Mój niezbędnik na upalne dni
Chociaż wiele osób na nie bardzo narzeka, upały w miesiącach letnich są raczej normalnym zjawiskiem. Jeśli się czuję niekomfortowo również się zaliczam do tych osób. Narzekam, stękam, a najlepiej nie wychodziłabym z domu, ale po co marnować takie piękne dni, jeśli można chociaż trochę zadać tego komfortu. Ja należę do osób, dla których komfort się liczy bardziej niż jakakolwiek przygoda. Podstawą tego komfortu jest kilka niezbędnych rzeczy i kosmetyków.
Oczywiste jest, że w czasie upałów i nie tylko potrzebujemy filtrów ochronnych. Również nakrycie głowy i porządne okulary przeciwsłoneczne, żeby nas słońce swoimi promieniami za bardzo nie popieściło. Co w nadmiarze, to niezdrowo. Są jeszcze rzeczy, które strzegą naszego komfortu. Chociażby po to, żebyśmy się w tym upale nie rozpłynęli.
W czasie upałów czuję się mega rozleniwiona, a jeżeli ja się tak czuję, to dlaczego moja skóra miałaby się czuć lepiej, tym bardziej, że bez odpowiedniej dawki kawy nie jestem w stanie się dobudzić. Krem nawilżająco - energetyzujący Ginzing Origins również w swoim składzie zawiera kawę oraz pobudzający żeńszeń, co skórę odświeża i rewitalizuje. No i przede wszystkim bardzo dobrze ją nawilża.
A wyobrażacie sobie spacer w takim upale bez żadnego odświeżenia? Kolejną rzeczą, którą muszę mieć w torebce jest oczywiście i rzecz jasna mgiełka. W moim przypadku najczęściej jest to woda różana. Mogę zapomnieć o kupnie makaronu czy płynu do naczyń, ale o wodzie różanej nie śmiem zapominać. Woda różana, czy inny hydrolat musi być. Nic tak dobrze nie robi mojej skórze, czy włosom jak spsikanie taką rozpylającą mgiełką. Kto zna, ten wie o co chodzi.
Najgorsze jednak, czego nie lubię w czasie upałów jest ludzkie pocenie. Daję słowo, u zwierząt mnie to aż tak nie razi, stąd dla ratowania własnego życia uciekłam z zawodu. Wiem że to fizjologia, mówcie sobie co chcecie, ale tak jak nie znoszę zapachu potu u kogoś, tak samo źle się z tym czuję u siebie. Używałam różnych dezodorantów czy antyperspirantów w swoim życiu, ale spostrzegłam że od antyperspirantu Vichy lepszy jest tylko Dior, którego również używałam. Vichy jednak wygrywa ceną, a jego nie może u mnie zabraknąć. Cena tego antyperspirantu wcale nie jest taka wysoka, zawsze dziwnym trafem udaje mi się trafić na promocję. Tego produktu wycofać nikomu nie wolno.
Została jeszcze lekko gazowana Staropolanka czy inny chłodzący napój i lody, na pewno jeszcze coś by się znalazło, ale to już inny rozdział. Przydaje się też trochę świętego spokoju oraz dawka dobrego humoru. Jestem ciekawa, co Was ratuje przed morderczym upałem.
Pozdrawiam wszystkich! :)
Lubię działanie wody różanej. A w czasie największych upałów korzystam z blokera Ziai :)
OdpowiedzUsuńU mnie Ziaja kompletnie się nie sprawdza :)
UsuńKulka z Vichy jednak nie do pobicia w upały :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, nie zauważyłam chociaż podobieństwa do działania tej kulki :)
UsuńWoda różana na upał to must have :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mój też, musi być i już :)
Usuńjak ja nie znoszę tych gorących dni, umieram normalnie.... wody termalne i mgiełki schodzą u mnie w tempie ekspresowym
OdpowiedzUsuńU mnie też, nie wyobrażam sobie funkcjonowanie bez nich. Upały są mordercze dla mnie :)
UsuńCo jak co, ale latem dobry antyperspirant jest niezawodny!
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię te marki Oriflame! <3
Pozdrawiam!
Cieszę się, że znalazłaś swojego ulubieńca :) Pozdrawiam również :)
UsuńWiele osób poleca ten antyperspirant.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam to :)
UsuńUwielbiam wodę różaną w okresie letnim, jako mgiełkę :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, nic nie sprawia mi większej ulgi :)
UsuńTeż muszę sobie coś takiego zrobić na upalne dni. Szczególnie jak będę gdzieś jechała.
OdpowiedzUsuńNa wakacje jak najbardziej się przyda, ale w domu tak samo :)
UsuńVichy najlepszy i woda różana ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :))
UsuńWłaśnie chcę kupić krem Origins i waham się między pomarańczowym a różowym, matującym. Masz może porównanie? :*
OdpowiedzUsuńNie miałam różowego, nie używam kremów matujących ;) Pomarańczowy jednak polecam z całego serca :)
Usuńnie znam akurat tych produktów, a co do deo to ja nie lubię kulek niestety
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ta kulka jest wyjątkowa :) Pozostałe produkty też polecam :)
Usuńupały może i lekko obniżają komfort życia, ale i tak wolę je stokrotnie bardziej niż zimno i pluchę ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, upały są znacznie lepsze ;)
UsuńFiltry filtrami, ale ja w takim upał rzadko wychodzę z domu, a Woda różna zawsze się przydaje, tak samo jak dobry dezodorant.
OdpowiedzUsuńTeż raczej staram się nie wychodzić, przynajmniej dla własnego zdrowia ;) Jak już muszę wyjść, jestem dobrze zaopatrzona :D
UsuńKulka Vichy też jest moim letnim niezbednikiem! Najlepsza na te upały :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, nie ma nic lepszego w tej cenie :)
UsuńOj tak woda różana, albo termalna to idealne produkty na lato. Zawsze lubiłam spryskać się kilka razy w upalne dni, super odświeżenie :)
OdpowiedzUsuńTaka woda to świetna ulga dla skóry :)
UsuńKrem Origins cudnie pachnie a zapach Vichy tez lubię ale jakoś ostatnio ze sobą nam nie po drodze ;D
OdpowiedzUsuńCoś podobnego! Ale rozumiem i szanuję :D
UsuńKochana krem Origins rowniez u mnie kroluje przy tych temperaturach <3
OdpowiedzUsuńKrem Origins jest świetny, miałam go jakiś czas temu i bardzo go polubiłam.
OdpowiedzUsuńWoda z róży i dzikiego bzu.
OdpowiedzUsuńKulka Vichy jest także moim must have na lato! Jako jedyna daje radę w wysokich temperaturach, na razie nie mam potrzeby szukania innego antyperspirantu:) Za to kremu Origins jestem bardzo ciekawa, ale miałam próbkę Ginzing pod oczy i mnie podrażniał dlatego nie odważę sie chyba kupić wersji do twarzy..
OdpowiedzUsuń