Glow Glycolic Boost Pixi Beauty
Z masek w płachcie najbardziej lubię maski wielorazowe. Msski w płachcie często i mimo wszystko bywają niewygodne lub uciążliwe. Albo są niedopasowane, albo irytują mnie lepieniem się. Większość też zawiera irytujący mnie śluz ślimaka, czego nie toleruję. Jaka okazała się maska w płachcie Glow Glycolic Boost Pixi Beauty? Zapraszam do czytania.
Maska w płachcie jak zawsze zapakowana jest w folię o łagodnej dla oka szacie graficznej.
Jak zawsze jest to kawałek materiału (tym razem wyprodukowana z biodegradowalnych mikrowłókien) dość bogato nasączonego bezbarwnym serum o lekkiej żelowej konsystencji. Po wyjęciu z opakowania jeszcze trochę go tam pozostanie. Zapach jest praktycznie niewyczuwalny.
Opis producenta jest dość lakoniczny, za to bardzo bogaty jest skład koncentratu.
Pudełko zawiera: 3 osobne maski w płachcie zawierające po 23 g koncentratu kwasu glikolowego mające działanie rozjaśniające, a ekstrakty ziołowe pomagają poprawić i utrzymać zdrowie skóry, pozostawiając skórę rozświetloną.
JAK STOSOWAĆ
Maskę stosuje się po dokładnym oczyszczeniu skóry przed jej nawilżeniem.
☆Po oczyszczeniu nałóż maskę na twarz i wklep we wszystkie części twarzy by ją dobrze dopasować.
☆ Pozostaw na 10-15 minut.
☆ Usuń maskę i wklep nadmiar serum w twarz, szyję i dekolt.
☆Dla lepszego efektu odświeżenia i odprężenia skóry maskę przechowuj w lodówce.
Maska wykonana z mikrowłókien jest biodegradowalna.
Skład jest wyjątkowo bogaty. Mamy tu oprócz gliceryny i kwasu glikolowego ekstrakt z czerwonego żeń-szenia, ekstrakt z liści aloesu arborescens, ekstrakt z kalusa żeń-szenia Panax, ekstrakt z liści Camellia Sinensis, ekstrakt ogórka, ekstrakt z nasion kasztanowca, ekstrakt z korzenia japońskiego, ekstrakt z nasion bazylii, ekstrakt oczaru wirginijskiego, ekstrakt z kory morwy białej, ekstrakt z nasion łzawnicy ogrodowej, ekstrakt z owoców anyżu.
Aqua/Water/Eau, Dipropylene Glycol, Glycerin, Glycolic Acid, Red Ginseng Extract, Aloe Arborescens Leaf Extract, Panax Ginseng Callus Culture Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Extract, Castanea Sativa (Chestnut) Seed Extract, Dioscorea Japonica Root Extract, Ocimum Basilicum (Basil) Seed Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract, Morus Alba Bark Extract, Asiaticoside, Coix Lacryma-Jobi Ma-yuen Seed Extract, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Trehalose, 1,2-Hexanediol, Propanediol, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Potassium Hydroxide, Xanthan Gum, Butylene Glycol, Disodium EDTA.
Materiał można powiedzieć, że jest prawie dobrze dopasowany do mojego kształtu twarzy. Rzadko będzie idealnie, ponieważ nie ma jednego rozmiaru ani kształtu twarzy, a moja buźka jest nieco zaokrąglona, co nawet u siebie lubię (zapomniałam tylko dobrze zasłonić nosa). Po nałożeniu na twarz materiał trzyma się idealnie, nie zsuwa, nie odrywa od skóry. Można robić swoje czynności lub relaksować się w spoczynku.
Działanie maski jest wybitnie relaksujące. Mimo zawartości kwasu glikolowego oraz bogactwa ekstraktów nic nie szczypie, nie podrażnia mojej wrażliwej skóry. Czuję natychmiastowe odświeżenie, można to też nazwać przebudzeniem. Takie bardzo przyjemne uczucie, które sprawia że trzymam ją do oporu, dopóki nie podeschnie na twarzy, a robi to bardzo wolno. Po zdjęciu jeszcze resztę wklepuję w skórę, czekam chwilę aż się wchłonie i nakładam krem. Skóra na twarzy jest jak nówka odświeżona, rozjaśniona i rozświetlona. Wygląda jak po długim urlopie lub pobycie w SPA.
Cena około 10 £ nie jest ani trochę wygórowana, zwłaszcza że w opakowaniu są 3 maski. Jedynym minusem jest kiepska dostępność, ale może uda się Wam ją spotkać w Sephorze, Zalando czy Lookfantastic. Serdecznie polecam, maska jest cudowna!
Pozdrawiam poświątecznie! :)
Fajnie, że w opakowaniu są 3 maski ;)
OdpowiedzUsuńPrawda! Co trzy to nie jedna :D
Usuńoj bardzo bym chciała spróbować ich kosmetyki, mocno kuszą :D
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam Olu, działanie ma niesamowite :)
UsuńUwielbiam maski płachtowe, ale z Pixi Beauty jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam! :)
UsuńU mnie ładnie wygładziła skórę :)
OdpowiedzUsuńU mnie też :)
UsuńJa się zawsze obowiam takich masek w płacie, bo albo otworki na oczy za małe. Albo gdzieś tam ucieka. Albo co gorsze usta mam na nosie i wiesz...
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem! :D
UsuńNie miałam jeszcze nic z Pixi, ale dzięki Tobie moje zainteresowanie marlą rośnie z dnia na dzień ;) ja polecam maseczki z frudia- do zaokrąglonej buźki pasują fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńMuszę im się przyjrzeć bliżej :)
UsuńKurcze nigdy nie pamiętam o maskach płachtowych. A powinnam od czasu do czasu zafundować sobie taki relaks.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto :)
UsuńNie wiem dlaczego, ale jakoś nie mogę się przekonać do tej firmy ;/ Za to uwielbiam maseczki w płachnie od Fitokosmetik (mniej niż 5 zł za sztukę).
OdpowiedzUsuńNie wiesz co tracisz. Te za piątaka mogą buty czyścić 😜
Usuńmoże kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMusze ja zakupic, uwielbiam takie maseczki :D
OdpowiedzUsuńSama muszę się skusić na te maski
OdpowiedzUsuń