Dołączam do grona włosomaniaczek, czyli jak zamierzam ratować swoje włosy.


      Witam wszystkich serdecznie i dziękuję za słowa wsparcia dla nieszczęsnej włosomaniaczki, dzięki którym wracam do siebie po dniach czarnej rozpaczy. Co prawda, kiepska ze mnie włosomaniaczka, że do tego stanu doprowadziłam swoje włosy. Postaram się nie robić więcej takich eksperymentów na swoich włosach, a przynajmniej nie tanimi drogeryjnymi kosmetykami. W ogóle nie wiem, co mnie pokusiło żeby zamieniać dobre kosmetyki na dzikie cudaki.  Być może chciałam przyoszczędzić, być może potrzebowałam odmiany. Wiem, że jednym nic się nie dzieje mimo różnych doświadczeń, ja niestety należę do tej drugiej delikatniejszej grupy. Wszystkie skutki uboczne, jakie były w ulotkach musiały zawsze należeć do mnie. Podczas swoich zawziętych walk z chorobami, walczyłam o różne części mojego ciała. Teraz przyszło walczyć mi o swoje włosy, a jak to mam zamiar zrobić, zapraszam do dalszej części. 



Nie powiem, że zamierzam wywalić fortunę, której obecnie nie mam, ale też nie będę tak nieostrożna jak ostatnio. Postawię na pielęgnację z jak najbardziej delikatnym i przyjaznym składem dla swoich włosów jak i dla skóry. Mając nieciekawe doświadczenia z kosmetykami drogeryjnymi, ominę te sklepy i chętnie odwiedzę aptekę, ulubione Helfy, sklepy zielarskie, nie ominę też ulubionych kosmetyków Kevina Murphy, czy olejków Kerastase, które równie dobrze mogą też zastąpić perfumy. Moje włosy najbardziej lubią mieszanki różnych olejów. 



O ile to będzie możliwe, nie będę też żałować na dobre maski do włosów. Wiem, że te kosmetyki są sprawdzone i bardzo wydajne. Jeszcze się na nich nie zawiodłam. Zawiodłam się i to nie raz na tanich kosmetykach, po których nie mogłam dojść do ładu z włosami. Nie mogę obiecać, co będę wyczyniać z dietami, ponieważ nie ufam sobie na tyle, że to wszystko będzie mega zdrowe. Nie, żebym nie chciała się zdrowo odżywiać, bo robię to na co dzień, ale od czasu do czasu lubię sobie wchłonąć czekoladę lub kawałek tortu. Nie mogę też nikomu obiecać, że będę piła jogurt jeśli go nie cierpię, czy innych potraw lub mikstur które nie przejdą przez mój przełyk. Na niektóre potrawy również mam alergię, tak samo jak na zioła. Nie wszystko dam radę przełknąć, dlatego tu obiecywać nie będę, chociaż nie wątpię że wypróbuję. 


W tym całym nieszczęściu znalazło się też trochę farta. Na szczęście moja pani fryzjerka nie obcięła mi dużo włosów, chociaż przyznam że po cichu na to liczyłam. Być może przewidziała, że jeszcze mi się przydadzą, a przydadzą się na pewno i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Od tej pory zaczesuję je na jedną stronę przykrywając przerzedzoną część głowy, w ten sposób że nie jest to aż tak widoczne. Jest ta pora, kiedy mogę nosić czapkę. Nie wybieram się również na żadne imprezy, w końcu trzeba pilnować swojej kociej rodziny. Mam nadzieję, że przez zimę mi te włosy urosną chociaż trochę i wtedy je zrównam. Liczę, że będą przynajmniej nie gorzej wyglądały niż zanim użyłam tych nieszczęsnych wynalazków, czyli tablicy Mendelejewa. Mam również zamiar częściej sięgać po suplementy, ale także napary z ziółek, płukanki, własnoręcznie mikstury jak również szampon Greenelki, za którego przepis oraz wiele innych serdecznie dziękuję i zachęcam do odwiedzenia jej bloga, który uwielbiam czytać.


Sęk w tym, że nadal muszę poczekać z odrostami, ponieważ obawiam się reakcji. Liczę jednak, że to wszystko się kiedyś skończy jak koszmarny sen. Będę wdzięczna za trzymane kciuki, za wsparcie oraz wszelkie dzielenie się Waszymi doświadczeniami. 

Pozdrawiam serdecznie! :)



Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.