Czym kończy się marzec 2018


     Kończy się marzec, wraz z nim kolejne kosmetyki, przyszedł najwyższy czas na przedświąteczne porządki, czas pożegnać się z pustymi opakowaniami. Uzbierało się trochę, ale niektóre z nich używałam kilka miesięcy. Niestety, nie będę się rozpisywać, wszystko będzie podlinkowane do recenzji, żebyście mogli sobie więcej o nich poczytać.


TWARZ



Kompres na oczy EyeFit Yasumi wyglądał jak podwójna porcja ekspresowej herbaty, ale efekt jego użycia był niesamowity. Chętnie jeszcze nie raz sięgnę po taki kompres, daje lepsze efekty niż herbata.

Odmładzający krem na noc Organique był moim ulubieńcem, niestety nadszedł i na niego czas. Bardzo dobrze nawilżał, odżywiał i wygładzał moją suchą skórę. Chociaż opakowanie pod koniec zrobiło się niezbyt eleganckie, etykieta częściowo się poodklejała, to jednak zawartość jest warta powrotu.

Olejek intensywnie regenerujący do twarzy D'Alchemy kolejny ulubieniec, który mnie opuszcza. Aż żal pomyśleć, żal się rozstawać. Cena boli, ale mimo to chętnie do niego wrócę. 

Woda z płatków róż Venus Nature również zdążył się ze mną zaprzyjaźnić, niedługo skończę już kolejne opakowanie.

WŁOSY


Szampon odmładzający i kuracja trychologiczna do skóry problematycznej BioHealth BioBotanic również bardzo lubiłam, niestety i on się skończył. Do tanich nie należy, a ja jestem bogata tylko duchowo. Liczę, że jednak znów kiedyś się spotkamy.

Lotion z kwasami owocowymi BioCare BioBotanic również uszczęśliwiała moje włosy kilka miesięcy. Była bardzo wydajna, niestety dyfuzor trochę przeciekał bokami, kiedy szampon był w pozycji poziomej.

CIAŁO


Antybakteryjny żel do rąk z ekstraktem z jagód acai CleanHands pięknie pachniał. Co do działania, trudno potwierdzić, ale liczę że działał. Był też niesamowicie wydajny. Recenzji nie było, ale chętnie powrócę.

Naturalne mydło w płynie Werbena Yope również oczarowało mnie nie tylko zapachem, ale też przyjemnym dla skóry składem. Chętnie wrócę i wypróbuję jeszcze inne wersje zapachowe.

Żel pod prysznic mandarynkowa burza Organic Shop nie był gęsty, ale nie narzekam. Dodawał świeżości, był bardzo przyjemny dla zmysłów.

Czarne mydło  z węglem bambusowym Mohani brudziło wszystko naokoło, ale skóra nie cierpiała. Jednak nie lubię, kiedy mydelniczka jest upaćkana na czarno, więc nie tak szybko.


Krem do stóp eucaliptus&oregano Organic Shop spisywał się całkiem nieźle. Nawilżał i odżywiał stopy, jednocześnie je odświeżając. Z pewnością wrócę. 

Naturalny balsam do rąk i ciała Yope spisywał się rewelacyjnie zarówno na dłoniach, jak też skórze ciała. Nie pozostawiał klejącej powłoki, szybko się wchłaniał, moja skóra go uwielbiała. Trwają poszukiwania na kolejne opakowanie.

Olejek regenerujący z owocu granatu Cosnature pięknie pachniał, nie pozostawiał tłustej warstwy, używałam go również do kąpieli. Chętnie go poszukam.

MAKIJAŻ


Kredka do oczu Charcoal 912 NYX była całkiem niezła, dobrze się rozprowadzała, ale lubiła też trochę wędrować. Znam lepsze, ale nie zarzekam się.

Paradise Extatic L'Oreal Paris od początku była moją ulubioną maskarą. Robiła świetną robotę i była trwała. Czytałam, że u dziewczyn szybko wysychała, u mnie jednak dzielnie się spisywała przez pięć miesięcy. O szczoteczkę dbam, więc mi tak szybko tusze nie wysychają.  Chętnie powrócę. 

Puder rozświetlający ProVoke Dr Irena Eris sprawował się całkiem nieźle. Lekko matowił, ale nie wysuszał skóry. Lekko ją rozświetlał. Opakowanie pozostało jak nowe, szkoda że nie ma opakowań zastępczych. Chętnie powrócę. 

Podkład rozświetlający ProVoke Dr Irena Eris również był moim ulubionym. Nie pierwszy to podkład tej serii, i nie ostatni. Gdyby był bardziej dostępny, miałabym kolejne opakowanie, ale nic straconego.

Kredka do ust 07 Essence z początku mnie denerwowała, ale okazała się całkiem przyjemna w użyciu. Przy okazji powrócę. 

PRÓBKI


Podkład do twarzy Dermablend Vichy okazał się zbyt ciężki dla mojej skóry, krem pod oczy Vianek nie był zły, ale również okazał się bez rewelacji, próbkę kremu do twarzy Biały Jeleń użyłam na raz do rąk, no i próbeczka perfum nie porwała mnie na tyle, żeby go chcieć. 

To tyle na dzisiaj i na marzec, znacie coś? 

Nie zapomnijcie o konkursie! KLIK

Pozdrawiam serdecznie! :)

Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.