Ulubiona piątka lutego
W lutym jak co miesiąc, nie mogło zabraknąć ulubieńców. Poza tymi z poprzednich miesięcy doszła jeszcze piątka nowych. O jednym musiałam zapomnieć przy robieniu zdjęć, ale zaraz pokażę.
Niezależnie od zagrożeń swoje dłonie i tak myję dość często, dlatego nie może zabraknąć dobrego kremu do rąk. Cudownie działał krem do twarzy Dr Ireny Eris, ale ponieważ był on przeznaczony do twarzy i tam się nie sprawdził, to nie będzie też ulubieńcem do rąk. Choć cudownie sprawdza się krem do rąk Reve de Miel Nuxe, to pominę, bo musiałabym go pokazywać co miesiąc, ponieważ się z nim nie rozstaję, ale ze względu na mniejszą pojemność trzymam w torebce. Krem do rąk British Rose The Body Shop nie wyróżnia się niczym szczególnym, to jego różany zapach jednak przyciąga i jest najczęściej używany. Po prostu ma w sobie to coś. Jest to jedyna seria zapachowa, którą toleruje mój nos.
Można powiedzieć, że po odzywczym balsamie Lirene, każdy inny będzie lepszy, jednak nie. Znam gorsze balsamy. Na pocieszenie Truskawkowe masło do ciała Nacomi wynagrodziło mi wszelkie braki w pielęgnacji i chętnie będę sięga po kolejne, jak zużyję balsam, który używam obecnie. Mimo swojej tłustości balsam nie zapchał mojej skóry, ale cudownie ją nawilżał i odżywiał.
Czas na pielęgnację twarzy, gdzie trudno nie mieć ulubieńców, inaczej bym nie używała, ale pozostali już zaistnieli w poprzednich miesiącach. Czas pokazać tych najnowszych.
Moje zmysły oglupiały na punkcie złuszczającej maseczki Insta-Masque Nuxe, może nie dlatego, że tak kocham to złuszczanie, nie tylko dla boskiego aromatu świeżych róż, ale dlatego, że moja skóra jest po tej maseczce cudownie miękka, gładka i rozświetlona.
Serum kofeinowe Coffeine Solution 5% The Ordinary nie kusi natomiast żadnym aromatem, ale ku zdziwieniu (czytałam różne opinie) niweluje te skutki zmęczenia, które nabywam zarywając noce. No cóż, nie poddaję się dyktaturze skowronków. Powiedz czego mam nie zrobić, a zrobię to z podwójną przyjemnością.
No i nie mogło zabraknąć olejku do demakijażu, mój demakijaż bez olejków nie istnieje. Olejek ryżowy Yasumi oprócz oczyszczania skóry doskonale ją pielęgnuje, odżywia i wygładza bez obciążenia skóry. Jak mogłabym go nie polubić!
A Wy co polubiliście w lutym?
Pozdrawiam wiosennie 🙂
Włąsnie wczoraj kupiłam sobie to serum pod oczy :-) Zobaczymy jak się u mnie spisze.
OdpowiedzUsuńTeż jestem bardzo ciekawa :)
UsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale jak polecasz to spróbuję :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
UsuńI do like those hand creams - good picks :-D
OdpowiedzUsuńI am happy to :)
UsuńPlanuję kupić maseczkę złuszczającą. 😊
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
UsuńSerum pod oczy <3 musi trafić w moje ręce.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, warto je wypróbować :)
UsuńStosowałam masło do ciała Nacomi tyle ze o innym zapachu i u mnie tez sprawdziło sie genialnie ;)
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się bardzo że u Ciebie też :)
UsuńMaseczka Nuxe musi być moja :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam, uwielbiam tę maseczkę :)
UsuńDo rąk wole kremy Loccitane ale chetnie sprawdze to serum kofeiniwe, tez zarywam noce :)
OdpowiedzUsuńJa też, jest lepszy ale w działaniu, ale uwielbiam ten zapach :) Serum jak najbardziej polecam :)
UsuńNie znam żadnego ulubieńca z twojej listy, ale maseczkę Nuxe i olejek ryżowy chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam oba produkty :)
UsuńNie przepadam za kremami do rąk TBS. Ładnie pachną, ale słabo działają.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, są lepsze. Ale chociaż zapach może dodać przyjemności :)
UsuńOj ta Angielska Roza mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńWarto chociaż dla zapachu wypróbować ;)
UsuńJa uwielbiam do demakijażu mleczko ale olejek też bym chętnie przetestowała. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam, może i u Ciebie się sprawdzi ;)
UsuńSame ciekawostki 😊
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBądź ze mnie dumna w końcu dorwałem słynny peeling :D
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna, teraz czekam na Twą opinię :D
Usuńkolorystycznie pięknie się komponują ;)
OdpowiedzUsuńA jakże! Ma się ten zmysł artystyczny ;D
UsuńOlejku jestem ciekawa a maseczka nuxe wymiata ! świetna jest
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę maseczkę, olejek serdecznie polecam Marzenko :)
UsuńJa poznałam i polubiłam krem na dzień i na noc firmy Yves rocher. Jeszcze ich nie używałam, dopiero zaczęłam. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńSuper, pozdrawiam również malowniczo ;)
UsuńTo serum pod oczy z Ordinary jest dojsc fajne
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię, chociaż są różne opinie ;)
UsuńO proszę jaka przyjemna piątka, niestety niczego z niej nie znam.
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńZnam tylko serum z The Ordinary, ale jak pamiętasz u mnie się nie sprawdziło za bardzo :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie u każdego musi się sprawdzać, taka nasza uroda ;P
UsuńSerum The Ordinary stosuje od prawie dwóch miesięcy i mam mieszane uczucia. Dobrze radzi sobie z cieniami, ale słabo nawilża.
OdpowiedzUsuńTo przecież on nie ma nawilżać a zmniejszać cienie i obrzęki. Jego stosuje się pod krem a nie zamiast.
UsuńWg producenta powinno serum również nawilżać. Stosuję to serum w duecie z kremem :)
UsuńSzkoda że na takie nie trafiasz, może warto coś zmienić :)
OdpowiedzUsuńJak mi ktoś mówi, ze mam czegoś nie robić, to reaguję tak, jak ty :D
OdpowiedzUsuń