuję coraz to nowsze odżywki do włosów. Miesiąc temu pojawiła się u mnie nowość ze sklepu Helfy - Nawilżająca odżywka marki Tints of Nature, polecana do każdego rodzaju włosów. Wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to u mnie przeważnie bywa do niczego. Jak było w przypadku tej odżywki, dowiecie się w dalszej części...

Przyjemne z pożytecznym w naturalnej pielęgnacji Evolve.


        Mimo mojej wrażliwej skóry lubię poznawać nowe marki, jeśli tylko mam okazję zaznajomić się wcześniej ze składem ich kosmetyków. Moja ciekawość dotyczyła również naturalnych kosmetyków pochodzących z UK, które kupiły mnie nie tylko swoimi składami, ale też przyjemnością w testowaniu. Dzięki sklepowi Wszystko do włosów oraz Oliwier Green, który jest bezpośrednim dystrybutorem tej marki miałam okazję przetestować Cudowny olejek do twarzy do wszystkich rodzajów skóry, fantastyczny Wegański balsam do ust, który opisywałam już wcześniej (KLIK), oraz Micelarny krystaliczny płyn do twarzy, który okazał się miniaturką, i mimo najlepszych chęci nie wiedziałam jak do niego podejść. Olejek natomiast okazał się moją kosmetyczną perełką.

Sierpniowe pożegnania 2017


        Ledwo skończył się sierpień, od razu zrobiło się chłodno, szaro i ponuro. Ale nie narzekajmy, jest więcej czasu na porządki. No i w ferworze tych porządków powywalałam puste opakowania. Nie wszystko zdążyłam zużyć do końca, ale już raczej nie zużyję. Ponieważ moje samopoczucie jest proporcjonalne do pogody, nie rozpisując się niepotrzebnie przechodzę do swojego projektu "denko". Kosmetyki, które miały recenzję podlinkowałam ich nazwami. 

PIELĘGNACJA TWARZY


Żel oczyszczający do twarzy Organique (miniaturka, którą używałam dość długo) została moim ulubieńcem, niestety rzadko opisuję miniaturki. Postanowiłam napisać recenzję po zakupie pełnowymiarowego opakowania. Żel spełnił się bardzo dobrze na mojej skórze, nie wysuszał jej, tworząc lekką pianę bardzo dobrze zmywał wszelkie zanieczyszczenia. 

Płyn micelarny Evolve (też miniaturka, która miała być opakowaniem pełnowymiarowym. O ile żel wystarczył mi na długo, to płyn micelarny poszedł dużo szybciej, dlatego trudno mi go obiektywnie ocenić. Bardziej sprawdził się jako tonik, ze zmyciem makijażu różnie bywało. Jeszcze coś napiszę przy okazji recenzji serum.

Rewitalizujący tonik do twarzy Kueshi był całkiem niezły, miał przyjemny zapach, ale nie kupił mnie na tyle, żebym chciała szybko wracać. Był przyjemny dla skóry, nie wysuszał skóry, ale jest dużo lepszych toników, albo przynajmniej równie dobrych i tańszych, na przykład poniżej.

Tonik nawilżający Natural Secrets całkiem nieźle się sprawdził, był przyjemny w użyciu. Butelka miała wadliwą pompkę, ale to najmniej istotny szczegół. Nalewałam go na płatek. Tym bardziej go polecam, ponieważ należy do młodej polskiej marki tworzącej kosmetyki naturalne. Chętnie będę wracać.


Zdjęcie jak zdjęcie, zapomniałam odsłonić do końca rolety, no i macie teraz ;) No dobra, wykończyłam (prawie) trzy buteleczki serum. Nie od razu, nie w ciągu miesiąca, trochę to trwało. 

Serum rozświetlające Pearl Floslek trudno mi było nazwać serum, postawiłabym na bazę rozświetlającą, którą z początku polubiłam, dopóki nie pojawiła się nowa baza Becca, która ją po prostu zgoniła na plan dalszy. Nawilżać, nawilżał, dawał lekkie rozświetlenie, niestety dla mojej skóry szukam czegoś bardziej skutecznego. Na pewno lepiej się sprawdzi na młodszej skórze. 

