Wrzesień w zdjęciach
Jeszcze niedawno cieszyliśmy się latem, jednak już coraz chłodniejsze dni przypominają, że najwyższy czas zacząć przyzwyczajać się do jesieni. Szkoda, że pory roku nikogo o zdanie nie pytają. Wrzesień na szczęście miał swoje uroki, miał też trochę mniej lub bardziej udanych wspomnień.
Wrzesień rozpoczął się pierwszym przedszkolnym zachorowaniem wnuczki, więc kto z nią miał zostać jak nie jedyna najlepsza babcia? Choroby nigdy nie są niczym wyczekiwanym, ale jest radość, że można się spotkać.
Oprócz wspólnych gier i zabaw były okazje do robienia fotek. Taras na parterze, to też okazja do odwiedzin przez kota sąsiadów.
Moje koty też miały się dobrze, zwłaszcza kiedy jeszcze mogły wylegiwać się na słońcu.
Później już dostępu do zewnętrznego parapetu nie mieli, bo najmłodsze smarki za bardzo poczuły wolność i wyskakiwały na zewnątrz, i gdyby sobie chociaż pobiegały po trawce, ale gdzie tam! Messi pewnego razu przywlókł szczurka, co przyprawiło mnie o torsje. Żeby chociaż jedzenia w domu nie było, ale nie, trzeba upolować coś żywego. Wykluczone, żadnego podwórka, chociaż rozkosznie się patrzyło, kiedy bawiły się z psami sąsiadów. Teraz polują na kurze skrzydełka, albo inne mięsko, robiąc przy tym demolkę w całym mieszkaniu. Jedno skrzydełko znalazłam na szafie...
Permanentnie niedospane noce, bo akurat wtedy mojej czwórce najlepiej wychodzą dzikie gonitwy, rano natomiast przychodzą na mizianki, kiedy właśnie mam największą ochotę je wysłać w kosmos. Największe zamieszanie wywołuje najmłodszy jednocześnie największy kocur i manipulator. Nie mam pojęcia czyją tym razem ofiarą padł mój kolejny kabel, tym razem od laptopa...
Szpilki wyciągnęłam w ramach akcji #dzienszpilek, choć udało mi się w tym miesiącu nawet je założyć. Kot mógł podziwiać moje szpileczki tylko przez chwilę, już szelma jedna próbowała się do nich dobrać.
Wnusia pojechała z chrzestnym i ciocią w góry, nie zapomniała o ukochanym misiu. Mieliście swoją ulubioną przytulankę? Taką jedyną, która wszędzie towarzyszyła, bez której nie mogliście usnąć? Ja też miałam.
Jak zawsze, nie zabrakło kosmetyków. Marka Pixi znów obdarowała swoje ambasadorki pięknymi paletkami. Intensywnie testowałam kosmetyki nowej linii Pro Longer L'Oreal Professionnel, nie zapominając o olejku do włosów Kerastase. Po prawie roku od kupna otworzyłam w końcu hennę do brwi RefectoCil. Ćwiczyłam makijaże, robiłam manicure mojej 90 - letniej sąsiadce, która nawet po operacji kolana chciała mieć piękne paznokcie. Ogromny szacun za dbałość o siebie! Mam nadzieję, że moja klientka dożyje długich lat.
Chętnie powracam do kosmetyków używanych dawniej. Chociaż Meteoryty Guerlain'a pożyczałam sobie od Ani, ale też zamierzam do nich wrócić. Dzień kawy jest u mnie codziennie, dzień ciasta niekoniecznie, ale jeśli ktoś poczęstuje, to nie odmawiam. Słodycze podarowane nie tuczą.
Nic więcej się nie wydarzyło w tym wrześniu. Mam pewne plany, ale póki co, czekam na ich dalszy rozwój. Muszę jeszcze poprawić swoje samopoczucie, tarczyca znów mi daje popalić. Mam nadzieję, że październik będzie bardziej owocny.
Jak minął Wam wrzesień? Mam nadzieję, że wszyscy zdrowi? Dbajcie o siebie! ❤️
Moje koty też miały się dobrze, zwłaszcza kiedy jeszcze mogły wylegiwać się na słońcu.
Później już dostępu do zewnętrznego parapetu nie mieli, bo najmłodsze smarki za bardzo poczuły wolność i wyskakiwały na zewnątrz, i gdyby sobie chociaż pobiegały po trawce, ale gdzie tam! Messi pewnego razu przywlókł szczurka, co przyprawiło mnie o torsje. Żeby chociaż jedzenia w domu nie było, ale nie, trzeba upolować coś żywego. Wykluczone, żadnego podwórka, chociaż rozkosznie się patrzyło, kiedy bawiły się z psami sąsiadów. Teraz polują na kurze skrzydełka, albo inne mięsko, robiąc przy tym demolkę w całym mieszkaniu. Jedno skrzydełko znalazłam na szafie...
Permanentnie niedospane noce, bo akurat wtedy mojej czwórce najlepiej wychodzą dzikie gonitwy, rano natomiast przychodzą na mizianki, kiedy właśnie mam największą ochotę je wysłać w kosmos. Największe zamieszanie wywołuje najmłodszy jednocześnie największy kocur i manipulator. Nie mam pojęcia czyją tym razem ofiarą padł mój kolejny kabel, tym razem od laptopa...
Szpilki wyciągnęłam w ramach akcji #dzienszpilek, choć udało mi się w tym miesiącu nawet je założyć. Kot mógł podziwiać moje szpileczki tylko przez chwilę, już szelma jedna próbowała się do nich dobrać.
