Wakacje z przygodami
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką niechęć do pisania, ale i u mnie nadszedł ten czas. Nie jest to jednak niechęć do prowadzenia bloga, ale chwilowa niedyspozycja. Przyszedł czas na wakacje z wnuczką.
Ktoś musi zająć się wnuczką, no więc zmieniłam chwilowo miejsce pobytu. Wyjechałam do Wrocławia i będę tu do końca sierpnia, dopóki wnuczka nie pójdzie do szkoły, do pierwszej klasy. Spakowałam więc torbę, zamówiłam przez internet bilet, koty zostawiłam pod opieką sąsiadów i wyjechałam.
Wraz z rodziną przywitała mnie cudowna pogoda, nadeszła też w końcu ta cudowna chwila rozkoszowaniem się kawy na tarasie. Przy okazji można przy świetle słonecznym zrobić makijaż, pobawić się z wnuczką. Załapałam się na dwie pary wygodnych butów, można spacerować do pięknego ogromnego parku z placem zabaw, labiryntem, oraz innymi atrakcjami. Jest on trochę daleko, zanim człowiek dojdzie, zdąży się nieźle umęczyć, ale mimo wszystko warto. O tym jednak za chwilę.
Można pospacerować też trochę bliżej domu i zrobić wnuczce trochę zdjęć. Wnusia nie przepada za robieniem sobie zdjęć, tym razem sama poprosiła.
Najwięcej atrakcji jest jednak w dalekim parku, do którego szłyśmy pieszo. Raz na skróty, raz normalną drogą. A że we Wrocławiu jest dużo aut, a na uliczce do parku brakuje jeszcze chodników, to łatwo nie jest. Oczy nawet przy siedmioletnim dziecku trzeba mieć dookoła głowy. Na skróty polną drogą w tamtą stronę szłyśmy tylko raz. Nie wiadomo jakim cudem nagle się przewróciłam, otłukłam kolana, boki, ale nie zrezygnowałam z dalszej drogi, mimo że szła przez tory. Nie spodobało mi się to, dlatego powrotną drogę wybrałyśmy już inną, wbrew pozorom również niezbyt bezpieczną. Mało chodników, zbyt wąskie ścieżki, dwa przejścia kolejowe. Jednak, kiedy wnuczka tak dobrze się bawiła, żal było nie iść ponownie na drugi dzień. Poszłyśmy uliczkami, doszłyśmy na miejsce, wnuczka miała dobrą zabawę, ale ja pewnie ze zmęczenia długim spacerem ciągle czułam zawroty głowy. Przyszedł czas na powrót, wnuczka szczęśliwa, ja wnikliwie obserwująca przejeżdżające samochody, to moją wnusię, nagle straciłam równowagę i ponownie się wyłożyłam na jezdni, bo chodnika oczywiście zabrakło. Ciężko się przy tym bólu wstawało, za każdym razem ktoś chciał pomagać, ale na szczęście dałam radę podnieść się sama. Na szczęście, mimo osteoporozy nie połamałam się, ale jestem jednym wielkim bólem. Kolana obite, na jednym strupy, lewy bok tak boli, że czasami mam wrażenie, że to serce, unoszenie rąk też boli. Musiałam jednak wrócić na weekend do domu, bo zabrałam za mało swoich leków, zapomniałam też zabrać innych ważnych rzeczy. Jeszcze tylko się prześpię się i wracam z powrotem. Chwilowo nie mam sił na wymyślanie postów, robienie zdjęć, uśmiechanie się. Nadal będziemy spacerować, ale na pewno już nie tak daleko, przynajmniej dopóki nie dojdę do siebie. Trzymajcie kciuki, żebym więcej krzywd sobie nie robiła. Co u Was?
Życzę nam wszystkim dużo słońca! ☀️
Trzymam kciuki mocno! We Wrocku polecam ogródek japoński odwiedzić ponoć super...sama bym chciała się wybrać;) Afrykarium też super... Czas z wnusia bezcenny:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Chętnie tam się wybierzemy :)
UsuńW takim razie czekam na info jak wrażenia;)
UsuńNie tak szybko, muszę dojść do siebie. Póki co, ledwo się ruszam :D
UsuńJasne,rozumiem🌺
UsuńKochana życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i regeneracji sił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinkę.
Dziękuję Agnieszko :*
UsuńGreat photos. Fun times :-D
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńTo miałaś nie miłe przygody, współczuję bardzo i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńJeeej zatem trzymam kciuki i ślę słoneczne pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że możesz spędzić teraz trochę czasu z wnuczką. Wracaj do pełni sił! :) Dobrze, że skończyło się na stłuczeniu i zadrapaniach a nie na gipsie :)
OdpowiedzUsuńCzasem taki okres przychodzi, dużo siły ❤
OdpowiedzUsuńMa Pani bardzo uroczą wnuczkę :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo motywacji i dużo siły do działania :)
Jesteś wspaniałą Babcią Dorotko :) Nie jedna by machnęła ręką i poszła na pierwszy lepszy plac zabaw. A jak dla mnie wędrówki po dużym mieście z dziećmi to katorga...
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Ci życzę. Dobrze, że nic poważnego się nie stało :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńWnusia widać, jaka szczęśliwa z babcią:))
Dbaj o siebie! Miłych wakacji z wnusią:)))
Oj to przykry wypadek. Na pewno bardzo bolalo. W zeszlym roku zlamalam na szlaku noge. Nie przypuszczalam ze to zlamanie wiec nie wezwalam pomocy i doszlam do centrum Rabki. Dopiero na drugi dzien bolalo mocniej, noga zsiniala, wiec poszlam na pogotowie. Okazalo sie ze zlamalam staw skokowy. Z doswiadczenia wiem ze czasem stluczenia potrafia dlugo bolec. Ciezko nawet buta wlozyc. Uwazaj na siebie Dorotko.
OdpowiedzUsuń