W krainie lotosem płynącej, czyli olejowy mus do ciała


    Jeszcze niedawno kończyłam mus jogurtowy marki Hempking, a już coraz bliżej dna sięga mój ulubiony, tym razem kwiatami pachnący olejowy mus konopny. Mogłabym sobie to wszytko wrzucić do zbiorczej recenzji, ale każdy z tych produktów zasługuje na osobny wpis, dlatego już śpieszę ze swoimi spostrzeżeniami.

Denko - Maj 2020


      W maju zużyłam wyjątkowo mało kosmetyków, jednak nie przenoszę nic na nowy miesiąc, ponieważ nie lubię gromadzić śmieci. Nie mam na nie zbyt dużo miejsca. Mam na nie zaledwie niewielki karton i tego się trzymam.

Nowości maja, D'Alchemy i nie tylko


      Niezbyt często pokazuję nowości, bo zanim je pokażę, już przestają być nowościami, ale moja ciekawość nie idzie w parze z cierpliwością. Zanim zdecyduję czy będą czekać w kolejce, czy też je skonsumuję od razu, muszę je choć trochę pomacać i powąchać. Nie spodziewałam się nawet, ponieważ szybko zapominam o konkursach w których biorę udział, ale udało mi się wygrać zestaw kosmetyków D'Alchemy na  Instagramie u StellaLily. Wiadomość o wygranej postawiła mnie na nogi, kiedy padłam wyczerpana na ławkę w parku, po bardzo długim spacerze. Rzadko cokolwiek wygrywam, ale jak wygrywam to prawdziwe skarby. Zobaczcie sami. 

Naturalny budyniowy peeling konopny dla zmysłów i ciała


         Pielęgnacja skóry ciała tak samo jak i twarzy potrzebuje regularnego złuszczania. Moja skłonna do wysuszenia skóra bardzo lubi być drapana podczas kąpieli szorstką gąbką, co w zdecydowany sposób wspomaga krążenie, ale oprócz tego moja skóra lubi  też regularne peelingi. Najbardziej cenię sobie peelingi naturalne, które wygrywają nawet z tymi luksusowymi. Uwielbiam własnoręcznie robione peelingi na przykład z kawy, a ostatnio moim ulubieńcem stał się Budyniowy peeling konopny Kemping, który jak wiecie, stworzyła Hushaaabye we współpracy z wyżej wymienioną marką. 

Peeling ten od samego początku stał się moim ulubieńcem, co dziwiło niektóre osoby, bo przecież "trzeba testować dłużej". Nic nie trzeba. W tym peelingu można się zakochać od samego powąchania, od pierwszego użycia. Można się zakochać w jego składzie, konsystencji i filozofii jego tworzenia. Niekoniecznie każdy produkt naturalny u każdej osoby musi się sprawdzić, wcale nie musi, u mnie natomiast mało który peeling tak się sprawdził jak ten. Musiałabym być osobą pozbawioną zmysłów, żeby tego peelingu nie polubić od razu.



Bardzo lubię jego opakowanie, czyli słoiczek z ciemnego szkła z metalową nakrętką, który nie muszę wyrzucać, mogę go używać tak długo, aż się nie stłucze do czegoś innego. Lubię też jego obłędny zapach, który chociaż może przypomina trochę budyń waniliowy, ale jego aromat ma bardziej świeżą nutę. No i ta zwarta konsystencja, która nie sypie się pod palcami. Do użycia peelingu kusi też opis na stronie producenta.


Budyniowy peeling konopny to połączenie cukru trzcinowego z tłoczonymi na zimno olejami, oraz masłami, które wyraźnie i szybko odżywią ciało, pozostawiając na skórze przepięknie pachnący film. Używanie balsamu będzie już tylko dodatkiem. 

Szerokie spektrum pielęgnacyjne sprawi tu dodatek oleju konopnego, oraz ekstraktu z konopi siewnych z pełnym spektrum fitoskładników, w tym CBD. Oprócz tych cennych składników oraz cukru trzcinowego, który zawiera mnóstwo minerałów w składzie peelingu znajdziemy też całe bogactwo olejów takich jak: olej ze słodkich migdałów, masło shea, olej kokosowy, olej monoi, wosk sojowy, olej waniliowy, także witaminę E, która jest tu jedynym konserwantem. 

Oprócz złuszczania skóry mamy tu gwarancję dogłębnej pielęgnacji, nawilżenia oraz łagodzenia skóry wraz z działaniem przeciwzapalnym i przeciwstarzeniowym. Za pobudzanie zaś naszych zmysłów węchowych odpowiadają same naturalne składniki z wanilii, gardenii Tahitańskiej, oraz oleju kokosowego. 

Pełny opis całego składu INCI znajdziecie na stronie producenta.

Pojemność - 200 ml


Są jeszcze inne plusy, za które można polubić ten peeling:
  • Oleje i masła są nierafinowane i tłoczone na zimno,
  • w składzie peelingu nie ma drobinek mikroplastiku, które zagrażają środowisku wodnemu,
  • zapach tworzą same składniki naturalne jak wanilia, gardenia Tahitanska, olej Monoi,
  • jedynym konserwantem jest witamina E,
  • formuły wzbogacone są olejem konopnym oraz czystym, certyfikowanym ekstraktem z konopi siewnych,
  • dostawcy surowców zostali sprawdzeni pod kątem testowania składników na zwierzętach,
  • olej monoi tworzy połączenie oleju kokosowego z ekstraktem z kwiatów gardenii Tahitańskiej.

Sposób użycia:

  1. W celu delikatniejszego złuszczenia skóry nanieś peeling na lekko zwilżoną skórę ciała i delikatnie masuj, następnie spłucz obficie wodą.
  2. Jeśli peeling ma być bardziej intensywny, można go nakładać na suchą skórę, następnie spłukać obficie wodą. 

Peeling ten używam od miesiąca, wspomniałam o nim w ulubieńcach kwietnia, jak widać nic się nie zmieniło. Oprócz cudownego zapachu, jest dobrym zdzierakiem, skóra po jego użyciu jest dobrze złuszczona, odświeżona, peeling też lekko pobudza krążenie skóry. Na bardzo suchych partiach skóry nie zastąpi co prawda balsamu, ale też nie pozostawi tłustej warstwy, czego nie lubię jak w przypadku niektórych peelingów. Peeling za to pozostawi na skórze bardzo przyjemny zapach. Chociaż słoiczek mimo pojemności 200 ml, wygląda na niewielki, to jego wydajność jest całkiem imponująca. W ciągu miesiąca nie zużyłam nawet połowy opakowania. Peeling mimo jedynego konserwanta, jakim jest witamina E, nie zmienił zapachu, ani koloru. Nie podrażnił też mojej wrażliwej skóry. Jest to świetnej jakości peeling porównywalny do peelingów luksusowych marek. Jeśli lubicie sobie sprawić trochę luksusu i przyjemności w czasie kąpieli, nie można sobie odmówić tego peelingu.

Budyniowy peeling konopny do ciała znajdziecie na stronie sklepu Hempking. Po wpisaniu w okienko kodu rabatowego "WBlaskuNatury" otrzymacie 5% zniżki. Serdecznie polecam. 

Jutro znów poniedziałek, szykuje się nowy wspaniały tydzień. 
No to miłego poniedziałku! 😀

Argirelina w pielęgnacji mojej twarzy


         W pielęgnacji twarzy chętnie stosuję produkty przeciwzmarszczkowe, a od miesiąca serum peptydowe The Ordinary Argireline Solution 10%, które pomaga mi zachować młodszy wygląd mojej skóry. O co chodzi z tymi peptydami? 

Wegański lakier do paznokci, czy może być dobry? Good. King. Pure. Sally Hansen

Good. King. Pure. Sally Hansen

       Dawno nie było u mnie lakieru do paznokci, a brak pomalowanych paznokci do mnie jakoś nie pasuje. Dałam im czas na detox, co niewiele pomogło, czas nadać im ulubiony kolor. Wybrałam wegański lakier do paznokci Sally Hansen Good. Kind. Pure. Sally Hansen to jedna z moich ulubionych marek, ubolewam też, że z polskiego rynku wycofano ulubioną markę Essie. No, ale trzeba się cieszyć tym co jest dostępne. Czy jestem zadowolona z lakieru? 

Czy Naturalny dezodorant konopny jest skuteczny?


        Niezależnie od tego co robię w danej chwili, poczucie świeżości jest dla mnie priorytetem. Nie lubię i unikam przykrych niespodzianek czyli zapachu potu, dlatego zawsze stawiałam na coś najbardziej skutecznego, a od około dwudziestu lat wiernie towarzyszył mi antyperspirant Vichy. Czytałam, że antyperspiranty są groźne dla zdrowia, ponieważ zawierają sole aluminium, ale nigdy to jakoś mnie nie przerażało. Nie znaczy to, że nie chciałam nigdy wypróbować dezodorantu naturalnego, bardzo sobie cenię naturalne kosmetyki, pod warunkiem jednak że są skuteczne.
Żaden z recenzowanych dotąd dezodorant nie zdążył mnie zachęcić do wypróbowania, nadszedł jednak ten czas, kiedy nadeszła do mnie cała seria kosmetyków autorstwa Justyny wraz z dezodorantem naturalnym. Nie było wyjścia, ten pierwszy raz musiał nastąpić, byłam bardzo ciekawa efektów. Czy pierwszy raz nie był ostatnim, czy Naturalny dezodorant konopny Hempking przekonał mnie do przejścia na stronę naturalną mocy, dowiecie się czytając dalej...

Prezent Marzeń dla Mamy


          Zostało jeszcze niewiele dni do Dnia Matki, a jestem pewna, że nie wszyscy jeszcze macie pomysły na prezent. Wiadomo, że każda mama ucieszy się z każdego, nawet najmniejszego gestu, bo najważniejsza jest pamięć, ale co zrobić, kiedy się chce, żeby ten prezent był wyjątkowy?

Mus Jogurtowy o zapachu owoców leśnych, urzekający jak Jogobella


            Coś co się lubi, zawsze najszybciej się kończy. Wczoraj ze smutkiem w oczach wydobyłam ostatnie resztki ulubionego kosmetyku do ciała, jakim jest Jogurtowy mus konopny o zapachu owoców leśnych Hempkingstworzony przez naszą Justynę, właścicielkę bloga Hushaaabye. Najchętniej jeszcze wylizałabym słoiczek, niestety choć zapach musu do złudzenia przypomina  owocową Jogobellę, nie nadaje się on do jedzenia. Mus ten jest idealnym kosmetykiem do ciała, jak widać po (białej) etykiecie, był używany bardzo intensywnie. Miał to być post zbiorowy, ale wybaczcie. Kosmetyk ten zasłużył na osobny wpis, a z moimi oczami ciężko wytrzymać zbyt długo przed ekranem choćby smartfona. 

Urban Glow Dr Irena Eris, czy spełnia moje oczekiwania?

Dr Irena Eris podkład rozświetlający Urban Glow

     Po trochę przymusowym, ale też dobrowolnym (w końcu nie musiałam wydawać swojej kasy) zużyciu kilku z rzędu podkładów Dr Ireny Eris Provoke, trafiło mi się coś innego. Kilka dni temu zostałam zapytana, czy nie chciałabym tym razem podkładu rozświetlającego Urban Glow Dr Ireny Eris. Oczywiście że chciałabym, dlatego bez żadnych oporów przyjęłam ten drogocenny podkład wraz z lampką dobrego wina, żeby  mi się go dobrze używało. Czy jestem zadowolona?

Odżywczy szampon i wzmacniająca odżywka do włosów Kerastase Genesis


           Lubię, kiedy moje włosy wyglądają na zadbane, jednak ani im nie jest po drodze z naturalną pielęgnacją, ani ja nie mam do tego cierpliwości. Nie przepadam za częstym olejowaniem, tak samo jak z zastosowaniem innych wymyślnych mikstur, po efekcie których i tak nigdy nie jestem do końca zadowolona. Bardzo służą im za to dość łatwe, szybkie i efektywne w obsłudze kosmetyki, szczególnie odżywczy szampon i wzmacniająca odżywka serii Genesis Kerastase, którą stosuję od kilku tygodni, a która zapobiega utracie gęstości włosów, która regularnie towarzyszy mi każdej wiosny. 

Wiosenny, rozświetlający makijaż nie tylko dla dojrzałej skóry


          Ostatnio z tym makijażem różnie u nas bywa, zostając w domu sama robię go w kratkę. Jak mam ochotę to robię, jak nie chce mi się, to nie robię nawet na wyjście do śmietnika. Wszystko zależy od naszej woli i samopoczucia. Mimo wszystko lubię robić makijaż, choćby dla treningu czy polepszenia samopoczucia. Nie jest to jednak makijaż idealny, taki jak oglądacie na Instagramie, czy na innych stronach. Jest to delikatny makijaż wykonywany bez użycia pędzli, gąbek czy innych akcesoriów, po prostu za pomocą palców, dla samej siebie, dla poprawienia samopoczucia. 

Jaśmin i Retinol w pielęgnacji twarzy, nowości od Pixi Beauty


      Pogoda trochę się popsuła, ale nie narzekamy, bo spadło trochę deszczu i czekamy na więcej. Przy takiej pogodzie raźniej jest zostać w domu i przygotowywać się do egzaminów państwowych, które zbliżają się coraz szybciej.  Na osłodę przyszła nowa przesyłka od Pixi Beauty, a w niej zapakowana w uroczą kosmetyczkę seria pielęgnacyjna twarzy z retinolem. Z radością już pokazuję zawartość.

Co polubiłam w kwietniu 2020


       Majowy weekend jest trochę deszczowy, dlatego zostaję w domu i robię, co mam zrobić, chociaż z trudem ostatnio mi to przychodzi. Za to siedzę przy otwartym oknie, przy powiewie majowego wietrzyku i pokazuję, co zdążyłam polubić w kwietniu. Jedni się dziwią, że tak szybko można coś polubić, ale u mnie jest tak, że albo polubię szybko, albo wcale. Poprzedni ulubieńcy zostają bez zmian. 

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.