Co najbardziej cieszyło w styczniu
Styczeń jak szybko się zaczął, tak jeszcze szybciej skończył, co lubię w nim najbardziej i jestem mu za to wdzięczna. Jestem też wdzięczna sobie za to, że nie robiłam żadnych noworocznych postanowień, inaczej pewnie miałabym wyrzuty sumienia. Styczeń był bardzo nietypowy, jeśli chodzi o ulubieńców, doszły tu rzeczy niematerialne.
Słodkie lenistwo
Dzięki temu, że moje egzaminy są już (być może) za mną, doceniłam że nie jestem już pod presją czasu i mogę odpoczywać kiedy chcę. Mogę odespać, kiedy chcę nie przejmując się komentarzami innych. A że styczeń był wyjątkowo senny, to tego odsypiania było sporo. Były też drzemki popołudniowe i wczesnowieczorne, co najczęściej zdarzało się po zjedzeniu czegoś słodkiego. Sen jest lekarstwem nie tylko na lepszy nastrój, ale też na urodę, może niekoniecznie po słodkościach, ale co zrobić kiedy coś mocno kusi.
Przeczytałam może jeden egzemplarz magazynu Twój Styl, nawet nie do końca, natomiast ani jednej książki i nie zauważyłam wyrzutów sumienia. Nie obejrzałam tak naprawdę żadnego porządnego filmu, bo jakoś nie było na to okazji. Obejrzałam za to setki innych na You Tube, niektóre były bardzo inspirujące, ale o nich napiszę kiedy indziej. Dziś nie mam natchnienia.
Święty spokój
Z niezwykłą łatwością przychodziło mi odmawianie przeróżnych bezsensownych przysług, odpowiadania na tak nielubiane obrazkowe wiadomości, nie odbieranie telefonów, kiedy nie byłam dobudzona lub kiedy w ogóle nie miałam ochoty rozmawiać, dzięki czemuemu mój święty spokój był naprawdę święty, a zdrowego egoizmu nigdy za wiele.
Styczeń nie przyniósł mi zbyt wiele nowości, raczej było ich niewiele, ale nie znaczy to, żeby mi czegoś brakowało. Nie mam problemu, że czegoś nie zdążę wykończyć przed terminem ważności. Co do kosmetycznych ulubieńców, są jeszcze z poprzednich miesięcy na przykład ulubiony Zaawansowany rewitalizujący krem do twarzy Algorich Sensum Mare a także Timexpert SRNS PRO 60+ Germaine de Cappuccini. Oba te kremy sprawiają, że moja skóra wygląda na dużo młodszą niż jestem, nie muszę bać się o jej barierę hydrolipidową, a także o jej wysuszenie. Oba kremy cudownie pachną, co sprawia ogromną przyjemność podczas codziennej pielęgnacji. Kosmetyki marki Sensum Mare zaczęłam poznawać pod koniec ubiegłego roku, zaczynając od toniku, natomiast w styczniu dołączył też żel do mycia twarzy Algopure.
Algopure Sensum Mare zupełnie różni się od poprzedniego ulubieńca Resibo, nie tylko składem. Już patrząc na samo opakowanie, mamy wyobrażenie idealnej czystości, natomiast przezroczysty żel z ogromną delikatnością daje radę zmyć cały makijaż łącznie z tuszem do rzęs. Całość dopełnia bardzo przyjemny świeży zapach, który od razu orzeźwia skórę.
Wspominając tusz do rzęs, efekt magnetyzujacego spojrzenia wywołuje At Lash'd Mascara Marc Jacobs.
At Lash'd Mascara Marc Jacobs ma bardzo wygodną dla mnie szczoteczkę, która równomiernie pokryje wszystkie rzęsy, doda im objętości, podkreślając każdą po kolei bez sklejania. Miniaturka ma dla mnie idealną pojemność, na pewno nie zdąży wyschnąć, zanim zdążę wymienić ją na nową.
W styczniu doszło też trochę ubrań, ale może najpierw pozwolę sobie się sfotografować przy odpowiednim świetle. Dni nie są jeszcze tak długie jak bym sobie życzyła, ale na szczęście do wiosny coraz bliżej.
Miłego poniedziałku! 🙂
Czasami święty spokój jest dla człowieka zbawienny :D
OdpowiedzUsuńTego tuszu do rzęs nie znałam. Pozdrawiam!
Miło mi czytać, że cieszyły Cię zarówno rzeczy materialne, jak i duchowe. Równowaga musi być.
OdpowiedzUsuńPamiętam to uczucie z tyłu głowy po ostatnim egzaminie, było całkiem przyjemne i to poczucie wolności :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajna odżywcza pielęgnacja
OdpowiedzUsuńOj Tak, święty spokój i zdrowy egoizm to coś, czego czasem każdy z nas potrzebuje 😉
OdpowiedzUsuńPiekne podsumowanie Dorotko, moj Styczen rowniez obfitowal nie tyle w materialne rzeczy jak wlasnie te o level wyzej ;D
OdpowiedzUsuńŻyjemy wciąż goniac za czymś. A to terminy, telefony,niezrealizowane zadania na czas. I po co wszystko? Czasem warto wlasnie przeleniuchowac miesiąc, żeby później z naładowanymi bateriami stanac do dalszego "biegu"😁 a tak swoją droga: piekny blog Dorotko
OdpowiedzUsuńPo intensywnym grudniu na pewno warto zrelaksować się w styczniu :) podoba mi się mascara Marc Jacobs, jeśli będę miała okazję to chętnie wypróbuję :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTen tusz by mnie ucieszył:))
OdpowiedzUsuńJa jakbym mogła to cały styczeń bym przespała :D
OdpowiedzUsuńNice. That was a quick month!
OdpowiedzUsuńLubię właśnie tego typu szczoteczki w mascarach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ważny jest taki zdrowy egoizm :) Nie miałam żadnego z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńCzasami każdy musi odpocząć. Bardzo dobrze, że w końcu znalazł się czas na słodkie lenistwo :)
OdpowiedzUsuńStyczeń bardzo szybko mi się skończył 😜😜, trochę na lenistwie, na czytaniu, na małym remoncie i na długich spacerach. Nie narzekam, dzień coraz dłuższy i do wiosny bliżej. Mam jedną NOWOŚĆ kosmetyczną, może o niej napiszę choć luty zaczął się leniwie i nie chce mi się pisać, serdecznie pozdrawiam🥰🥰
OdpowiedzUsuńPięknie. Wychodzi na to, że w styczniu super o siebie zadbałaś. Odpoczęłaś, postawiłaś granice. I o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńŚwięty spokój jest bardzo ważny. Błogie lenistwo też się przydaje. Za to lubię styczeń, że nic się nie dzieje i można troszkę poleniuchować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ja również nie przeczytałam żadnej książki ani nie obejrzałam żadnego filmu. W ostatnim czasie nauczyłam się nic nie robić i nie obwiniać się, że marnuję tak czas :D Takie lenistwo każdemu jest potrzebne :)
OdpowiedzUsuńTakie odcięcia są dobre, ja sobie robię weekend albo choć niedziele bez kompa i sm ;) no i tez nie zawsze odbieram ;) Faktycznie styczeń szybko minął, z czego nie jestem zadowolona, bo coś stresującego czeka mnie w poniedziałek.... wolałabym żeby była juz połowa lutego ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie luty zaczął się strasznie sennie - ale jest krótki, więc byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńCałe szczęście wiosna zbliża się wielkimi krokami i niedługo dni będą długie, a noce krótkie :)
OdpowiedzUsuńAch, święty spokój. Mam taki od mniej więcej 19 do 9 rano - wyciszam telefon i choćby się paliło, to nie odbiorę, bo po prostu nie wiem, że ktoś dzwoni/pisze ;)
OdpowiedzUsuń