Ulubieńcy kwietnia
Mimo wyczekiwanej wiosny, kwiecień nie był najprzyjemniejszym miesiącem tego roku, zimą nadal kurczowo się trzyma do dzisiaj, mimo wszystko próbowałam znaleźć też tego dobre strony. Ponieważ ciągle przebywam w najlepszym dla siebie towarzystwie, zaostrzenie ograniczeń nawet nie było mi taki straszne. Mimo wszystko cieszę się, że to się kończy, bo ileż można wytrzymać bez wizyty w salonie fryzjerskim czy kosmetycznym. Nie lubię patrzeć na smutne pustki w restauracjach i nie mieć możliwości zakupów w galerii. Zakupy internetowe, to zaledwie namiastka przyjemności, ja muszę wszystko dotknąć. Nie było jednak tragicznie, bo jak zawsze miałam przyjemność korzystania z ulubieńców, odkrywania ich na nowo.
Mimo obowiązkowego nakładania maseczek, robiłam wszystko żeby jej nie nosić. Ciągle wracające niedoskonałości wcześniej znane tylko z opowiadań osób dotkniętych tą przypadłością, tym razem uczepiły się i mnie, mimo że nosiłam tylko jednorazowe, mimo że zmieniałam je bardzo często. Zmieniałam ten badziew praktycznie co wyjście do sklepu a nawet w trakcie dalszych wycieczek spacerowych. Niestety, niewiele to pomagało. Wszystko musiało wracać. W końcu zbuntowałam się. Ostatnie dni zakładałam maskę jedynie przed wejściem do sklepu, więc raczej tak to pozostanie. Mimo że w ostateczności starałam się ją używać minimum czasu, odbijało się to nie tylko na problemach z cerą, ale łącznie z suchym powietrzem w domu, odbijało się także na ustach. Dlatego też brzydka pogoda podczas majówki była moim wybawieniem. Nie musiałam wychodzić, nie było mi żal. Odespałam, co miałam odespać, obejrzałam trochę filmików ulubionych youtuberów.
Oprócz kawy zamiast słodyczy, które odstawiłam (dopóki ktoś mnie czymś pysznym nie zbałamuci), smaruję te usta do znudzenia balsamem do ust Nuxe Reve de Miel. Do tej pory jest to najlepszy balsam jaki miałam okazję używać do tej pory, przy czym dawka słodyczy zapewniona. Zmieniłam też rodzaj kawy. Zamiast rozpuszczalnej, przepuszczam przez filtr mieloną ulubioną Lavazzę. Od razu jest zupełnie inny smak, ładniejszy zapach jest też w mieszkaniu.
Czas było też zaopatrzyć się w nowy krem do twarzy, tym bardziej, że nie wiadomo kiedy się skończy Face Cream Intense Anti Aging Swederm, a ważąc w dłoni opakowanie, wszystko może się zdarzyć w najmniej spodziewanym momencie.
Tak więc od prawie początku kwietnia w pielęgnacji twarzy stosuję również krem odżywczy Super Rich Multi-Hydrator D'Alchemy, o którym niedługo przeczytacie pierwsze wrażenia. Krem najczęściej stosuję na noc, ale też stosowany na dzień daje super efekty.
Po pierwszym przetestowaniu Serum B Perfect Swederm nie widziałam sensu stosowania go razem z kremem BB i zostawić go na później. Ale jak lubi się eksperymentować, to kosmetyk nie ustoi w jednym miejscu. Choć producent zaleca używać go na krem BB, ja to robię odwrotnie. Nie znalazłam do tej pory lepszej bazy pod makijaż. Chociaż kolor może wydawać się zbyt ciemny, to dostosowuje się do karnacji skóry, nadaje jej zdrowy kolor, natomiast mineralny filtr dodatkowo rozjaśnia. Skóra jest nie tylko dodatkowo pielęgnowana, ale też pięknie, bez użycia filtrów wygładzona.
To kolejny mój naturalny kosmetyk do makijażu, który daje tak fantastyczny efekt, który trwa znacznie dłużej niż po innych tego typu kosmetykach. Wspominając temat makijażu, bardzo ucieszyła mnie paczka od GLOV, marki znanej nam z rękawic oraz płatków wielorazowego użytku. Płatki te już dawno chciałam kupić na wypróbowanie, dlatego tym bardziej ucieszyło mnie, że otrzymałam ich 5 sztuk, a dodatkowo rękawicę, no i niespodziankę w postaci pędzli do makijażu.