Wnusia pojechała z chrzestnym i ciocią w góry, nie zapomniała o ukochanym misiu. Mieliście swoją ulubioną przytulankę? Taką jedyną, która wszędzie towarzyszyła, bez której nie mogliście usnąć? Ja też miałam.
Jak zawsze, nie zabrakło kosmetyków. Marka Pixi znów obdarowała swoje ambasadorki pięknymi paletkami. Intensywnie testowałam kosmetyki nowej linii Pro Longer L'Oreal Professionnel, nie zapominając o olejku do włosów Kerastase. Po prawie roku od kupna otworzyłam w końcu hennę do brwi RefectoCil. Ćwiczyłam makijaże, robiłam manicure mojej 90 - letniej sąsiadce, która nawet po operacji kolana chciała mieć piękne paznokcie. Ogromny szacun za dbałość o siebie! Mam nadzieję, że moja klientka dożyje długich lat.
Chętnie powracam do kosmetyków używanych dawniej. Chociaż Meteoryty Guerlain'a pożyczałam sobie od Ani, ale też zamierzam do nich wrócić. Dzień kawy jest u mnie codziennie, dzień ciasta niekoniecznie, ale jeśli ktoś poczęstuje, to nie odmawiam. Słodycze podarowane nie tuczą.
Nic więcej się nie wydarzyło w tym wrześniu. Mam pewne plany, ale póki co, czekam na ich dalszy rozwój. Muszę jeszcze poprawić swoje samopoczucie, tarczyca znów mi daje popalić. Mam nadzieję, że październik będzie bardziej owocny.
Jak minął Wam wrzesień? Mam nadzieję, że wszyscy zdrowi? Dbajcie o siebie! ❤️
Trochę działo u Ciebie we Wrześniu ....
OdpowiedzUsuńFajnie tak dostawać kosmetyki ja muszę kupować. Pozdrawiam i zdrowia życzę ;-)
Jak zawsze :) Nie ma nic za darmo. Większość z nas kupuje, ja też. Również serdecznie pozdrawiam :)
Usuńale masz super okulary :D!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNa szczęście wrzesień był spokojny, zdrowie odpisywało, dużo ruchu, trochę pracy, mały remont który przeniósł się na październik / wymiana rur/, wizyta u lekarza ortopedy bo trochę "zmęczył się i zużył" mój staw skokowy. Ubraniowo spokojnie🤗, kosmetycznie też, nie było zakupów. Szpilek nie założyłam ale do akcji dołączyłam ze starym zdjęciem. Na balkonie trochę lata, trochę jesieni, wrzosy zagościły... I chyba tyle... Pozdrawiam już jesiennie 🍁🍂, miłego dnia...
OdpowiedzUsuńZ tym stawem niedobrze Basiu, dbaj o siebie. Mnie też czeka remont, choć c nie wiem kiedy. Również Cię Basiu pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPonoć nic złego, "zmęczenie materiału", przemęczenie, przeciążenie / tak napisał lekarz/, ogólnie - SKS 😜rehabikiracje tylko kiedy? Zobaczymy... sama muszę zadbać 🤗
UsuńU nas wrzesień też z chorobami. Mam nadzieję, że październik będzie słoneczny dla mnie i dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńkoty to mają życie :) mnie się coś wrzesień okrutnie dłużył
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje koty Dorotko <3
OdpowiedzUsuńKotki są ekstra :) sporo fajnych kosmetyków przetestowała :) super, ze sąsiadka pomimo swojego wieku nadal o siebie dba :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wpisy, Twój blog to Twój osobisty pamiętnik :)
OdpowiedzUsuńNa pewno z czaem będziesz chetnie wracać do tych zdjęć pamiątkowych :)
A i mailinki, uwielbiam! :)
Piękne zdjęcia. 😊
OdpowiedzUsuńSłodkie kiciusie <3 Zawsze chętnie podglądam je na Twoim insta :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że domek dla lalek jest imponujący :) Sama bym się takim bawiła :)
OdpowiedzUsuńGreat photos :-D
OdpowiedzUsuńUWielbiam maliny :D
OdpowiedzUsuńCudowna wnuczka <3
OdpowiedzUsuńJa niedosypiam przez Tigera:))
OdpowiedzUsuńNa szczęście przestał nocami podgryzać meble, ale dużo pilnuje, więc powarkuje:))
No i jak się wali na podłogę, to jak wór ziemniaków:D
Ta spódniczka jest świetna.
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki <3 miałam kiedyś podobnego kotka do jednego z Twoich, do tego rudo-biało-pręgowatego:)
OdpowiedzUsuńTe maliny na pierwszym zdjęciu są tak piękne, że aż mi ślinka poleciała
OdpowiedzUsuńDorotko ! To muszą być wspaniałe chwile - zabawy z wnuczką ! Tylko ta babcia wygląda jak dziewczynka !
OdpowiedzUsuńWiem ja to - jak koty lubią polować, a wieczorem się przymilają i proszą o głaski... Pozdrawiam cieplutko :))
Ciekawy wrzesień za Tobą Dorotką.:) Wnusia urocza.
OdpowiedzUsuńA mój Miś z dzieciństwa do tej pory ze mną mieszka.:)
Moc buziaków posyłam.
Masz "wesoło" ze swoimi kociakami, nudzić Ci się nie pozwalają ;) Piękna spódnica :)
OdpowiedzUsuńWidać, że lubisz kosmetyki marki Pixi. :)
OdpowiedzUsuń