Styczeń w zdjęciach 2020
Czas przypomnieć sobie, co się działo w styczniu tego roku. Paradoksalnie nie było ani grama śniegu, a zdjęcie nagłówkowe wypożyczyłam ze strony pexels.com. Zapraszam.
Mój styczeń nie był nadzwyczajny, nie wyczytałam całej biblioteki miejskiej, żadnej książki nie przeczytałam. Pozdawałam za to wszystkie egzaminy trzeciego semestru. Nie miałam żadnych ambitnych noworocznych planów, ale za to mam zaliczony kolejny semestr, zrobione badania, dzięki czemu wiem dlaczego jestem ciągle senna, mam też zamiar zapisać się na zlikwidowanie zaćmy. Nie poznaję ludzi na ulicy, bo po prostu źle widzę, ale za to rozgryzam ich zamiary, eliminując toksyczne relacje. To, co chcę uczynić, czynię od razu.
Nowy rok rozpoczęłam tradycyjnie bez kaca, obudzona obok moich kotów, oraz od odsłuchanego noworocznego koncertu w Wiedniu.
Początek roku nie był zbyt interesujący, mało dokąd wychodziłam, moje wycieczki ograniczały się do wyjścia po zakupy, po karmę dla kotów, na zajęcia z wizażu, również na egzaminy. Życie towarzyskie okrojone do kotów, mojej zaprzyjaźnionej sąsiadki, miałam też jak co roku, odwiedziny księdza.
Z początkiem roku przyszła też niespodzianka od Pixi Beauty. Częścią dobroci podzieliłam się z młodszą córką, starsza na razie nie dotarła, ale mi też ciężko dotrzeć na drugi koniec świata.
Szkoła wizażu wymaga mania takich rzeczy jak puder czy korektor. Na razie ćwiczę na takich, chociaż nie były na mojej liście marzeń. Korektor Eveline ma donor formaldehydu, mam nadzieję, że nikogo nim nie dobiję. Puder wysusza na wiór, ale na czymś uczyć się trzeba.
Za to pielęgnacja twarzy musi być bez zarzutu, moja skóra jest bardziej wybredna, byle czym jej się nie zaspokoi, tak samo jak okolicy wokół oczu, czy skóry mojego ciała.
Jeden z najgorszych balsamów do ciała. Typowy zapach oleju ze słonecznika połączony z zapachem czegoś w rodzaju zmywacza do poznokci. Nawilża może przez chwilę, później już tylko gorzej. Do tego ta ogromna pojemność. Próby oszczędności na skórze ciała wychodzą czasami tragicznie. Na szczęście wymieniłam na co innego.
I jedna z najbardziej ulubionych pomadek.
Ulubiony zapach w miniaturce - Gucci Bloom Aqua di Fiori. Bo kto mi zabroni używać kwiatowych zapachów zimą?
Moja ukochana Gryzelda, no i niejakie zamieszanie na stole. No cóż, pewnie coś tworzyłam, nie mam osobnego biura, wolnoć Tomku... Poniżej Szczepan...
Brat mojej Gryzeldy, jeden z kotów mojego wnuka Adasia. Szczęście liczy się w kotach. Oprócz kotów jest jeszcze sędziwa labradorka.
Pod koniec stycznia rozchorowała się moja najmłodsza wnuczka. Nie lubię zimy, ale dzieci ją lubią, no i wirusy też.
Dzieło mojego starszego brata. Zawdzięczam mu noszenie mojego tornistra, który był wtedy jeszcze większy ode mnie (mój tornister). Na początku szkoły byłam taką szkolną rozpieszczaną maskotką. Rosnąć zaczęłam dopiero później, po seriach zastrzyków. Jak urosłam, już mnie tak nie rozpieszczano, echhh. Mimo wszystko, moje dzieciństwo było bardzo udane, choć niedoczynność tarczycy meczy mnie do dziś.
To wszystko na styczeń, na szczęście coraz bliżej wiosna. Jak minął u Was?
Szkoła wizażu wymaga mania takich rzeczy jak puder czy korektor. Na razie ćwiczę na takich, chociaż nie były na mojej liście marzeń. Korektor Eveline ma donor formaldehydu, mam nadzieję, że nikogo nim nie dobiję. Puder wysusza na wiór, ale na czymś uczyć się trzeba.