Neovadiol Magistral Elixir Vichy to olejkowe serum, które stosowałam różnymi porami dnia ze względu na konsystencję. Niby lekka, ale musiałam chwilę poczekać zanim się wchłonie. Bywało, że miałam wrażenie że jest za tłusty jak na upalne dni, wtedy stosowałam je tylko na noc albo jako maseczkę. Może nie miał najlepszego składu, ale moja skóra go bardzo lubiła. Nic tak nie poprawia stanu mojej skóry jak właśnie olejki. Bardzo dobrze nawilżał, odżywiał i wygładzał moją skórę, był przy tym przyjemny w użyciu.

Rewitalizujące serum Senelle również było moim ulubieńcem, sprawdził się rewelacyjnie na mojej skórze. Świetnie nawilżał, odżywiał, miał przyjemny zapach i konsystencję, nie było problemu z nakładaniem kolejnych kosmetyków.


Maseczka algowa Secrets des Fees podzielona na dwie saszetki, zostawiała cudowny efekt gładkiej, ujędrnionej i rozświetlonej skóry. Nawilża, wygładza i jest prosta w użyciu, Na pewno jest warta zwrócenia uwagi. Chętnie będę wracać.  

MAKIJAŻ


Podkład rozświetlający ProVoke Dr Ireny Eris był co prawda w poprzednim denku, ale tyle jeszcze zostało na dnie butelki, że wystarczyło na kolejne tygodnie. Nie stosowałam go już codziennie, ale miałam jeszcze sporo do zużycia. Na pewno będę wracać. 

Matowe pomadki Gosh w płynie z początku zachowywały się całkiem nieźle, były nawet dosyć trwałe, ale po trzech miesiącach zbierały się w jednym miejscu, nie mogłam ich dobrze rozprowadzić, przez co odstawiłam. Jako jednorazowy kosmetyk jest ok, przeszkadza mi jednak to, że szybko traci na właściwości. Jeszcze nigdy nie kupowałam pomadki na tak krótko i nie planuję tego. Pomadki matujące to też nie moja bajka. 

PIELĘGNACJA CIAŁA



Mydło w kostce Dove peelingujące to jedno z najlepszych drogeryjnych mydeł. Bardziej mi służy niż wszelkie żele do kąpieli, jak na przykład żel do kąpieli Palmolive Naturals, które przyjemnie pachnie, pieni się i dobrze zmywa, ale bardzo podrażnia skórę, która po kąpieli swoim swędzeniem potrafiła doprowadzić do łez. Niestety, ale moje skóra średnio toleruje wszelkie żele czy płyny do kąpieli. 

Świetnie sprawdziło się również mydło rokitnikowe Natural Secrets, które było niesamowicie łagodne dla mojej skóry, a przy tym skuteczne w swoim działaniu. 


Oba olejki arganowe były całkiem przyjemne w użyciu, z tym że olejek arganowy Equilibra mogłam stosować przykładowo do demakijażu oczu czy mocniejszego demakijażu, natomiast olejek arganowy Herbal Care Farmona stosowałam do dłoni, paznokci oraz ciała. Jeśli miałabym wybierać, wolałabym olejek Equilibra, miał lżejszą konsystencję, bardziej przyjemny zapach, lepiej też sprawdzał się w olejowaniu włosów. 

Odżywka do włosów Angel Rinse Kevin Murphy, mimo że była miniaturką, używałam prawie 2 pełne miesiące. Dla moich włosów jest to najlepsza odżywka pod słońcem i mam zamiar do niej wracać. Chwilowo jednak mam dwie inne i muszę je zużyć. 


Zużyłam też saszetkę kremu do rąk Ginger, który okazał się całkiem przyjemny, ale też skuteczny. Może przy okazji trafię na pełnowymiarowe opakowanie i przetestuję lepiej. Natomiast balsam w miniaturce Cellu - Lift Efectima odrzucał swoim zapachem (coś pomiędzy chemią a stęchlizną) niewiele przy tym działając. 


Zostały już same próbki przetestowane z samej ciekawości. Saszetki z kremami okazały się całkiem przyjemne w używaniu, próbka zapachu Narciso Rodriguez okazał się kompletnie nie dla mnie, widać jeszcze zapach zdaje się Chrome, jednak też mnie nie powalił. 

To wszystko na dzisiaj. Znacie coś z mojego denka? 

Miłego weekendu!

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.