Kiedy dopadnie przeziębienie. Obalam stereotypy
Kiedy dopadnie przeziębienie, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, dopiero jak ciężko jest wyjść z domu. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Nie chcę nikogo namawiać do lekceważenia objawów choroby, ale życie czasem decyduje za nas. Nie zawsze robi się to, co robić się powinno. Trzeba po prostu wyjść na zakupy, których nikt za nas nie zrobi, albo wyjechać żeby chora wnuczka nie musiała wstawać przed świtem do przedszkola. Jak nie wyglądać na chorą i nie straszyć ludzi? Stawiam na rozświetlenie, dużo światła. Wystarczy, że ciemne typy krążą w moim ciele. Trzeba je wypędzić jak najdalej. Wypędzam też stereotypy.
Każda z nas niech nosi się jak lubi i nie daje się zwieść staromodnym mądrościom. Że włosy za długie, czy spódniczka za krótka. Że osoby dojrzałe powinny unikać rozświetlaczy czy błyszczących pomadek. Osoby dojrzałe mają dbać o siebie, robić tak, żeby czuły się dobrze we własnej skórze.
Wracając do tego trudnego okresu, kiedy dopadnie nas przeziębienie, gorączka, najważniejsze jest nawilżenie. Od wewnątrz i na zewnątrz. Pijemy dużo płynów, a skórę nawilżamy, odżywiamy i ochraniamy. Przesuszona skóra robi się uwrażliwiona. Unikam matów w ogóle, szczególnie unikajmy ich w chorobie.
Unikam konturowania twarzy chłodnymi paletami. Mój ciepły typ urody w chłodnych barwach nie nie wygląda korzystnie. Swoją okrągłą twarz wolę delikatnie ocieplać brązerem, dodając odrobinę różu, rozświetlacza. Unikam brązów na powiekach, a zdecydowanie bardziej wolę lekko przydymiony makijaż, i tu wbrew zasadom starej szkoły również dodaję rozświetlach. A niech się dzieje! Unikam też matowych pomadek, które masakrują moje usta. Uwielbiam pomadki jasne w pastelowych kolorach, czasem w delikatnej, ale zdecydowanej czerwieni czy różu. Unikam pudru na twarzy, chyba że jest wysokiej jakości.
Lubię korzystać z korektora, ale w dzisiejszym makijażu go nie użyłam. Nie da się już go wyciągnąć z tego wąskiego opakowania. Użyłam rozświetlającego kremu pod oczy Origins, o którym pisałam wcześniej.
Nie potrafię żyć bez kresek na powiekach. Żeby nie dodawały twarzy ostrego wyrazu lekko je rozcieram. Mój makijaż ma jeszcze niedociągnięcia, ale wierzę że trening czyni mistrzem. Włosy mają odrosty, potrzebują dobrego stylisty fryzur, ale nie będę nad tym dziś płakać. Czasami są ważniejsze sprawy, zwłaszcza kiedy czas nie sprzyja.
Wnusia zdrowieje, mój kaszel jest coraz gorszy, z córką widzę się dopiero wieczorami. Życie samotnych kobiet w tym kraju łatwe nie jest. Czasem trzeba wyjść przed świtem i wracać wieczorem, żeby utrzymać dziecko i mieszkanie. Dając swój czas pomogłam jej zdać prawko, dzięki czemu świat będzie bliższy. W takich chwilach jakość fryzury nie ma znaczenia.
Buziaki! :)
Pięknie wyglądasz :) Zdrówka..
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolinko, zdrowia nigdy za dużo :)
UsuńI pięknie. Nie warto robic cos dla innych..to nasze życie. Zdrowia ❤
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem, co chciałaś powiedzieć, ale na pewno warto mieć własne zdanie :) Dziękuję :*
UsuńPiękne masz oczy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu :)
Usuńto prawda dobre nawodnienie zawsze jest na plus dla nas
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńZdrowia życzę przede wszystkim zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńNie widzę żadnych niedociągnięć :D
OdpowiedzUsuńJak miło mi to czytać :* Chciałabym, żeby tak było :D
UsuńI kochana pieknie Ci to wychodzi, ja niestety jak jetem chora to nie wychodze z lozka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Nawet nie wiesz jak Tobie zazdroszczę. Marzy mi się podana szklanka herbaty do łóżka, ale to niemożliwe. Może jak wnusia podrośnie i nie wbiją jej do głowy, że jestem egoistką ;)
Usuńefekt osiągnięty, nie widać po Tobie choroby :)
OdpowiedzUsuńmnie wlaśnie coś zaczyna łapać :(
Dzięki :* O to mi chodziło ;) W rzeczywistości płuca chce mi wyrwać z korzeniami. Jak się wykończę, to chociaż zostawię przyzwoity selfiaczek ;)
UsuńJa też za matem w makijażu nie przepadam :)) pogratuluj ode mnie zdania prawka ;) Córka zdawała?
OdpowiedzUsuńTak, córka. Dziękuję :)
UsuńŚciemniasz Dorotko :-) Gdzie Ty na chorą wyglądasz! Piękna szmina!
OdpowiedzUsuńOj nawet nie wiesz jak się męczę, płuca już bolą od kaszlu :( Ale dziękuję :) Ta szmina to resztka starej Provoke, zapomniałam nru, ale jest gdzieś na blogu ;)
UsuńChora czy nie, trzeba malnąć się :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Malowałam się też po operacjach w szpitalu :D
UsuńI ja nie przepadam za konturowaniem zbyt chłodnymi bronzerami :). A Tobie dużo zdrowia życzę :). Taka pogoda teraz, że wszyscy chorują :(.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dla mnie to bezsens, używanie chłodnych odcieni przy ciepłej karnacji.
UsuńZdrówka fale ślę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńPatrząc na Twój makijaż mam ochotę spróbować bardziej rozświetlającego makijażu.
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj, naprawdę warto :)
UsuńTeż lubię się ogarnąć nawet w chorobie :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać. Nie znoszę robić się na cierpiętnicę. Wystarczy, że ciało cierpi
Usuń...
Jest blask :D
OdpowiedzUsuńO to mi chodziło ;)
UsuńJa teraz byłam chora prawie 3 tygodnie (w sumie nadal jestem), a jeszcze musiałam wcześniej jeździć do pracy, więc się nie malowałam wcale :( I choć z jednej strony szkoda, bo na pewno dodałabym sobie trochę humoru i urody, to jednak nie było ani czasu (jadłam śniadanie i wychodziłam z domu od razu), ani sił, ani chęci. Makijaż bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuń