Co nowego w mojej kosmetyczce
Święta świętami, ale o siebie też trzeba zadbać. Co nieco się pokończyło, co nieco zawiodło, nadszedł więc najwyższy czas na coś nowego. Zapraszam.
Po skończonym olejku do demakijażu Nuxe nie mogłam doszukać się tego samego stacjonarnie, ale też od czasu do czasu wskazana jest zmiana, więc wybrałam w Hebe olejek do demakijażu Nacomi. Jest wrednie tłusty, dlatego musiałam jeszcze dokupić Eco żel myjący do twarzy Lirene. Ten znów niesamowicie mocno się pieni, skąd mam lekkie obawy, czy nie wysuszy mojej i tak suchej skóry na policzkach.
Cieszy mnie natomiast serum do twarzy, czyli olejek z dzikiej róży The Ordinary, który jest wskazany co prawda na noc, ale u mnie bardzo dobrze się sprawdza również pod makijażem. Jak widzicie, cała pielęgnacja twarzy tym razem ma 'dobry skład', co nie zawsze u mnie bywa, ale jeśli jest okazja, trzeba korzystać i próbować. Mam nadzieję, że od tych tłuściochów nie wyjdą jakieś niespodzianki na skórze. Jak czasami wspominam, moja skóra potrafi się buntować.
Cieszy mnie także nowy tusz do rzęs Better than sex Too Faced, którym od razu zastąpiłam oba tusze, które ostatnio opisywałam. Nie mam nic do tuszu L'Oreal, ale pozostawiane farfocle podczas zmywania wodą zaczęły mnie już irytować. Poza tym efekt był całkiem niezły. Mimo wszystko tęskniłam za dobrym tuszem, który nie będzie mi sprawiał problemów ani w noszeniu, ani podczas zmywania. Poza tym, po obu poprzednich tuszach zaczynały marnieć moje rzęsy. Zrobiły się jakby wysuszone, przerzedzone i krótsze. Miałam wrażenie, że zaczynają się kruszyć, więc nie było na co czekać. Jest to co prawda miniaturka, ale wolę wysokopółkowe miniaturki niż najbardziej zachwalane pełnowymiarowe tusze drogeryjne, choćby obiecano w nim nie wiadomo jakie eliksiry. I o dziwo, szczoteczka z włosia nie sprawia problemów przy rozczesywaniu rzęs, za to poprzedni tusz potrafił być posklejany nawet przy silikonowej szczoteczce. Więcej odczuć na temat tuszu napiszę w oddzielnym poście.
Wykończyłam też całą pielęgnację do ciała (wybaczcie zmianę tła, zapomniałam tego jakoś zsynchronizować), stąd też przyszedł czas na przetestowanie czegoś nowego. Ku mojemu zdziwieniu Mus do ciała Nacomi również jest tłusty, ale na razie mojej skórze i mi to nie przeszkadza, zobaczymy jak się sprawdzi na dłuższą metę. Ciekawa jestem, co nowego znalazło się u Was.
Miłego poniedziałku! 🙂
Ciekawe zdobycze kosmetyczne Jestem zainteresowana wynikami testowania. 😊
OdpowiedzUsuńCzekaj cierpliwie ;)
Usuńto może spróbuj mieszać na dłoni żel Lirene z olejkiem Nacomi? olejek powinien złagodzić działanie detergentów o ile dobierzesz sobie odpowiednie proporcje :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, wypróbuję :)
UsuńPiekne nowosci, musze pomyslec nad nowym olejkiem do demakijazu, ten niestety mysle ze jest zbyt tlusty dla mojej kaprysnej skory ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że tak. Lepszy jest olejek do demakijażu Nuxe :)
UsuńSame ciekawostki fajne :)
OdpowiedzUsuńOkaże się czy fajne ;)
UsuńZastanawiałam się nad olejkiem Nacomi, ale chyba sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńNie będę Cię namawiać ani polecać. Zamiast tych obu kosmetyków mogłam kupić olejek Nuxe.
UsuńIt's a pity the products weren't very good.
OdpowiedzUsuńNuxe, dobra firma, Lirene miałam żel do demikijażu i to był mój hit, kupiłam Bandi i L'Oreal, ale tamten był lepszy.
OdpowiedzUsuńTo może i u mnie się sprawdzi Lirene tym razem :)
UsuńNowości, nie znane mi. Muszę sprobowac. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńZawsze warto poznać coś nowego. Również serdecznie Cię Krysiu pozdrawiam :)
UsuńJa tak średnio lubiłam tusz z TF :D
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Każdy ma inne wymagania, tolerancje. U mnie mimo wszystko lepiej niż najlepsze drogeryjne razem wzięte :D
Usuńuwielbiam ten eco żel od Lirene, dobrze oczyszcza i nie wysusza cery
OdpowiedzUsuńwidzę i Nacomi i Ordinary, same rarytaski
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejek z dzikiej róży ;p mus z nacomi znam ale borówkę ;p
OdpowiedzUsuńCiekawe zdobycze, mam nadzieję, że spełnią swoje zadanie zadowalająco :) Żadnego z tych kosmetyków nie miałam, ale kusi mnie szczególnie to serum. Uwielbiam wszelkie sera i stosuję cały czas:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Bardzo fajne kosmetyki, znam bliżej tylko Eco żel myjący do twarzy Lirene.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Mus do ciała brzmi smakowicie, choć skoro jest tłusty to nie wiem czy bym się z nim polubiła.
OdpowiedzUsuńA o tym tuszu do rzęs sporo już czytałam. Muszę go kiedyś wreszcie wypróbować :)
Marti
Wiesz co ten tusz mógłby być ok, przy okazji może na niego zerknę. Też ostatnio uzupełniałam kosmetyczkę, bo parę rzeczy się pokończyło
OdpowiedzUsuńRównież nie używałam żadnego z tych kosmetyków. U mnie, jak zwykle o tej porze roku, kosmetyki o zapachu czekolady :-) Wiosną mi przejdzie, to sezonowe zauroczenie.
OdpowiedzUsuńOlejek z dzikiej róży uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńŚrednio wspominam przygodę z olejkiem Nacomi, właśnie był strasznie tłusty i potrafił się sam wylewać z opakowania.
OdpowiedzUsuńNacomi bardzo kusi, ja jeszcze nic od nich nie miałam
OdpowiedzUsuńo! W punkt: o siebie trzeba dbać cokolwiek by sie działo!
OdpowiedzUsuńMam krem do twarzy z Lirene Natura ;)
OdpowiedzUsuń