Pędzle te cieszą się u mnie świetną jakością, bardzo łatwo je się myje. Są bardzo miękkie, z łatwością można nimi nakładać kolejne warstwy makijażu i je blendować. Bardzo polubiłam też robienie demakijażu płatkami i rękawicą, jedynie tonik nakładam płatkiem jednorazowym. Zarówno rękawice jak płatki dobrze zmywają makijaż, bardzo łatwo się piorą. Chociaż producent zapewnia, że wystarczy użyć samą wodę, to jednak to u mnie nie działa, tym bardziej, że na co dzień używam filtrów ochronnych, natomiast inne moje kosmetyki kolorowe, choć nie wszystkie są wodoodporne, to mimo wszystko są bardzo trwałe, przez co nie jest możliwe ich zmycie przy użyciu samej wody.
Bardzo polubiłam też balsam do ciała z różanej serii Pixi Bodytreats Rose Body Balm. Balsam ten bardzo dobrze i na długo nawilżał i odżywiał moją skórę, która zwłaszcza przy takich warunkach bardzo cierpi. Z żalem się nim żegnałam wiedząc, że ze względu na cenę szybko się nie zobaczymy, ale nie mówię że to nie nastąpi.
Nie pochwalę się ilością przeczytanych w kwietniu książek, jakoś ten miesiąc nie był dla nich łaskawy. Może i lepiej, bo nie miałabym czasu na nic innego, a mam mnóstwo innych zaległości. Kolory pawich piór Jojo Moyes to książka, która dodaje skrzydeł. Chociaż życie sprawia nam mnóstwo niespodzianek, warto uczyć się od innych, że zamiast tkwić w jednym miejscu, warto wykazać się odwagą by coś zmienić w swoim życiu.
Mogłabym tak jeszcze wymieniać, bo na pewno to nie jedyni ulubieńcy, ale te najbardziej wbiły się w pamięć, najczęściej je używałam. Macie wśród nich swoich ulubieńców? Co najbardziej Was zaciekawiło?
Życzę dużo słońca! ☀️
Ten balsam do ciała mam i bardzo lubię. Książka gości w mojej biblioteczce, ale jeszcze jej nie czytałam. Ciekawią mnie te pędzle.
OdpowiedzUsuńO super, ciekawa jestem Twojej opinii o tej książce :) Pędzle są świetne, polecam Agnieszko :)
UsuńZe mną trochę inaczej jest, nie tęsknię za restauracjami, bo i tak w nich nie bywałem, zakupów w sieci nie robię i nie robiłem, skutków lockdawnu (to celowe) nie odczuwam tak jak inni. :)
OdpowiedzUsuńTo już Twój problem, my nie możemy doczekać się końca tej bezsensownej walki z ludźmi. Bez jaj, kto to będzie przestrzegał te idiotyzmy na dłuższą metę, normalny człowiek na pewno nie.
UsuńBardzo fajne są te pędzle. Książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Pędzle prezentują się naprawdę super :D Bardzo fajni ulubieńcy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Już niedługo nie będziemy nosić masek na dworze, więc będzie dużo przyjemniej :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam o kremie D'Alchemy, bo wpadł mi w oko :)
Moją uwagę skupiły pędzle, zresztą już przy poprzednim wpisie zwróciłam na nie uwagę :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwracają one uwagę :)
UsuńPędzle pięknie się prezentują :) Znam jedynie balsam do ust NUXE Reve de Miel ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTe pędzle to moja nowa miłość, cieszę się że je mam. A balsamem od nuxe bym nie pogardziła
OdpowiedzUsuńCzęsto są promocje Marzenko, a pędzle są super :)
UsuńMi się w maseczkach wyjątkowo źle oddycha. Też staram się nie nosić. Nie uważam, że są szczególnie bezpieczne i skuteczne
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, ale są jeszcze tacy, którzy mają krzywy ryj i im pewnie służy :D
UsuńJa mam pędzelkowy fetysz, takze pędzelki cudne :)
OdpowiedzUsuńTen Super rich Multi Hydrator miałam parę lat temu, ale do dziś wiem że to był super krem. Pierwszy raz widzę takie Serum, co się używa na makijaż, ale dobrze że znalazłaś inne jego zastosowanie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na recenzje kremu odżywczego :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi ulubieńcy :) Przyznam jednak, że żadnego z powyższych nie miałam. Pędzle bardzo mnie interesują, to ostatnio moja nowa miłość :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Pędzle wyglądają naprawdę super.
OdpowiedzUsuńNie znam twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńCzęsto jest tak że z prezentowanych ulubieńców podoba mi się tylko jedne kosmetyk czy rzecz a tutaj wszystkie Twoje produkty chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńTę pędzle nawet na po zdjęciach widać, że są bardzo dobre jakościowo. A kosmetyków nie znam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń