Szybki sposób na piękne rzęsy
Rzęsy to dla wielu z nas bardzo istotna sprawa. Jedni stosują odżywki ze stymulatorami wzrostu, inni doczepiają sztuczne rzęsy, jeszcze inni wolą stosować olejki i nie odmówią sobie dobrego tuszu. Jako alergik unikam sztucznych rzęs, ale co do kosmetyków do makijażu też mam ogromne wymagania. Drogeryjne tusze do rzęs potrafią mnie zachwycić, ale tylko na chwilę, po niedługim czasie jednak wychodzi szydło z worka i tusz leci do kosza, albo innej osoby, jeśli w ogóle ktoś jest chętny. Moi bliscy o tym wiedzą i jako prezent gwiazdkowy otrzymałam wspaniały duet, czyli ulubioną maskarę Sumptuose Extreme i Little Black Primer Estee Lauder. Maskarę już Wam przedstawiałam, natomiast Little Black Primer dopiero miałam okazję poznać. Każdy z tych produktów można stosować oddzielnie, natomiast stosowane razem mogą dać niesamowity efekt.
Oba te produkty można kupić oddzielnie, albo razem zapakowane do kartonika jako miniaturki. Ja otrzymałam w miniaturkach, ale dla mnie ten format w zupełności wystarczy, choćby dlatego, że i tak wystarczają mi na kilka miesięcy, a później tracą termin przydatności.
Maskara Sumptuous Extreme to jedna z ulubionych, którą stosuję od lat robiąc przerwy na wypróbowanie innych. I tak w końcu wracam do tej. O maskarze tej pisałam wcześniej w innych postach, między innymi w postach o ulubieńcach.
Ma ona zadanie zwiększyć objętość, unieść i rozdzielić rzęsy bez ich obciążania. Szczoteczka o kształcie stożka o gęstym owłosieniu pięknie podkręca i pokrywa tuszem każdą rzęsę z osobna. Wszystko tak, jak obiecuje producent. Jest tu zawarta ciekawa Formuła Bold Volume, która tworzy trwałą, miękką warstwę, zapewniając rzęsom elastyczność, objętość oraz uwodzicielski kształt. Formuła tuszu jest lekka jak piórko, co pozwala wyczarować makijaż na każdą porę dnia i okazję.
STOSOWANIE
Ma ona zadanie zwiększyć objętość, unieść i rozdzielić rzęsy bez ich obciążania. Szczoteczka o kształcie stożka o gęstym owłosieniu pięknie podkręca i pokrywa tuszem każdą rzęsę z osobna. Wszystko tak, jak obiecuje producent. Jest tu zawarta ciekawa Formuła Bold Volume, która tworzy trwałą, miękką warstwę, zapewniając rzęsom elastyczność, objętość oraz uwodzicielski kształt. Formuła tuszu jest lekka jak piórko, co pozwala wyczarować makijaż na każdą porę dnia i okazję.
STOSOWANIE
Maskarę należy nałożyć bezpośrednio na rzęsy rozprowadzając ją od nasady rzęs po ich końcówki. Producent proponuje pokryć rzęsy najpierw jednego oka i dodawać kolejne warstwy aż do uzyskania pożądanego efektu. Następnie tak samo należy pokryć rzęsy drugiego oka. W celu zwiększenia intensywności makijażu można zastosować Little Black Primer.
Maskara Sumtuose Extreme Estee Lauder od lat sprawdza się u mnie tak samo, czyli niezawodnie. Szczoteczka o kształcie stożka jest zbudowana z klasycznego włosia. Jej wielkość i kształt w niczym nie przeszkadzają mi zrobić różnej intensywności makijażu rzęs. Opakowanie praktycznie jest niezniszczalne, nie wycierają się napisy, nie widać zarysowań. Gdyby ktoś nie uwierzył, to stare opakowanie też jeszcze mam. Mimo niewielkiej pojemności 2,8 ml jedno to małe opakowanie wystarcza mi na około pół roku. Nie wysycha, nie robią się kluchy, nie skleja rzęs, ani nie tworzy efektu pajęczych nóżek. Jej trwałość na rzęsach pozwala cieszyć się pięknym wyglądem aż do demakijażu. Maskara nie wywołuje u mnie łzawienia oczu, co ułatwia mi jej noszenie nawet w trudnych warunkach jak wietrzysta pogoda czy mocno oświetlone pomieszczenie jak duże sklepy np. w galeriach handlowych.