Za to pielęgnacja twarzy musi być bez zarzutu, moja skóra jest bardziej wybredna, byle czym jej się nie zaspokoi, tak samo jak okolicy wokół oczu, czy skóry mojego ciała.
Jeden z najgorszych balsamów do ciała. Typowy zapach oleju ze słonecznika połączony z zapachem czegoś w rodzaju zmywacza do poznokci. Nawilża może przez chwilę, później już tylko gorzej. Do tego ta ogromna pojemność. Próby oszczędności na skórze ciała wychodzą czasami tragicznie. Na szczęście wymieniłam na co innego.
I jedna z najbardziej ulubionych pomadek.
Moja ukochana Gryzelda, no i niejakie zamieszanie na stole. No cóż, pewnie coś tworzyłam, nie mam osobnego biura, wolnoć Tomku... Poniżej Szczepan...
Brat mojej Gryzeldy, jeden z kotów mojego wnuka Adasia. Szczęście liczy się w kotach. Oprócz kotów jest jeszcze sędziwa labradorka.
Pod koniec stycznia rozchorowała się moja najmłodsza wnuczka. Nie lubię zimy, ale dzieci ją lubią, no i wirusy też.
Dzieło mojego starszego brata. Zawdzięczam mu noszenie mojego tornistra, który był wtedy jeszcze większy ode mnie (mój tornister). Na początku szkoły byłam taką szkolną rozpieszczaną maskotką. Rosnąć zaczęłam dopiero później, po seriach zastrzyków. Jak urosłam, już mnie tak nie rozpieszczano, echhh. Mimo wszystko, moje dzieciństwo było bardzo udane, choć niedoczynność tarczycy meczy mnie do dziś.
To wszystko na styczeń, na szczęście coraz bliżej wiosna. Jak minął u Was?
Pozdrawiam ciepło ❤️❤️❤️
Mnie styczeń minął na bardzo niskim poziomie energetycznym. Praktycznie ciągle chodziłam śpiąca i zmęczona. Na szczęście, już jest dużo lepiej. 😊
OdpowiedzUsuńja miałam bardzo podobnie i jeszcze otaczał mnie ogólny ludziowstręt.
UsuńMiałam dokładnie tak samo, a ludzi na szczęście nie miałam okazji zbyt dużo spotykać ;)
UsuńWidzę, że znalazły się ulubieńcy, jak i ci mniej lubiani na twojej liście kosmetyków :). Tak już jest człowiek oszczędny, musi się przemęczyć, też tak mam. Kociaki przesłodkie - wszystkie zdjęcia piękne. U mnie nic ciekawego sie nie działo - ale o tym możesz przeczytać na moim blogo :). Pozdrawiam serdecznie. Tabita
OdpowiedzUsuńJuż się nie męczę, wymieniłam na inny balsam, tamten może będzie dobry do butów ;)
UsuńFajne podsumowanie, krótko i na temat :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA mnie ciekawi, czego się dowiedziałaś z wyników, to dlaczego jesteś senna? Jak mi się nie chce robić badań :-(
OdpowiedzUsuńBadania trzeba i warto robić. No nie mam zbyt dobrych wyników, ale o chorobach nie chce mi się tu nawijać. Jest jak jest i trza to poprawić :)
UsuńGratuluję podawanych egzaminów, zawsze to jeden stres z głowy 😉
OdpowiedzUsuńOj tak! Dziękuję :)
UsuńTeż bez postanowień noworocznych, egzaminy na studiach do przodu. Za to śnieg troszkę popadał :)
OdpowiedzUsuńI to jest najważniejsze, egzaminy za sobą :) Reszta sama się ułoży :)
UsuńGucci Bloom też mi sie podoba, może sie kiedyś i u mnie pojawi. Zdrówka i jeszcze raz zdrowia życzę bo przyda sie :)
OdpowiedzUsuńZdrowie najważniejsze, dziękuję :*
Usuń"Nie poznaję ludzi na ulicy, bo po prostu źle widzę, ale za to rozgryzam ich zamiary, eliminując toksyczne relacje. To, co chcę uczynić, czynię od razu. " Boski ten cytat i bardzo prawdziwy, tez mam problem ze wzrokiem, więc wiem jak to jest :) Mój styczeń też nie był udany, a może i gorzej, oby luty okazał się łaskawszy, a przynajmniej jego druga połowa. Szminka z chanel jest piękna <3
OdpowiedzUsuńOby luty był lepszy, chociaż i tak nie był zły :) Ze wzrokiem mam duże problemy, przy tym za słabe szkła, może przyjdzie lepsza passa i wszystko się da naprawić :) Dobrze widzę tylko z bliska :)
UsuńStyczeń bardzo szybko minął, a na koniec dopadł mnie jeszcze paskudny wirus, dlatego nie lubię zimy, no chyba taką gdzie trochę śniegu popada, a we Wrocławiu ani śladu. Dużo zdrowia życzę 😉
OdpowiedzUsuńTe wirusy są okropne, moja wnusia też miała, w jej grupie we Wrocławiu właśnie wszystkie dzieci się pochorowały. Dużo zdrowia Kochana ❤️
UsuńZdjęciowo kolorowo! Muszę pomacać tę pomadkę Chanel!
OdpowiedzUsuńKoniecznie ją pomacaj, wszystkie są piękne :)
UsuńSuper fotki, Widzę dużo ksometyków które bardzo chcę wypróbować - kosmetyki pixi i the ordinary :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pixi i The Ordinary serdecznie polecam :)
UsuńDziękuję Agnieszko :*
OdpowiedzUsuńGratuluje zdanych egzaminów. Koty masz cudowne, a wnuczkę piękną. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanego lutego.
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu, jeden z kotów jest mojego wnuka ;) Również Cię serdecznie pozdrawiam i życzę udanego lutego :)
UsuńU mnie na spokojnie, po Sylwestrze nic się nie działo, dopiero tydzień temu miałam gości a teraz wciągały mnie książki i...czasu na nic nie mam 😜. Jeszcze lekkie przeziębienie...a że zimy nie ma to mi jakieś nie przeszkadza. Gratuluję zdanych egzaminów. Serdecznie pozdrawiam Dorotko...i jeszcze szminkę porywam, śliczny kolor...
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu :) Bardzo fajnie, że tak miło spędzasz czas Basiu. Szminkę oczywiście bierz, jest cudowna :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńLikwidacja zaćmy na pewno Ci pomoże rozpoznawać ludzi na ulicy :P ciekawe zdjęcia i sporo kosmetyków. Życzę Ci żeby luty był trochę lepszy ;)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze dużą wadę wzroku i słabsze o 2 dioptrie szkła, ale pal sześć ludzie. Ważne żebym się nie pogubiła :P Dziękuję :)
UsuńNice photos, I love cats :-D
OdpowiedzUsuńVery nice to me :)
UsuńKoncert w Wiedniu jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
UsuńKolorek pomadki Chanel bardzo mi się spodobał :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, również Cię pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam tą twoją Gryzeldę ;)
OdpowiedzUsuńTeż gadzinę uwielbiam ;)
UsuńKochana trzymam kciuki za zaćmę. W rodzinie już dwie osoby miały usuwaną. Co do ksiażek nadrobisz :) Semestr ważniejszy :)
OdpowiedzUsuńPewnie że nadrobię :) Za kciuki serdecznie dziękuję :)
UsuńStraszy brat bardzo zdolny jest ! A tymi zapachami to bym nie pogardziła uwielbiam kwiatowe zapachy. No i kolor szminki, ja bardzo je lubię ostatnio takie kolory
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko :) Też bardzo lubię takie kolory ostatnio:)
UsuńU mnie aż tyle się nie działo w styczniu ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie było imprezowo i rodzinnie:)
OdpowiedzUsuńFajnie, pozazdrościć :)
UsuńPiekna jest ta pomadka Chanel, kolor cudowny, bardzo przyjemnie minal Ci styczen Dorotko :D
OdpowiedzUsuńU mnie styczeń minął z trzecim antybiotykiem od listopada. Coś infekcje ostatnio nie chcą mnie opuścić. Nigdy tak nie chorowałam, jak ostatnio. W lutym laryngolog dołożył mi czwarty antybiotyk. Kurczę! Byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńTak, na kometykach nie należy oszczędzać. Wszak wchłanaimy je przez skórę w głąb organizmu.
Pomadka Chanel piękna.
Gratuluję zdanych egzaminów.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ciekawy ten styczeń, co do firmy Lirene, mam balsam do ciała z algami morskimi, i jest super. Szminki zazdraszczam, nie mam jeszcze Chanel, ale się kuszę coraz bardziej.
OdpowiedzUsuń