Peeling enzymatyczny Peel&Polish Pixi


        Bardzo lubię oczyszczanie skóry peelingami, co sprawia że jest ona pozbawiona zrogowaciałej warstwy naskórka, dzięki czemu lepiej przyjmuje składniki aktywne dalszej pielęgnacji. Cieszę się bardzo, że mam możliwość przetestowania peelingu enzymatycznego Peel&Polish Pixi Beauty, który zaskoczył mnie podwójnym działaniem, ale o tym za chwilę.

Odmierzaj szczęśliwe chwile


       Lubicie nosić zegarki? Na pewno lubicie. Chyba że mieliście z nimi podobne relacje do moich. Jak nie uczulał skóry z jednej strony, to z innej się psuł. Albo pasek się niszczył, albo coś innego, tak że w końcu miałam dość zegarków. Czas odmierzałam tym ze smartfona. Wszystko się starzeje, tak i smartfon potrafi się wyłączyć  w najmniej oczekiwanej chwili...

Krem BB Age Defense i długotrwała pomadka Clinique



         Bardzo lubię makijaż Clinique, chociaż nie na wszystkie te kosmetyki dobrze reaguje moja skóra. Moja skóra potrafi się zbuntować w najmniej oczekiwanym momencie. Kilka tygodni temu w paczce od Agaty znalazłam Krem BB Age Defense,  długotrwałą pomadkę o odcieniu Blushing Nude, także zestaw do brwi, o którym napiszę już w oddzielnym poście.

Glow Glycolic Boost Pixi Beauty


          Z masek w płachcie najbardziej lubię maski wielorazowe. Msski w płachcie często  i mimo wszystko bywają niewygodne lub uciążliwe. Albo są niedopasowane, albo irytują mnie lepieniem się. Większość też zawiera irytujący mnie śluz ślimaka, czego nie toleruję. Jaka okazała się maska w płachcie Glow Glycolic Boost Pixi Beauty? Zapraszam do czytania.

Long Wear Sparkle Stick Bobbi Brown


          Kiedy nie mam czasu bawić się pędzlami, mam ochotę iść na łatwiznę, używam cieni w sztyfcie, na przykład tego od Agaty Long Wear Sparkle Stick Bobbi Brown. Pozwala on na szybką aplikację, a przy okazji znakomity świetlisty efekt.

Żelowe płatki pod oczy Detoxif Eye Pixi Beauty


         Biorąc pod uwagę, że skóra pod oczami jest dużo cieńsza niż skóra twarzy, żeby dobrze wyglądała, należy o nią dużo bardziej dbać. Nie wspominając o odpowiedniej dawce snu i rozsądnym traktowaniu podczas wykonywania makijażu, warto ją rozpieszczać delikatnymi dla skóry kosmetykami, maseczkami czy zabiegami kosmetycznymi. 

Od kiedy zobaczyłam na Instagramie hydrożelowe płatki Detoxif EYE Pixi Beauty, wiedziałam że bardzo chcę je mieć. Znając ich kosmetyki nigdy się na nich nie zawiodłam, dlatego kiedy odebrałam paczkę,  moja radość była ogromna. Czy te płatki spełniają moje oczekiwania?

Glow Mud Mask Pixi Beauty

 

        Oczyszczanie skóry, maski różnego rodzaju od zawsze były dla mnie bardzo ważne, ale ostatnio moja skóra jest jakby w oku cyklonu, z każdej strony narażona na chmury kurzu. Przebudowa ulicy na której mieszkam, remont mojego bloku dają mojej skórze nieźle popalić. Na szczęście nie jest tak, żebym pozostała w tym wszystkim bez niczego. Pomagają mi w tym zabiegi kosmetyczne, z pomocą przyszła też paczka od Pixi Beauty, której zawartością, chcecie czy nie, będę Was kilka dni ,,molestować". Ja znoszę wszędobylski kurz, Wy możecie znieść moje posty 😉 Zacznę od maski rozświetlającej z glinką Glow Mud Mask, która oprócz rozświetlania oczyszcza skórę.

Szampon BC Oil Miracle Brazilnut Oil Schwarzkopf


         Po długim okresie zadowalania się jedną marką, moje włosy zapragnęły czegoś innego. Czegoś, co nie tylko pięknie pachnie, ale też wspaniale działa na moje włosy, które zaczną się w końcu dobrze rozczesywać, układać i pięknie błyszczeć. Wcale nie muszą być to kosmetyki naturalne, które średnio spełniają moje oczekiwania.
W paczce od Agaty trafiłam na miniaturkę szamponu Schwarzkopf BC Oil Miracle Brazilnut Oil. Czy będę chciała pełnowymiarowe opakowanie?

Moja kuracja z Immunity by Volante


         Ostatnia zima nie była dla mnie łaskawa, prawie wszystkie miesiące przechorowałam jak nie na grypę, to zapalenie oskrzeli. Dodatkowo mojemu zdrowiu nie sprzyjały zarwane noce, stres i częste wyjazdy. Kiedy dostałam propozycję przetesowania kolejnych kuracji od Volante, nie zastanawiałam się ani minuty. Stosowałam już wcześniej kurację Detox, natomiast o marce też warto poczytać (link). Do zachowania w tym wszystkim zdrowia pomóc mi miała kuracja uodparniająca Immunity by Volante. Dzięki wysokiej zawartości witaminy C, kuracja ta wspomagać ma naturalną odporność organizmu. Czy są jakieś efekty? O całej kuracji poczytacie w dalszej części.



 W skład kuracji wchodzi 21 saszetek zawierające 10 ml cennych olejów. Każdą z nich wypija się na czczo w całości. Żeby nie było to takie trudne, nie każdy jest w stanie przełknąć (ja też nie), można zmieszać z wodą mineralną lub przegotowaną i dodać plasterek cytryny. Tak przygotowany napój  wypija się o niebo łatwiej. Napój smakuje wtedy jak woda z cytryną o lekkim posmaku oleju, co nie jest już tak stresujące. Ja zawartość saszetki mieszałam z pół szklanki wody i wypijałam duszkiem, co dla mnie nie było kłopotliwe. o smaku zapominałam po sekundach.


Wszystkie informacje dotyczące kuracji znajdziemy na spodzie kartonika, mamy je też na tylnej stronie saszetki. Jest tam umieszczony także skład.


Aloes zawarty z Immunity by Volante, jest zasobny w witaminy z grupy B, witaminę A, C i kwas foliowy, a także składniki mineralne, takie jak wapń, potas, magnez, sód, cynk, żelazo, fosfor, chrom, miedź, czy mangan. Wymienione wyżej składniki są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Stosowanie wyciągu z aloesu wzmacnia naturalną odporność organizmu. Jest on źródłem biogennych stymulatorów, które korzystnie wpływają na działanie układu immunologicznego. Więcej wiedzy na temat surowców użytych do produkcji oraz ich pozyskiwaniu znajdziecie TU,


Cała kuracja minęła bardzo szybko, musiałam tylko pamiętać, żeby stosować systematycznie. Na czczo biorę też leki tarczycowe, więc nie było to dla mnie trudne. Nie był to jakiś trudny do przeżycia smak,  żebym musiała się wzdrygać, czy podchodzić do tego z obrzydzeniem. Zwykły olej rozcieńczony wodą z cytryną, który wypijałam na dwa głębsze łyki. Czy kuracja dała jakieś widoczne efekty? Na początku nie wiedziałam jak podejść do tego tematu, dlatego zwlekałam z tym postem. Ostatnie tygodnie upłynęły mi bardzo stresująco ze względu na ciągły hałas wiertarki udarowej, dzięki przeprowadzanemu remontowi naszego bloku. Obudzona wiertarką tracę humor na resztę dnia, rozsadza mi głowa, nie mam motywacji do niczego, do tego są częste wyłączenia prądu ze względu na wymianę instalacji, kurz w mieszkaniu i inne niedogodności. Niestety, w tym przypadku żadna kuracja nie pomoże, chyba że wyjazd do SPA, ale o tym mogę na razie sobie pomarzyć. Sukcesem jest, że jeszcze nie zwariowałam, że nikomu głowy nie ukręciłam. Ale jak podziałała kuracja? Trudno mi teraz właśnie cokolwiek powiedzieć na ten temat, ale odpukać! Do tej pory moje zdrowie nie ucierpiało, nie zdarzyła się nawet opryszczka, co o tej porze roku było u mnie nagminne. Nie zdążyłam zrobić żadnych badań, ale wszystko przede mną, po długiej alergii na przybytki służby zdrowia czas zadbać o swoje zdrowie. Zauważyłam za to wzmocnienie kondycji włosów, które o tej porze roku zawsze wypadały. Obecnie są coraz mocniejsze, coraz bardziej przypominają te sprzed farbowania, ale to też dzięki temu, że przestałam je farbować. Cieszę się że miałam okazję wypróbować tą kurację, myślę że taka dawka witamin podziała też na dłużej. Ciekawi mnie czy też stosowaliście tą kurację i jakie są Wasze odczucia. Znacie tą markę? Stosujecie suplementy?

Do kurację Immunity by Volante zaprowadzi ten LINK. Warto wypróbować.

Miłego weekendu! :)


*Współpraca, nie ma wpływu na moją opinię.

