Mus Jogurtowy o zapachu owoców leśnych, urzekający jak Jogobella
Coś co się lubi, zawsze najszybciej się kończy. Wczoraj ze smutkiem w oczach wydobyłam ostatnie resztki ulubionego kosmetyku do ciała, jakim jest Jogurtowy mus konopny o zapachu owoców leśnych Hempkingstworzony przez naszą Justynę, właścicielkę bloga Hushaaabye. Najchętniej jeszcze wylizałabym słoiczek, niestety choć zapach musu do złudzenia przypomina owocową Jogobellę, nie nadaje się on do jedzenia. Mus ten jest idealnym kosmetykiem do ciała, jak widać po (białej) etykiecie, był używany bardzo intensywnie. Miał to być post zbiorowy, ale wybaczcie. Kosmetyk ten zasłużył na osobny wpis, a z moimi oczami ciężko wytrzymać zbyt długo przed ekranem choćby smartfona.
Mus nie czekał na żadną kolejkę, od razu odstawiłam Nacomi, który był bardziej tłusty niż można było to sobie wyobrazić, od razu otworzyłam słoiczek, choćby żeby go powąchać. Ale zacznę od początku. Kosmetyki stworzone przez Justynę pokazywałam już wcześniej w tym poście. Znając jej blog, podejście do kosmetyków, ekologii oraz zwierząt nie można nie zaufać jej autorskim kosmetykom.
- Są to kosmetyki całkowicie wegańskie i ekologiczne. Opakowania typu "zero waste" wykonane są ze szkła i aluminiowej nakrętki. Z pewno użyję je do czegoś jeszcze.
- Formuły kosmetyków wzbogacone są olejem konopnym jak również certyfikowanym ekstraktem z konopi siewnych o udowodnionym działaniu
- Dostawcy tych surowców zostali sprawdzeni pod kątem testowania składników na zwierzętach.
- Oleje i masła użyte do kosmetyków są nierafinowane i tłoczone na zimno.
- W roli konserwantu została użyta witamina E, mimo to kosmetyk i tak długo zachowuje świeżość.
Opakowanie musi jest typu to słoiczek z ciemnego szkła z metalową nakrętką. Jest jeszcze dołączony kartonik z pięknie opisaną słowami Justyny szatą graficzną.
Ponieważ mus ten zaczęłam używać od razu po rozpakowaniu, paluchy na opakowaniu zdążyły pozostawić swój ślad, zanim zdążyłam zrobić mu przyzwoite zdjęcie. Nie jest to jednak przeszkodą, żeby się zauroczyć nie tylko samym zapacchem, ale też działaniem tego kosmetyki. Używałam go nie tylko do smarowania ciała po kąpieli, ale też do dłoni i stóp. Wiadomo jak w ostatnim czasie nasze dłonie dostają po częstym odkażaniu skóry. Nie wolno im żałować rozpieszczania.
Kiedy otworzymy słoiczek, przywita nas mieszanka aromatów owoców leśnych, według mnie Jogobelli połączony z naturalnym aromatem kakao, miękka konsystencja musu w delikatnym kolorze łososiowego różu. Nie wiem skąd się wziął w opisie kolor pistacjowy, być może jest to pomyłka. Jak przyjrzycie się składowi, nie znajdziecie tam nic sztucznego. Bogata formuła tego musu zawiera naturalne emolienty i składniki odżywcze, które nie tylko otulą suchą i wrażliwą skórę ciała, one ukoją, zregenerują, głęboko ją nawilżą oraz odżywią. Najważniejszymi składnikami są tu olej konopny, ekstrakt z konopi siewnych, bogactwo fitoskładników, w tym także CBD. Pod wpływem ciepła naszego ciała miękka konsystencja masła zamienia się w olej, który dostarczy nam nie tylko raju dla ciała i zmysłów, dostarczy maksymalną dawkę pielęgnacji na najwyższym poziomie.
Żeby nie powielać treści, na stronie producenta znajdziecie sporą dawkę informacji na temat każdego składnika z osobna.
Nie da się nie zgodzić z opisem, kiedy każde kolejne użycie tego urzekająco miękkiego w dotyku i pachnącego musu dostarcza wszystkiego, czego potrzebuje spragniona odpowiedniej pielęgnacji skóra. Mus ten także potrzebuje odrobiny czasu na wniknięcie, jednak jest to krótka chwila, a ile daje przyjemnych doznań. Najbardziej odczuwałam to na wysuszonej jak pergamin powierzchni skóry dłoni czy łydek, które w oczach stawały się nie do poznania.
Choć słoiczek zawiera tylko 100 ml, wystarczył mi na pełne 3 tygodnie intensywnej pielęgnacji od stóp po koniuszki dłoni. Mimo samych naturalnych składników mus nie zmienił koloru, konsystencji ani zapachu, nie uczulił ani nie podrażnił. Chętnie powrócę jak skończę używać kolejny mus tej marki i Wam serdecznie polecam. Znajdziecie go na stronie sklepu Hempking. Po wpisaniu w okienko kodu rabatowego "WBlaskuNatury" otrzymacie 5%rabatu. Lubicie takie musy?
Pozdrawiam cieplutko!
Ja lubię po takie sięgać zimą, kiedy moja skóra jest bardziej wysuszona i potrzebuje więcej nawilżenia :D
OdpowiedzUsuńMoja skóra jest cały rok sucha i potrzebuje dużo nawilżenia :D
UsuńJestem bardzo ciekawa tego zapachu :) Pierwszy raz widzę ten produkt i muszę mu się przyjrzeć bliżej :)
OdpowiedzUsuńAgatko zachęcam, warto się przyjrzeć :)
UsuńNormal nie mi ślinka pociekła.
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz ile ja ze sobą walczyłam, żeby nie liznąć? 🤣
UsuńBardzo interesujący kosmetyk. Mocno mnie zaciekawiłaś Dorotko.
OdpowiedzUsuńNo proszę niepozorny a jaki wydajny sie okazał:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego rodzaju musy do ciała. Zawsze żałuję, że nie są jadalne. 😊
OdpowiedzUsuńFajny! przydal by mi sie :)
OdpowiedzUsuńMus zapowiada sie świetnie. Myślę, że ze względu na olejową konsystencję podczas aplikacji, genialnie sprawdziłby się u mnie w okresie jesienno-zimowym...I ten zapach - jestem go bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńHi! I would like to try it, the product looks interesting. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!
Bardzo mnie kuszą te kosmetyki stworzone przez Justynę :) Aż mi pachniało przez ekran podczas czytania Twojej recenzji :) Jestem bardzo ciekawa i to tylko kwestia czasu, kiedy zagości u mnie ten produkt (i inne z tej "linii") :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "smakowite" i treściwe produkty do pielęgnacji ciała ;)
OdpowiedzUsuńPewno też bym go wylizała do samego dna ;) Aż zazdroszczę jego wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale z wielką chęcią bym go przetestowała. Skład ma świetny :D
OdpowiedzUsuńJaki apetyczny kosmetyk! Za opakowanie ekologiczne, za nietestowanie na zwierzętach, za owocki zamknięte w opakowaniu - muszę koniecznie wypróbować! Zapisuję na moją listę zakupów. :)
OdpowiedzUsuńJest cudowny, będziesz zadowolona! :)
UsuńUwielbiam takie kosmetyki w chlodnym sezonie, obecnie stawiam na lekkosc :D
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKurde, myslałam, że będzie post o jedzeniu, eh xD Nie miałam nigdy takiego musu, ale chętnie bym wypróbowała, no ale szkoda, że nie jadalny :p
OdpowiedzUsuńTeż ze sobą walczyłam, żeby go choć nie liznąć :D
UsuńAle mam na niego ochotę, zwłaszcza przez ten piękny zapach <3
OdpowiedzUsuńNie do końca przepadam za taką formą, ale skład tak piękny, że wpisuję na listę do wypróbowania kiedyś tam ;p
OdpowiedzUsuńRaczje nie stosuje musów, ale po tym cudzie zacznę. Czuje normalnie jego piękny zapach ♥
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo lubię tego typu produkty. Ciekawy zapach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wyobrażam sobie to chodzenie z łyżeczką do łazienki i uświadamianie sobie, ze w sumie tego jeść nie można :D
OdpowiedzUsuńPewnie obłędnie pachnie 😉 pewnie zima się skuszę, bo teraz moja skóra nie potrzebuje mega mocnego nawilżenia.
OdpowiedzUsuńTeraz to mi narobiłaś ochoty na ten balsam! A Ja uwielbiam takie konsystencję cały rok więc myślę, że byłby idealny dla mnie 😍 Jak tylko będę już w Polsce to wtedy chętnie kupię ten produkt 😉
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak kupić sobie to cudo😊
OdpowiedzUsuńMoja Jula kiedyś chciała zjeść taki żel, który bardzo pachniał brzoskwinią 🤣🤣🤣 Na szczęście zdążyłam jej zabrać.
OdpowiedzUsuńFajny zapach musi mieć ten mus. Bardzo mnie zachęciłaś tą recenzją :) Zastanowię się
Kasinyswiat