Czas na styczniowe porządki. Co zużyłam, czego się pozbywam.


         Kończy się styczeń i znów coraz bliżej wiosny. Już nie mogę się doczekać, kiedy będzie więcej słońca, będzie dużo jaśniej i przyjemniej. Styczeń nie był obfity w zużycia, ale też nie lubię chomikować śmieci. Zapraszam więc na ciąg dalszy.

PIELĘGNACJA TWARZY


Nie było tego dużo. Kremy i sera ciągle są w użyciu.

Mleczko do demakijażu z dziką różą Cosnature nakładałam na mocno nasączony wodą płatek, inaczej zapychał, rozmazywał się po twarzy i szczypał w oczy. Po rozcieńczeniu wodą było lepiej, chociaż nadal nie tak jakbym tego chciała. Szkoda, bo kosmetyk miał przyjemny zapach. 

Olejek z kwiatem dzikiej róży i passiflora pod oczy Nikel był bardzo przyjemny dla skóry, szybko niwelował obrzęki i zasinienia. Stosowałam go samodzielnie i pod krem. Jak wiecie uwielbiam różane kosmetyki, dlatego chętnie wrócę jak tylko będzie okazja. 

Maska wybielająca w płacie Animal Mask - For Dark Panda Skin 79 to była moja pierwsza maska tej serii, ale na pewno nie ostatnia. Chętnie przetestuję też z innymi zwierzątkami, ale nie tylko ze względu na wygląd maseczki. Użycie jej było niesamowitym relaksem. 



Domowe SPA dla cery naczynkowej Saponlabs.shop - wykończyłam cały zestaw wraz z olejkiem z dzikiej róży i różanym hydrolatem, który w efekcie wykończyłam do płynu dwufazowego do demakijażu. Z zestawu została mi urocza drewniana skrzyneczka, buteleczkę po olejku zajął kolejny płyn dwufazowy. Widziałam, że denko grudniowe również zawierał zdjęcie saszetek i buteleczek, pewnie zapomniałam je wyrzucić. 

PIELĘGNACJA WŁOSÓW


Regenerujący szampon i odżywka Clochee to kolejne ulubione kosmetyki do włosów do których chętnie będę wracać. Kosmetyki były bardzo dobrze tolerowane przez moją skórę, a włosy poprawiły swój wygląd.

Szampon różany Beaute Marrakech - znalazłam w zielarskim, zużyłam i już za nim tęsknię nie tylko ze względu na jego zapach. 

SUPLEMENTY


VITAPIL - zostało mi zaledwie kilka tabletek, włosy się zagęściły, wyglądają dużo lepiej, nie widać śladu po ubytkach. Chętnie powtórzę tą kurację. 


Mydło w kostce Dove używam od dawna i używam do mycia rąk, ciała, gąbeczki BB. Mydełko jeszcze mnie nie zawiodło. Ostatnio zamieniłam je na mydło w płynie Yope. 

Krem do rąk L'Occitane - miniaturkę 10 ml nosiłam długo w torebce, uwielbiam kremy L'Occitane i chętnie do nich wracam, nie tylko ze względu na ich zapach. Miniaturka kremu dołączona była do któregoś magazynu Elle.


Zmywacz do paznokci Sensique - dobrze zmywa, jego zapach nie jest tak okrutny jak innych zmywaczy. Mam kolejny, bo nie masakruje moich paznokci jak inne tanie zmywacze, chociaż i tak nie jest moim ideałem. Znam lepsze. 

Lakier do paznokci Syreni pył Constance Carrol podobał mi się tylko przez szkło, na paznokciach wygląda badziewnie, bez połysku. Nie wiem, co mnie podkusiło że nie oddałam od razu z innymi produktami tej marki. Mam jeszcze prawie pełną buteleczkę, ale już nie użyję. 

Błyszczyk do ust ProVoke Dr Ireny Eris nie udało mi się dokończyć do reszty, ale zmienił się jego smak. Błyszczyk zrobił się po prostu gorzki. Bardzo go lubiłam, chociaż do końca nie odpowiadał mi jego kolor 03. Chętnie powrócę, ale do innego koloru. 


Próbeczki kremów Resibo, D'Alchemy, podkładu Estee Lauder i zapach Mom Guerlain, który z początku zniechęcił, a następnie mnie rozkochał. Szkoda, że na tak krótko, ale będę go miała na uwadze. Wszystkie bardzo miło się używało, choć podkład był odrobinę zbyt ciemny. 

I koniec styczniowych porządków. Znacie coś z mojego denka? 

Pozdrawiam! :)


Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.