Mistrzyni nawilżania odwodnionej skóry, czyli maska nawilżająca JOWAE



        Nic tak zbawiennie nie dziala na suchą skórę jak dobra maska nawilżająca. Mówiąc ,,dobra", mam na myśli jej prawdziwe działanie nawilżające, nie tylko same obietnice producenta.  Jeszcze niedawno zachwalałyśmy z córką działanie całonocnej maski Drink Up Intensive Origins, co nie znaczy że zachwalamy ją nadal, ale jeszcze lepsze wrażenie wywarła na nas maska nawilżająca od Agaty (jeszcze raz serdecznie dziękuję!) - Replumping Water Mask Jowae. Przy tej masce inne mogą się schować. Dotychczas markę Jowae znałam tylko z próbek, co już mnie zachęciło do wypróbowania pełnowymiarowych, natomiast maska ta to prawdziwe mistrzostwo. Nie da jej się nie polubić, ona kupi nie tylko najbardziej odwodnioną, ale też najbardziej wymagającą cerę.

Pomadka do ust Rouge Fabuleux Bourjois, kolory nocy nad Sekwaną


      Pomadka jest nieodłączną częścią kobiety, i chociaż część z nas woli błyszczyki, ja lubię jedno i drugie, pod warunkiem, że jest to produkt wysokiej jakości. Ze względu na jakość, a jestem bardzo wymagająca, od lat wybieram pomadki z górnej półki, ale czasami też udaje mi się trafić udaną pomadkę drogeryjną. Niedawno udało mi się trafić do Klubu Recenzentek na Wizaz.pl, dzięki czemu trafiła do mnie nowość - Bourjois Rouge Fabuleux. Do marki tej zawsze czułam sentyment. Jak się jednak sprawdziła pomadka, dowiecie się czytając dalej.

Róż w sztyfcie i rozświetlacz Fenty Beauty


          Można zaoszczędzić miejsce w kosmetyczce używając kosmetyk wielofunkcyjny, na przykład róż i rozświetlacz w jednym, do tego w sztyfcie. Niedawno miałam okazję poznać bardzo przyjemny, i jednocześnie prosty w użyciu Match Stix Shimmer Skinstick Fenty Beauty

Magnolia Nobile Aqua di Parma


       Wiosną zmieniamy nie tylko ubrania na lżejsze, lżejsze używamy również zapachy. Przypomnę, iż perfumy są dla mnie również ważną częścią mojej garderoby. Dzięki Agacie miałam przyjemność poznać nieznane mi dotąd niszowe perfumy Magnolia Nobile Aqua di Parma. Jest to typowo owocowo kwiatowy zapach, dlatego perfumy te są strzałem w dziesiątkę. Chętnie podzielę się wrażeniami.

Rozświetlenie z Nude By Nature


           Lubicie rozswietlacze? Ja też, i to coraz bardziej. Rozświetlacz nadaje twarzy wypoczęty, zdrowy wygląd, nawet jeśli nie mija zmęczenie lub dokucza ból głowy. Miałam już rozswietlacz w kremie, w formie prasowanego pudru, sypki, a ostatnio zdążyłam poznać rozświetlacz w sztyfcie, Nude by Nature.  Marki jeszcze nie znam tak dobrze, pierwszy raz mam z nią do czynienia, ale rozswietlacz miło mnie zaskoczył.

Long-Wear Waterproof Liner Bobbi Brown.


         Uwielbiana przez rzeszę kobiet starszych i młodszych, przez gwiazdy filmowe kreska nad okiem często spędza sen z powiek. Jedne nakładają bez trudu, inne rezygnują po kilku nieudanych próbach. A szkoda, bo trochę treningu i efekt jest niesamowity. Pięknie poprowadzona linia nad okiem otworzy je, uniesie, nada oku oczekiwany kształt, doda też głębi spojrzeniu. Dla chcącego nic trudnego. 

Chociaż z kredkami do powiek mam do czynienia od dawna, musiało minąć trochę czasu zanim oswoiłam się z eyelinerem. W tej chwili nie boję się użyć ani jednego, ani drugiego kosmetyku. Ważne, żeby spełniał moje oczekiwania. Kiedy odkryłam w paczce od Agaty Long-Wear Waterproof Liner Bobbi Brown, musiałam go wypróbować. Przyznam, że jestem zaskoczona jego jakością. 

Czerwieni ciąg dalszy. Super Scarlet Clinique


       Bez problemu polubiłam się z czerwoną pomadką, bez trudu też przywiązałam się do błyszczyka o podobnym odcieniu. Błyszczyk Chubby Plump & Shine Liquid Lip Plumping Gloss Clinique, który również znalazłam w paczce od Agaty znalazł od razu miejsce w mojej kosmetyczce.

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.