Mniej znaczy więcej, ale czy naprawdę?
Nie jestem urodzoną minimalistką, można powiedzieć, że w ogóle nią nie jestem, nie mam zamiaru też nią być na dłuższą metę. Wszystko jednak zależy od okoliczności, które temu sprzyjają. Czasami takie okoliczności uczą czegoś nowego, na przykład wyzwalają w nas kreatywność, czasami sprzyjają słodkiemu lenistwu...
Dziś na przykład miałam tyle planów, na co mój organizm się zbuntował i pozwolił mi pospać dłużej. Doszłam do wniosku, że skoro mamy święto, ja mam swoje święto (singla), więc należy to uszanować i poświętować do końca. Jak świętować to świętować, a co! Dałam sobie wolne od wszystkiego, co możliwe. Od bloga również, także od makijażu. Tak więc świętujemy. Ja i moje koty... Ale do czego zmierzam. Do kosmetyków rzecz jasna, podobno to jest blog kosmetyczny.
Nie wiem czy zauważyliście, ja prawie nigdy nie mam zapasów. Nie robię ich, bo idę na jakość nie ilość. Bo wolę przyoszczędzić, żeby się cieszyć ze swojego zakupu, swojej inwestycji w moją skromną urodę.
Bywa że mam więcej, zwłaszcza kiedy mam fajną współpracę, ale że jestem bardzo wybredna, wolę mieć mniej, niż psioczyć że znów coś zepsuło moją szlachetną skórkę. Kiedy mam więcej, ciężko mi się powstrzymać i wszystko chcę wypróbować. Dlatego, kiedy mam mniej nie jest to nawet głupie, bo każda nawet dojrzała skóra potrzebuje równowagi.
Po obfitości, w której skończyło się to i owo, przyszedł czas na trochę skromniejsze dni. Przyszedł czas na eksperymenty.
Czas eksperymentów pokaże czy krem, który przysłano przez pomyłkę, który ma lżejszą niż wolisz konsystencję da radę zaspokoić potrzeby skóry, natomiast krem bardziej treściwy, mimo chłodniejszej pory roku okaże się lepszy na noc. Wtedy też okaże, że skóra ma dość gęstych kremów, masek i olejków do demakijażu i woli coś dużo lżejszego. Że olejek, którego włosy mają dość, lepiej sprawdzi się przy zmywaniu tuszu do rzęs. Że hydrolat jest dobry na wszystko, nie tylko jako tonik, ale ratuje też fryzurę, kiedy włosy się złośliwie poplątają. Że krem można użyć jako maseczkę, że maseczka czasem może sprawdzić się jako krem.
Nie są to porady dla wszystkich i na co dzień, niech każdy wybiera co dla niego najlepsze, to co lubi najbardziej. Ważne, żeby się wsłuchać w potrzeby swojej skóry, włosów i ciała, nie zapominać o tym co dla nas najlepsze. Co myślicie o takim detoksie? Jak świętowaliście ten dzień? Aktywnie czy też miesłodki dzień lenia?
Pozdrowienia! :)
Byczę się przed komputerem i wypiłam piwo :D :D natchnęło mnie od wielkiego dzwona i napisałam aż dwa posty - wow, wow, to dla mnie mega wyczyn, bo miałam już poważne myśli o zamknięciu swojego blogerskiego istnienia :)
OdpowiedzUsuńWow! Idę zaraz poczytać a piwo też chcę :))) PS. Ani waż się zamykać bloga!
UsuńJa również kieruję się zasadą jakości ponad ilość. Zawsze lubiłam odłożyć sobie kasę na coś ekstra i tak w zasadzie robię do dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać! Najważniejsza jest jakość, nie ilość :)
UsuńNigdy nie używam więcej niż mojej skórze potrzeba, co nie zmienia faktu że na potrzeby bloga zazwyczaj mam jakiś zapas kosmetyków. Szczególnie gdy przygotowuję jakiś specyficzny wpis. Ze względu na to że robię też zdjęcia czy pisze teksty dla rożnych marek często ten zapas jest dość pokaźny szczególnie gdy robię np. sesje zdjęciowe wszystkich produktów marki (kosmetyki zazwyczaj już zostają u mnie) :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć coś w zanadrzu na jakieś potrzeby bloga czy dla firm.Też mam do czasu, kiedy nie zużyję :D
UsuńKiedys totalnie lubilam miec duzo, teraz zauwazylam ze do szczescia az tak wiele mi nie potrzeba hihihi :D
OdpowiedzUsuńKażdy chyba w końcu dojdzie do takiego wniosku :)
UsuńJa zawsze coś mam w zapasie, ale ostatnimi czasy bardzo ładnie je zminimalizowałam:)
OdpowiedzUsuńU mnie wstyd się przyznać, ale ja nawet zapasów nie mam.Też ze mnie blogerka :D
UsuńJa mam zapasy ale nie są jakieś szczególnie duże. Staram sie wszystko zużywać, rzadko trafiam na totalnego bubla który nie wykorzystany trafia do kosza
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że buble Cię omijają ;)
UsuńTeż nie jestem minimalistką. Ani jeśli chodzi o kosmetyki, ani o uczucia :) Chociaż powoli uczę się, że nie ma co robić głupich zapasów i mam teraz miesięczny detoks :)
OdpowiedzUsuńZapasy w miarę rozsądku zawsze się przydają, gorzej kiedy patrzysz z trwogą na datę ważności czy znaczek pao ;)
UsuńJa wczoraj leniuchowałam przed telewizorem oglądałam filmy i seriale taki detox od wszystkiego. Ja również stawiam na mniej im mniej tym lepiej przynajmniej dla mnie nie lubię kupować na zapas, kiedyś lubiłam mieć wszystkiego dużo.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wypoczęłaś ;) Każda z nas chyba to przechodzi ;)
UsuńDokładnie ❤
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie zapasy zawsze jakieś są, choć już od dłuższego czasu raczej skrome.
OdpowiedzUsuńWszystko w miarę zdrowego rozsądku, gorzej kiedy tezeba się ścigać z datą ważności ;)
UsuńU mnie w sumie bywa różnie. Czasami mam spory zapas, innym razem bardzo mały. Wszystko zależy, czy na mojej drodze spotkam coś fajnego, wartego zakupu :P, a świętowałam leniwie. Jak święto, to święto :P
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, najważniejszy rozsądek ;) Wypoczynek też jest bardzo ważny :)
UsuńKażdy potrzebuje lenistwa, słodkiego i niczym nieskrępowanego :) Ja od czasu do czasu muszę dłużej pospać i już ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio też potrzebuję więcej snu, nie ma na to wpływu :)
UsuńOd kilku lat kieruje się minimalizmem zarówno w pielęgnacji jak i makijażu. Mam otwarty tylko jeden produkt z danej kategorii. W kwestii zapasów owszem mam kilka rzeczy, ale otwieram je dopiero jak zużyje poprzedni.
OdpowiedzUsuńWażne żeby nie przegiąć. Każda z nas tak ma, że raz więcej raz mniej ;)
UsuńJa nie jestem minimalistką, ale nadmiar też nie jest czymś dobrym ani właściwym. Zawsze jestem za równowagą;). I też czasem daję skórze odpocząć od ciężkich kremów, zastępując je lekką pielęgnacją.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest :) Moja skóra choć dojrzała i sucha w wielu miejscach też czasami ma dość ;)
UsuńRzeczywiście równowaga jest bardzo ważna :) Ja na co dzień jestem raczej minimalistką, ale są dni kiedy ten mój minimalizm totalnie idzie w zapomnienie. Są też kategorie, w których na minimalizm ciężko mi postawić. Równowaga, równowaga :)
OdpowiedzUsuńJak u każdej z nas. Nie ma co się temu dziwić ;)
UsuńW pielęgnacji skóry niby się ograniczam, ale i tak mam sporo produktów z różnych kategorii. Co innego kolorówko, tu nie ma limitów :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsza jest równowaga i zdrowy rozsądek :) Kolorówki też sobie nie oszczędzam ;)
UsuńOoo, mi to daleko do minimalizmu. Zresztą, czy wszyscy musimy nimi być? To że jest taka modna nie oznacza, że trzeba się dopasować :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Do minimalizmu mi daleko, osobiście wolę mieć więcej jak mniej, ale życie pisze różne scenariusze ;)
UsuńJa wolę mieć mniej i też nie lubię zapasów :D Dlatego jeśli tylko mogę dziele się z innymi a moje dzielne siostry pomagają mi w testowaniu kosmetyków :) Wolę mniej a mieć to co mi pasuje niż pełno czegoś co mi nie sprzyja. Ale racja, niektóre kosmetyki zużywam do innych celów bo szkoda wyrzucać :)
OdpowiedzUsuńJa lubię mieć spore zapasy kosmetyków, a to tylko ze względu na to iż lubię nowości i nie każdy produkt okaże się tym wymarzonym
OdpowiedzUsuńJa tam wolę mieć mniej a dobrą jakość. Mojej skórze służy minimalizm.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania, szanuję swoją skórę i byle czego na nią nie nakładam, nie katuję tysiącem kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńMinimalistką to ja nigdy nie będę :) Ale ostatnio stawiam na jakość we wszystkim co kupuje. Pomaga mi to i zakupów jakby mniej :)
OdpowiedzUsuńnie pamietam, kiedy ostatnio miałam czas na słodkie lenistwo :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak mało tego czasu ! :(
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie spróbować tych kremów. Serdecznie pozdrawiam znad sztalug malarskich .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojej strony http://krystynaczarnecka.pl/
Zdecydowanie mniej, za to w 100% naturalne.
OdpowiedzUsuń