Wiosenny peeling


         Żeby przygotować się na wiosnę, oprócz przygotowania ciała przyda się też wypolerować skórę. W tym przypadku nie zaskoczę niczym nowym, bo od prawie pół roku używam ciągle to samo. Odmładzający peeling do twarzy Organique, oraz bezcenny peeling z kawy do ciała. Resztki kawy już wykończyłam, pozostał mi jedynie peeling do twarzy, na którego wykończenie został już tylko miesiąc.

Peeling był niejednokrotnie w moich ulubieńcach, więc daruję sobie szczegóły, odsyłając po nie do recenzji. Przypomnę tylko, że jest to peeling średnioziarnisty, polecany do pielęgnacji cery starzejącej się, zmęczonej w celu jej stymulacji i odnowy.
Peeling zawiera drobinki bursztynu, których zadaniem jest złuszczanie martwego naskórka, a kremowa, jedwabista formuła chroni cerę przed podrażnieniami. Składnikami aktywnymi kremowej części peelingu jest gliceryna roślinna umożliwiająca przenikanie do przestrzeni międzykomórkowych głębszych warstw naskórka i wiązanie wody, co ma zapewnić długotrwałe nawilżenie skóry, wygładzenie oraz poprawę elastyczności. Ekstrakt z jagód goji pochodzący z upraw ekologicznych działać ma silnie przeciwstarzeniowo, pobudzać syntezę kolagenu, dostarcza skórze energii i witalności, aktywuje regenerację, niszczy wolne rodniki

Peeling stosuje się 1-2 razy w tygodniu, ja bym najchętniej stosowała go codziennie, a nawet częściej.


Peeling stosuję przeważnie dwa razy w tygodniu, a właściwie za każdym razem kiedy czuję taką potrzebę. Oprócz swoich zadań, czyli wygładzenia skóry także nawilża skórę, chociaż nie na tyle, żebym mogła pominąć krem do twarzy. Przy mniej suchej skórze, nie byłoby to może zauważalne. Drobinki bursztynu delikatnie zdziera martwy naskórek i pobudza jednocześnie mikrokrążenie w skórze. Rytuał ten jest nie tylko bardzo przyjemny, ale też idealny zwłaszcza na przebudzenie i rozświetlenie skóry, a przy okazji jest okazja do relaksowania się pięknym owocowym zapachem. Próbowałam robić nim peeling skóry dłoni, a także całego ciała, jednak tu drapanie jest zbyt delikatne. 

Nie należy on do tanich peelingów, ale wydajność, wygładzenie skóry i ta błoga chwila relaksu są warte wszystkiego. Uwielbiam też peeling z kawy, chociaż szorowanie wanny po nim do relaksu już nie należy. Ale czego się nie robi dla pięknej i gładkiej skóry ;)


Zostały mi jeszcze dwa punkty w akcji Małgosi "Naturalny marzec". Przyznam, że sama jestem ich ciekawa. Macie ochotę się przyłączyć? Zdradzicie swój ulubiony wiosenny peeling?

Miłego weekendu! :) 

Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.