Długotrwały cień w sztyfcie Pixi
Najwygodniejszą formą cieni do powiek są dla mnie cienie w sztyfcie. Wszędzie się zmieści i jednym pociągnięciem można osiągnąć oczekiwany efekt. Legenda mówi, że cienie takie należą do trwałych. Ale czy wszystkie? Przyjrzyjmy się kredce Endless Shade Stick Pixi, czy spełnia moje oczekiwania?
Z tym bywa różnie, ale zacznijmy od początku. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię design kosmetyków tej marki. Lubię jasne, przyjazne dla oka kolory. Wszystkie one wyjątkowo cieszą oko, chociaż fajnie by było, gdyby nie ścierały się napisy. Mimo to, nie jest źle, bo są to opakowania solidne, jeszcze żadne się u mnie nie uszkodziło. Jest to dość wytrzymałe tworzywo,
Z tym bywa różnie, ale zacznijmy od początku. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię design kosmetyków tej marki. Lubię jasne, przyjazne dla oka kolory. Wszystkie one wyjątkowo cieszą oko, chociaż fajnie by było, gdyby nie ścierały się napisy. Mimo to, nie jest źle, bo są to opakowania solidne, jeszcze żadne się u mnie nie uszkodziło. Jest to dość wytrzymałe tworzywo,
Z opisu na opakowaniu wynika, że kosmetyk ten wyprodukowano w Korei. Samej kredki w kredce jest 1,5 g, a o kolorze kredki mówi kolor nasadki. Można powiedzieć, że jest taki sam.
Według opisu producenta cień ten pozwala szybko i łatwo stworzyć piękny, który jest również odporny na rozmazywanie. Dodatkowo produkt ten zawiera takie składniki aktywne jak: zielona herbata, aloes i rumianek. Nie czarujmy się tym za bardzo. Są one trochę dalej w składzie.
Seria ma ciekawą nazwę: From head to toe.
Irytującym składnikiem jest tu budzący wiele kontrowersji konserwant BHT. Niby jest go odpowiednie stężenie, ale wiecie co ja na to? Kosmetyków z tym składnikiem od tej jednej marki mam już kilka. Mam też dwa kremy oprócz tego. Dlatego nigdy sama nie zdecydowałabym się za własne pieniądze niszczyć sobie zdrowia. Jeśli Wam to nie przeszkadza, przechodzimy dalej.
Wybaczcie różnice w tłach, ale uwielbiam bawić się aparatem. Kredka ma dość miękką konsystencję, ale nie na tyle miękką, żeby się odkształcała. Bardzo lekko sunie po skórze, pozostawiając na niej dokładnie odwzorowany odcień. Kiedy kredka jest bardziej zaostrzona, można nawet narysować nią precyzyjną choć grubszą kreskę. Kolor dość łatwo stapia się że skórą tworząc połyskliwy efekt. Na moich powiekach jednak nie jest to zapowiadany trwały efekt.
Już po godzinie od nałożenia kolor blednie, połysk robi się mniej intensywny, co mnie w tym przypadku cieszy, po dłuższym czasie jednak w niektórych miejscach zanika, tworząc geograficzne plamy. Da się go rozblendować, ale efekt będzie jak wyżej. Bez dobrej bazy się nie obejdzie, ale na dłuższe imprezy raczej bym nie polecała. Być może ja mam taką skórę na powiekach, być może u Was lepiej się sprawdzi. U mnie zdecydowanie lepiej się sprawdzają cienie prasowane.
Na górnej powiece efekt jest już po poprawce. Na dolnej powiece wszystko trzyma się bez zmian. Przy tak opadających powiekach niewiele da się zobaczyć.
Nie będę polecać czy nie polecać, zdecydujcie sami, czy chcecie wydać 12 £ na tę kredkę. Powinna być ona dostępna w Sephorze. Są też inne kolory. Warto wypróbować najpierw na testerze. Co myślicie o tej kredce?
Seria ma ciekawą nazwę: From head to toe.
Irytującym składnikiem jest tu budzący wiele kontrowersji konserwant BHT. Niby jest go odpowiednie stężenie, ale wiecie co ja na to? Kosmetyków z tym składnikiem od tej jednej marki mam już kilka. Mam też dwa kremy oprócz tego. Dlatego nigdy sama nie zdecydowałabym się za własne pieniądze niszczyć sobie zdrowia. Jeśli Wam to nie przeszkadza, przechodzimy dalej.
Wybaczcie różnice w tłach, ale uwielbiam bawić się aparatem. Kredka ma dość miękką konsystencję, ale nie na tyle miękką, żeby się odkształcała. Bardzo lekko sunie po skórze, pozostawiając na niej dokładnie odwzorowany odcień. Kiedy kredka jest bardziej zaostrzona, można nawet narysować nią precyzyjną choć grubszą kreskę. Kolor dość łatwo stapia się że skórą tworząc połyskliwy efekt. Na moich powiekach jednak nie jest to zapowiadany trwały efekt.
