Jak minął lipiec 2020
Lipiec minął równie szybko jak przyszedł. Nie wyjeżdżałam na wakacje, ale też nie narzekam. To, co najbardziej lubię o tej porze roku to przyroda i klimat.
Zawsze byłam ciepłolubna, dlatego uwielbiam słoneczną pogodę, zieleń i kwiaty, dużo kwiatów.
Nie brakowało mi ich w moim otoczeniu, odwiedziły mnie u Ani na tarasie, za tarasem, no i na spacerze.
Do Ani pojechałam około połowy lipca, po tygodniu wróciłam, kiedy oni pojechali do Chorwacji na urlop, po tygodniu znów pojechałam.
Koty zostały pod opieką sąsiadki. Musiałam pozaklejać taśmą szafki, bo gadziny wszędzie zajrzą. Nie ma dla nich przeszkód. Koty to cudowne stworzenia, ale w czwórkę potrafią dać nieźle w kość. Gonitwy, zwalanie wszystkiego co się da, wzajemne awantury potrafią nieźle zmęczyć. Mniej zmęczyła mnie mała sześcioletnia gaduła.
Pierwsze dni z wnuczką po kilku miesiącach rozłąki były codziennym wyznawaniem miłości. Wnusia codziennie mi przypominała jak mnie kocha. Bawiłyśmy się razem, grałyśmy w Chińczyka, monopol, inne gry planszowe, wydurniałyśmy się, podjadałyśmy ciasteczka lub żelki, chodziłyśmy na lody, na spacery i okoliczne place zabaw, które są tam na każdym podwórku. Nikola rozkręcała każdą zabawę. Jej akrobacje na huśtawkach przyprawiały mnie o kolejne siwe włosy. Nawet nie pamiętam jakim cudem udało mi się w ciągu trzech dni przeczytać całą książkę Jojo Moyes Światło w ciągu nocy. Piękna powieść, z chęcią przeczytałabym ją jeszcze raz, chociaz nie wiem czy byłoby tak ciekawie. Jak nie zapomnę, to być może napiszę o niej co nieco.
Wracając do początku lipca, przybyło mi też trochę nowości. Odebrałam świadectwo ukończenia szkoły kosmetycznej, skorzystałam z prezentu marzeń, który czekał na mnie od marca, otrzymałam przemiłą paczkę niespodziankę od Czerwonej Filiżanki. Czekoladki zjadłam od razu, resztę przyjemności jak łańcuszek ze skrzydłem anioła i serum do skórek paznokci zostały na dłużej. Przyszła jeszcze paczka od szkoły w ramach przeprosin za przesunięte egzaminy zawodowe. Paczka zawierała kocyk, dwa porządne ręczniki frotte, suszarkę do włosów Remington i elektryczną szczoteczkę do zębów z zapasem szczoteczek. Wszystko bardzo przydatne. W ramach współpracy otrzymałam maskę i miniaturkę serii posłonecznej Kerastase, no i czajnik do gotowania wody.
W lipcu towarzyszyły mi wspaniałe kosmetyki, potowarzyszą mi nadal.
Zużyłam serię fajnych płynów do prania i płukania FM. Chętnie do nich wrócę...
Ostatni tydzień u Ani zahaczył o urodziny wnusi, które świętowaliśmy już w sierpniu. Oprócz innych świetnych prezentów dostała pudełko LEGO Friends, z którego wspólnymi siłami zbudowałyśmy samolot. Przymierzyłam się do przeciwsłonecznych okularów Gepetto Ani, od wczoraj mam już własne. Najśmieszniejsze było to, że wybierałyśmy się na wspólny spacer, ja zaczęłam szukać swoich okularów korekcyjnych, Ania i wnusia razem ze mną i tak szukałyśmy z kilkanaście minut, aż zrezygnowana oświadczyłam, że szkoda dnia, idziemy bez okularów. Ja będę się trzymać blisko, więc nie zginę, nie zabłądzę. No to jeszcze ze ze dwa razy wróciłyśmy po coś do domu, wyszłyśmy przed blok... W końcu coś poczułam na nosie. Mówię do Ani, żeby spojrzała na mnie... po czym umierałyśmy już we trzy ze śmiechu, bo swoje stare poczciwe okulary miałam akurat na nosie. Po prostu ich nie czułam wcześniej 😂 Do domu wróciłam po imprezie urodzinowej wnusi. Próbuję ogarnąć zaległości, oby mi się udało.