Tusz zmywa się bardzo łatwo olejkiem do demakijażu, a także przy pomocy samego żelu myjącego.
Efekt makijażu można też wzmocnić i jeszcze bardziej utrwalić za pomocą wymienionego primera.
Little Black Primer to według producenta perfekcyjne połączenie bazy pod maskarę oraz lekkiego wodoodpornego tuszu do rzęs. Ta wszechstronna, niezawodna formuła ma zadanie stać się równie niezbędna w kosmetyczce jak kultowa "mała czarna" w naszej garderobie. Produkt tworzy idealną bazę pod dłuższe i pełniejsze rzęsy, zapewniając im elastyczność i zdrowy wygląd. Natomiast stosowana samodzielnie nada rzęsom barwy subtelnej czerni, tworząc naturalny makijaż utrzymujący się przez całą noc. Efekt podkręconych i podniesionych rzęs dodatkowo wzmocnić ma zaokrąglona szczoteczka.
STOSOWANIE
Jako tusz do rzęs: nakładamy bezpośrednio na rzęsy rozprowadzając maskarę od nasady po końcówki. Optymalny efekt uzyskać można malując najpierw jedno oko, następnie drugie dodając kolejne warstwy aż do uzyskania oczekiwanego efektu. Tak samo robimy z drugim okiem.
Jako bazę pod tusz: nałożony przed nałożeniem maskary dodaje objętości rzęsom, także je wydłuży. Według mnie jeszcze podkręca rzęsy.
Jako utwalenie maskary: po nałożeniu tuszu do rzęs, wtedy utrwala go, sprawia że tusz jest wodoodporny i na pewno się nie rozmaże.
Opakowanie jest nieco inne niż maskara, wykonane z ciemnogranatowego lub czarnego tworzywa, pojemność taka sama jak maskary. Złote napisy na tym opakowaniu już nie są tak trwałe, u mnie już prawie ich nie widać. Ale nie widać też zarysowań na opakowaniu, mimo że jest torturowane w kosmetyczce wraz z innymi kosmetykami. Sam kosmetyk jest to płyn lekkiej konsystencji, jego kolor jest czarny, ale nie jest to taka głęboka czerń jak w przypadku tuszu. Barwi on rzęsy, a nawet modeluje, moje rzęsy są wyraźnie podkręcone. Można go stosować solo, wtedy daje bardziej naturalny efekt, ale można też stosować jako bazę lub jako utrwalacz tuszu. W każdym przypadku efekt jest zadowalający, natomiast zastosowany wraz z tuszem to już zupełnie inna historia. Rzęsy są zagęszczone, pogrubione, podkręcone i odporne na jakąkolwiek wilgoć czy łzy.
Ponieważ utrwala on rzęsy, do zmywania należy użyć płynu czy olejku do makijażu wodoodpornego. U mnie bardzo dobrze zmywa go olejek Nacomi, chociaż z początku trochę na niego narzekałam, ale także dobrze na niego działa żel myjący Lirene. Od czasu świąt nie odczułam żadnego podrażnienia, ani alergii, mimo że mam bardzo wrażliwe oczy. Nałożona z maskarą nie osypuje się.
Ponieważ utrwala on rzęsy, do zmywania należy użyć płynu czy olejku do makijażu wodoodpornego. U mnie bardzo dobrze zmywa go olejek Nacomi, chociaż z początku trochę na niego narzekałam, ale także dobrze na niego działa żel myjący Lirene. Od czasu świąt nie odczułam żadnego podrażnienia, ani alergii, mimo że mam bardzo wrażliwe oczy. Nałożona z maskarą nie osypuje się.
Na powyższym zdjęciu Primer zastosowałam jako bazę pod tusz do rzęs, poniżej nałożyłam go na pomalowane tuszem rzęsy. W obu przypadkach efekt i trwałość były takie same.
Oba produkty można kupić w zestawie lub osobno. Znajdziecie je w perfumeriach stacjonarnych w większych miastach lub w sklepach internetowych. Używacie takich lub podobnych kosmetyków do makijażu?
Miłej niedzieli! 🙂
Oba produkty mnie zaciekawiły. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo Agnieszko 🙂
UsuńUżywam właśnie miniaturki Clinique i też daje radę ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubie tusze Clinique, chociaż nie wszystkie mi odpowiadają :)
UsuńChyba każda z nas marzy o rzęsach jak u lalki, ale niestety nie każdą z nas natura obdarzyła pięknym wachlarzem. Fajnie, że są kosmetyki, które pomagają spełniać nasze babskie marzenia.
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale kosmetyki załatwiają sprawę :)
UsuńNie znam tych tuszy, regularnie używam tuszu z Oriflame i bardzo lubię jego efekty
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się bardzo :) Ja niestety nie mogę ich używać :)
UsuńEfekt super na Twoich rzęsach! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 🙂
UsuńEfekt bardzo fajny, aż ciekawa jestem, czy przy moich marnych i krótkich rzęsach by się sprawdził taki zestaw :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, może wypróbuj w Douglasie przy okazji. Oni mają jednorazowe szczoteczki 🙂
UsuńUwielbiam tą markę. Co prawda tych produktów jeszcze nie stosowałam ale jeszcze nigdy nie zawiodłam się na produktach, które stosowałam od nich :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze się nie zawiodłam, a tusz jest jednym z najlepszych, które używałam 🙂
UsuńNie znam tych tuszów :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą 🙂
UsuńMiałam Little Black Primer, ale u mnie się nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńMasz piękne rzęsy Dorotka:))
Dziękuję 🙂 Szkoda że się nie sprawdził u Ciebie ten Primer, u mnie sprawdza się znakomicie :)
UsuńSzukam nowego tuszu, chyba mnie przekonałas... serdecznie pozdrawiam Dorotko...
OdpowiedzUsuńfajnie mieć taki niezawodny produkt. potem rzeczywiście ciągle się do niego wraca, bo nie sposób znaleźć lepszego. Ja nie znam tej maskary :)
OdpowiedzUsuńThey make the eyelashes look good :-D
OdpowiedzUsuńZgadzam sie ze nawet miniaturki starczają na sporo użyć
OdpowiedzUsuńWow, super efekt na rzesach!
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda na rzęsach:)
OdpowiedzUsuńPowalający efekt, bardzo chętnie skorzystam. Niestety, mam bardzo krótkie rzęsy. Aż zazdroszczę swojemu facetowi, który nie dość, że ma je długie i gęste, to jeszcze czarne :)
OdpowiedzUsuńMam chyba ten złoty tusz niestety w wersji pełnowymiarowej. I słabo się u mnie spisuje. Ale jak mam liche rzęsy :( Nie chcą się podwijać :(
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt na rzęsach. Chętnie wypróbuję, bo nie znam tych kosmetyków, a widać, ze warto :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Primer mnie bardzo zainteresował. Fajnie, że można go stosować na różne sposoby :) Dobrze, że nie uczula
OdpowiedzUsuńBardzo Dortko podoba mi się efekt na Twoich rzęsach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Bardzo lubie maskary EL, piekny efekt na rzesach Dorotko :)
OdpowiedzUsuńja niestety wolę silikonowe szczoteczki.
OdpowiedzUsuńU mnie bez tuszu do rzęs ani rusz. Przeważanie używam z Eveline, ale po zdjęciach widać, że te dają bardzo fajny efekt, więc chętnie wypróbuję 😉
OdpowiedzUsuń