Już po godzinie od nałożenia kolor blednie, połysk robi się mniej intensywny, co mnie w tym przypadku cieszy, po dłuższym czasie jednak w niektórych miejscach zanika, tworząc geograficzne plamy. Da się go rozblendować, ale efekt będzie jak wyżej. Bez dobrej bazy się nie obejdzie, ale na dłuższe imprezy raczej bym nie polecała. Być może ja mam taką skórę na powiekach, być może u Was lepiej się sprawdzi. U mnie zdecydowanie lepiej się sprawdzają cienie prasowane.
Na górnej powiece efekt jest już po poprawce. Na dolnej powiece wszystko trzyma się bez zmian. Przy tak opadających powiekach niewiele da się zobaczyć.
Nie będę polecać czy nie polecać, zdecydujcie sami, czy chcecie wydać 12 £ na tę kredkę. Powinna być ona dostępna w Sephorze. Są też inne kolory. Warto wypróbować najpierw na testerze. Co myślicie o tej kredce?
Pozdrawiam cieplutko! ❤️
Nie wiem.czy mialam kredki z tej seri. Ma bardzo ladny kokorek. U nas PIXI jest Target i mozna bezposrednio ze strony zamowic.
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę zamawiała. Jestem skłonna wydać kilka razy tyle, ale niech to ma przyzwoity skład.
UsuńCena fajna, ale mam już wiele produktów tego rodzaju.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńDla mnie sztosem są te cienie w płynie iskrzące :)
OdpowiedzUsuńSą fajne, to fakt. Niestety za każdym razem podrażniają moja skórę na powiekach.
UsuńCienie w kredce lubię, są wygodne, ten akurat dla mnie za drogi. Skoro można mieć dobry kosmetyk za mniej to po co przepłacać.
OdpowiedzUsuńZ tym składem nie kupiłabym nawet taniej. Na szczęście na rynku nie brakuje dobrych kosmetyków :)
Usuńsuper, lubię takie kolory :) chociaż kredek raczej nie używam
OdpowiedzUsuńZawsze można wypróbować :)
UsuńCzytam końcówkę i nie wierzę, a ta kredka nie miała być długotrwała?
OdpowiedzUsuńMiała być, ale u mnie nie jest. Lubię tę markę, ale ściemniać nie będę. Za tę cenę można znaleźć u nas fajniejsze kosmetyki z lepszym składem. No cóż, nie wszystko wszystkim wychodzi.
UsuńMa bardzo przyjemny kolorek, lubie takie cienie :D
OdpowiedzUsuńZawsze możesz wypróbować :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńOdcień jest fenomenalny na jesień!
OdpowiedzUsuńIdealnie się wpasował w tę porę roku :)
UsuńJa tez chyba wolę cienie w tradycyjnej formie, tej nie znam zupełnie :)
OdpowiedzUsuńNie jest może tak zła, ale na moich powiekach nie chce się trzymać. No 8 znów ten składnik :/
UsuńWiesz moze i jest ok... ale przywalilabym sie do designu... Moze na zywo jest inaczej, ale mi kolorowka wydaje sie bardziej elegancka w ciemniejszych barwach... czernie, szarosci to moi faworyci w temacie... ale to juz kwestia gustua o tych sie nie dyskutuje 😃
OdpowiedzUsuńBuziole 😘😘😘
Rozumiem i szanuję Twój gust, Też uwielbiam design na przykład Chanel :) Nie możemy być jednak jednakowi pod tym względem, ja uwielbiam wszystko co kolorowe, szalone i pstrokate 😄 Buziole 😘😘😘
Usuńi slusznie... zwlaszcza w listopadzie ;)
UsuńŚliczny ma kolorek :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy cieni w sztyfcie, czepiłam się tych tradycyjnych, w paletkach i się ich trzymam :) również borykam się z problemem opadających powiek, bez bazy ani rusz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się odcień tego cienia :) Ja jednak nie lubię takich kredek w sztyfcie, wolę tradycyjne :D
OdpowiedzUsuńTeż mam opadającą powiekę ;/ nie jesteś w tym sama:* co do cienia to fajny kolorek, miałam kiedyś coś podobnego.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę cienie w kamieniu, te w kredkach najczęściej są perłowe, a w moim wieku, staram się unikać perłowych cieni, bo podkreślają zmarszczki na powiekach
OdpowiedzUsuńja generalnie nie przepadam za cieniami w kredkach....
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię cienie w kredce, ale tak naprawdę to bywa właśnie ryzykowny temat. Nie tak łatwo znaleźć dobry cień w kredce.
OdpowiedzUsuńSłyszałam dobre opinie o cieniach w kredce, bo szybko się nimi maluje ;)
OdpowiedzUsuń