Zimowa pielęgnacja mojej twarzy, czyli styczniowi ulubieńcy.
Niby nic nowego, ale co jakiś czas coś się kończy i coś zaczyna. Pokończyły się poprzednie kosmetyki, przyszedł czas na nowe i również ulubione. Nic nowego, albo polubię i używam, albo znienawidzę i odstawiam. Więc musiałam polubić skoro używam i nie odstawiam. W tym miesiącu tych ulubieńców jest tak dużo, że muszę podzielić ten cykl na części. Zapraszam.
Styczeń zaczął się bardzo miło, bo mam okazję testować płyn micelarny i tonik mgiełkę Resibo. Chociaż dyfuzory pozostawiają do życzenia, to wcale mnie to nie zraża, bo płyn micelarny aplikuję na płatek a następnie na twarz. Tonikiem zaś robię deszczyk bezpośrednio na twarz i wklepuję. Jeszcze pozostawiam sobie kilka dni na recenzję, więc poza tym że uwielbiam je używać, więcej nic dziś nie zdradzę.
Pewnie się zdziwicie, że stosuję 3 sera naraz, ale tak się złożyło i nie zmienię. Najpierw zaczęłam stosować olejek regenerujący d'Alcheme, który okazało się że najlepszy jest na noc, chociaż stosowałam też na początku w dzień i też dawał radę. Jednak tu ze względu na lżejszą konsystencję okazał się bardziej przydatny Rozświetlający eliksir witaminowy Clover. Jest lekki i jednocześnie treściwy. Mimo to, serum niezawodnie współpracuje zarówno z kremem, jak i podkładem. O nim też już niedługo napiszę więcej.
O tej porze roku stawiam na głęboką regenerację, rozjaśnienie skóry i przebarwień, a Serum LIQ CR z retinolem Liqpharm, jednak na początku nie można stosować go częściej niż dwa razy w tygodniu na noc. Dlatego też stosuję go zamiennie z olejkiem regenerującym d'Alcheme. Trochę się obawiałam, czy nie za dużo tego jak na wspólną pielęgnację, ale jest ok. Skóra wygląda coraz lepiej, jest rozświetlona i ma ujednolicony koloryt na tyle, że nie wstydzę się pokazywać bez makijażu. Widoczne jest jedno większe przebarwienie, ale na szczęście widać że jest coraz jaśniejsze.
Mimo, że uwielbiam moje kremy do twarzy z Organique, i żal mi było odstawiać, ze względu na opakowanie postanowiłam odłożyć resztę na wyjazdy. Nie mam zaufania do próbek na tyle, żeby być pewną że nie okażą się nietrafione, a te kremy już bardzo dobrze znam, dlatego zabieram je bez obaw.
Regenerujący krem nawilżający Clover jest zapakowany w ciężki szklany słoiczek, wiąże się też z potrzebą użycia szpatułki. W podróż jest zbyt niewygodny, przekładać do mniejszych opakowań po prostu nie chce mi się, stosuję go więc w domu. Jego bogata konsystencja nic a nic nie kłóci się z innymi kosmetykami, ani z podkładem, do tego bardzo dobrze chroni skórę przed zimnem. Botaniczne masło jest również ulubione, ale czuję że czasami moja cera jest przekarmiona. Używam je w razie potrzeby, po przyjściu z zimna, dla ukojenia cery, natomiast krem nawilżający sprawdza się o każdej porze, rano czy wieczorem. Więcej opiszę go już niedługo w recenzji.
Miłego tygodnia! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.