Nie brakowało mi ich w moim otoczeniu, odwiedziły mnie u Ani na tarasie, za tarasem, no i na spacerze.
Do Ani pojechałam około połowy lipca, po tygodniu wróciłam, kiedy oni pojechali do Chorwacji na urlop, po tygodniu znów pojechałam.
Koty zostały pod opieką sąsiadki. Musiałam pozaklejać taśmą szafki, bo gadziny wszędzie zajrzą. Nie ma dla nich przeszkód. Koty to cudowne stworzenia, ale w czwórkę potrafią dać nieźle w kość. Gonitwy, zwalanie wszystkiego co się da, wzajemne awantury potrafią nieźle zmęczyć. Mniej zmęczyła mnie mała sześcioletnia gaduła.
Pierwsze dni z wnuczką po kilku miesiącach rozłąki były codziennym wyznawaniem miłości. Wnusia codziennie mi przypominała jak mnie kocha. Bawiłyśmy się razem, grałyśmy w Chińczyka, monopol, inne gry planszowe, wydurniałyśmy się, podjadałyśmy ciasteczka lub żelki, chodziłyśmy na lody, na spacery i okoliczne place zabaw, które są tam na każdym podwórku. Nikola rozkręcała każdą zabawę. Jej akrobacje na huśtawkach przyprawiały mnie o kolejne siwe włosy. Nawet nie pamiętam jakim cudem udało mi się w ciągu trzech dni przeczytać całą książkę Jojo Moyes Światło w ciągu nocy. Piękna powieść, z chęcią przeczytałabym ją jeszcze raz, chociaz nie wiem czy byłoby tak ciekawie. Jak nie zapomnę, to być może napiszę o niej co nieco.
Wracając do początku lipca, przybyło mi też trochę nowości. Odebrałam świadectwo ukończenia szkoły kosmetycznej, skorzystałam z prezentu marzeń, który czekał na mnie od marca, otrzymałam przemiłą paczkę niespodziankę od Czerwonej Filiżanki. Czekoladki zjadłam od razu, resztę przyjemności jak łańcuszek ze skrzydłem anioła i serum do skórek paznokci zostały na dłużej. Przyszła jeszcze paczka od szkoły w ramach przeprosin za przesunięte egzaminy zawodowe. Paczka zawierała kocyk, dwa porządne ręczniki frotte, suszarkę do włosów Remington i elektryczną szczoteczkę do zębów z zapasem szczoteczek. Wszystko bardzo przydatne. W ramach współpracy otrzymałam maskę i miniaturkę serii posłonecznej Kerastase, no i czajnik do gotowania wody.
W lipcu towarzyszyły mi wspaniałe kosmetyki, potowarzyszą mi nadal.
Zużyłam serię fajnych płynów do prania i płukania FM. Chętnie do nich wrócę...
Ostatni tydzień u Ani zahaczył o urodziny wnusi, które świętowaliśmy już w sierpniu. Oprócz innych świetnych prezentów dostała pudełko LEGO Friends, z którego wspólnymi siłami zbudowałyśmy samolot. Przymierzyłam się do przeciwsłonecznych okularów Gepetto Ani, od wczoraj mam już własne. Najśmieszniejsze było to, że wybierałyśmy się na wspólny spacer, ja zaczęłam szukać swoich okularów korekcyjnych, Ania i wnusia razem ze mną i tak szukałyśmy z kilkanaście minut, aż zrezygnowana oświadczyłam, że szkoda dnia, idziemy bez okularów. Ja będę się trzymać blisko, więc nie zginę, nie zabłądzę. No to jeszcze ze ze dwa razy wróciłyśmy po coś do domu, wyszłyśmy przed blok... W końcu coś poczułam na nosie. Mówię do Ani, żeby spojrzała na mnie... po czym umierałyśmy już we trzy ze śmiechu, bo swoje stare poczciwe okulary miałam akurat na nosie. Po prostu ich nie czułam wcześniej 😂 Do domu wróciłam po imprezie urodzinowej wnusi. Próbuję ogarnąć zaległości, oby mi się udało.
Jak minął Wam lipiec?
Pozdrawiam wakacyjnie! 🌞
Jesteś wspaniałą kochającą babcią ! Twoja wnuczka ma wielkie szczęście. Coś wiem o tym co koty potrafią nabroić. Moja siostra na wyjazd włącza kamerkę i ogląda przez nią co kot tam robi :P Można się uśmiać, ale czasem może lepiej nie wiedzieć co się dzieje pod naszą nieobecność.
OdpowiedzUsuńChyba wolałabym nie wiedzieć, bo bym pewnie nerwicy dostała :D
UsuńJa też ciepłolubna i strasznie szybko mi minął ten miesiąc🙈
OdpowiedzUsuńLato szczególnie mi szybko ucieka, to niesprawiedliwe, bo najbardziej je lubię :D
UsuńHihi moje koty tez kochają szafy :D
OdpowiedzUsuńPewnie wszystkie futra tak mają :D Już usypiam, a tu chrobotanie do szafki, czasem przegapię coś, wchodzę do pokoju,a tam pościel na podłodze, a kot sobie gniazdko zrobił :D
UsuńAh te Twoje kociątka :D
OdpowiedzUsuńPodeślę Ci dwa na urlop ;D
UsuńBardzo ciekawy miesiąc za Tobą kochana. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie minął, to prawda :)
UsuńJa też uwielbiam kwitnące kwiaty 😍
OdpowiedzUsuńLipiec mi zleciał na remoncie a to jeszcze nie koniec :)
Zazdroszczę remontu. Ja ciągle czekam na tę okazję, ale na razie brak możliwości :)
UsuńUrocze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńU mnie ten lipiec minął dziwnie w tym roku. Twój bardzo fajnie. Koty wszędzie potrafią wejść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Oj tak, koty to takie włamywacze ;) Również cieplutko pozdrawiam :)
UsuńPieknie minal Ci lipiec Dorotko, cudowne wspomnienia i kadry :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko :)
UsuńJa też kocham słońce i ciepło, więc w lipcu było mi prawie cały czas za zimno;).
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za zimnem, nawet w lipcu Aniu :)
UsuńGreat photos and love the cats <3
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńGratuluję otrzymania świadectwa! <3
OdpowiedzUsuńJa spędziłam lipiec na zajmowaniu się rekrutacją na studia
Dziękuję :* Z chęcią bym nadrobiła brak studiów, ale już nie mam tyle zdrowia, ani kasy ;)
UsuńU ciebie lipiec bardzo ciekawy. Relacje z rodziną są bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńOj tak, bez rodziny ciężko :)
UsuńPan Hilary zgubił okulary ;) A włściwie Pani Dorota :D Piękny miałaś lipiec i jakby bardziej słoneczny niż u mnie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja ich często szukam :D Sierpień pewnie będzie bardziej słoneczny niż lipiec :)
UsuńU mnie teraz to tylko praca.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam kwiaty, ale głównie takie polne. W domu uśmiercam kaktusy xD
Polne też uwielbiam :) Kaktusy też potrafię uśmiercić, także aloesa :D
UsuńMój Toffi (mieszka u babci, jak wiesz), nauczył się wczoraj otwierać szafki. Będzie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńOj będzie, będzie :D Ja szukam sposobu, żeby nie tego nie robiły, ale marnie mi to wychodzi :D
UsuńKochana babcia! Moja mama też nie widziała swojego wnuczka przez dłuższy czas i prawie każda rozmowa telefoniczna kończyła się szlochem, że tęskni, że on rośnie, że nie może w tym uczestniczyć :(
OdpowiedzUsuń