Niewielkie styczniowe denko 2020
Mamy już koniec stycznia, nadszedł też czas na denko. Może nie wszyscy lubią tego typu posty, ale mi na przykład ułatwiają one wiele przemyśleń na temat zużywanych kosmetyków, dlatego też nie zamierzam z nich rezygnować. Ciężko się również tłumaczyć z jakości zdjęć, bo wiadomo jak jest za oknem, pogody nie zmienię, słońca nie przekonam, żeby się łaskawie zbliżyło. Na pocieszenie przypomnę, że niedługo znów będzie wiosna, będzie jasno i przyjemnie, natomiast denko tym razem jest niewielkie.
Nie było tego dużo, aż dziwne że nie było też próbek. Wszystkie zrecenzowane kosmetyki są podlinkowane. Czas zacząć!
Vitamin-C Caviar Balm Pixi Beauty służyła mi wiernie kilka miesięcy. Choć zostało jeszcze odrobina, już za nią tęsknię, ale chętnie też wypróbuję inne maski z witaminami. Jak będzie okazja, chętnie powrócę.
Olej z nasion dzikiej róży The Ordinary wystarczył mi na prawie dwa miesiące, również została odrobina. Jest to kosmetyk, od którego zaczęłam przygodę z tą marką i nie zamierzam poprzestać. Olej oczywiście do mnie wróci, na szczęście nie są to drogie produkty.
Krem pod oczy Clinic Way 1+2 Dr Irena Eris okazał się bez zarzutu, dobrze nawilżał skórę pod oczami, łagodził oznaki zmęczenia, również chętnie do niego wrócę.
Micelarny szampon oczyszczający Biovax jak kiedyś lubiłam i chwaliłam, tak ostatnio nasze relacje się rozluźniły. Czułam co prawda tę świeżość i orzeźwienie na skórze głowy, ale coś ciężko mi się go zmywało z włosów, miałam wrażenie że gorzej mył włosy jak poprzednio i skończył na pędzlach, a na włosy ponownie zastosowałam szampon Klorane, od razu inny efekt. Tym razem pożegnanie jest na czas nieokreślony.
Odżywka do włosów wypadających Klorane sprawdziła się całkiem nieźle na włosach, ale zapach był o wiele bardziej intensywny niż szamponu, ciężko go było znieść, nie podobał mi się też skład. Na szczęście nie było go dużo w tubie, dostałam od sąsiadki, nie wrócę też do niego, za to szampon tej serii bardzo polubiłam.
Odżywka do włosów wypadających Klorane sprawdziła się całkiem nieźle na włosach, ale zapach był o wiele bardziej intensywny niż szamponu, ciężko go było znieść, nie podobał mi się też skład. Na szczęście nie było go dużo w tubie, dostałam od sąsiadki, nie wrócę też do niego, za to szampon tej serii bardzo polubiłam.
Pasta do zębów Blanx sprawdziła się jak zawsze, bez zarzutów.
Krem do rąk Reve de Miel Nuxe to jeden z nielicznych, który najlepiej sprawdza się na moich suchych dłoniach, mam już następny, a zaczęło się od miniaturki.
Mus do ciała Nacomi chociaż tłusty jak smalec, był całkiem niezły, chociaż szkoda, że nie wystarczył na cały miesiąc. Mimo wszystko chętnie ponowię zakup. Cudownie pachniał.
Mydło w kostce musi w domu być, ale tym razem zrezygnowałam z Dove I kupiłam z olejkiem lawendowym Nostalgia Luksja. Mydło jak mydło, jeszcze nie zużyłam, ale jest opakowanie.
Odżywka do paznokci Maximum Growth Sally Hansen okazała się na tyle dobra, że ponowiłam jej zakup. Stosuję codziennie także jako bazę pod lakier do paznokci, a ostatnio solo, bo moje paznokcie znów są w gorszym stanie, pogorszyły się też znacznie wyniki tarczycy, dlatego nie ma co obwiniać odżywki. Z lakierem do paznokc znów mam tak, że jak mam byle czym je malować, to wolę użyć samą odżywkę i nikomu nic do tego.
Cień do powiek Long Wear Sparkle Stick Bobbi Brown uwielbiam za łatwość użycia, że nie powodował pieczenia na mojej skórze jak inne cienie z drobinkami, oraz za efekt. Chętnie wypróbuję też inne kolory tych cieni.
Jak Wam poszło zużycie w styczniu?
Miłego weekendu! 🙂
Maska z witaminą C mnie kusi. 😊
OdpowiedzUsuńKuszą mnie produkty Ordinary. :)
OdpowiedzUsuńKredka Bobbi sama robi makijaż :)
OdpowiedzUsuńJa muszę w końcu kupić odżywkę do paznokci, bo moja obecna z Indigo się już kończy, więc skuszę się na tą z Sally Hansen :)
OdpowiedzUsuńA mnie styczeń tak szybko minął, że nie zauważyłam i zużyć nie mam .... jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńGood about the Sally Hansen. :-)
OdpowiedzUsuńFajne produkty, miałam jakieś masełko czy mus z Nacomi, i też straszny tłuścioch, umęczyłam się wtedy ze zużyciem i więcej nie kupię. No niestety światło jest ostatnio lipne, mi się udało w słońcu lekkim zrobić zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam też miniaturkę tego kremu do rąk ( a raczej się skończyła) Świetny zapach i faktycznie działanie czuć na jak na dłoni
OdpowiedzUsuńZ tych produktów miałam tylko krem z Nuxe, ale on jest rewelacyjny! A próbowałaś ten krem do rąk z zielonej serii? Moim zdaniem jest jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńcodziennyuzytek.pl
Wcale nie takie niewielkie to denko. Żadnego z tych produktów nie miałam ale tą maskę z Pixi chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńI to jest niewielkie denko? :) kusi mnie the Ordinary
OdpowiedzUsuńSporo dobrego czytam o marce The Ordinary. Muszę w końcu i ja się przekonać.
OdpowiedzUsuńMaseczka z witaminą C by mi sie przydała. Niczego z powyższych dobroci nie miałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zacne denko Dorotko 😉
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza nie mogłam używać mydła luksja, strasznie po nim kichałam :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków. U mnie styczeń zakończył się na 21 zużytych opakowaniach 💪
OdpowiedzUsuńTa pasta Blanx bardzo mnie intryguje :D
OdpowiedzUsuń