Czego nie stosuję w pielęgnacji, oraz w makijażu
Z braku pomysłu na nowy post przyszedł do mojej głowy inny pomysł. Tym razem zamiast recenzji czy chwalenia się swoimi nowościami opowiem czego nie używam i braku nie odczuwam. Poza wyjątkami, bo zawsze jakiś wyjątek się znajdzie. Post ten pisałam już dawno, ale z każdą publikacją jest aktualizowany.
Pisząc ten post nie chcę sugerować, że używanie tych rzeczy jest jakimś błędem, o co to to nie. Po prostu jednemu służy to, innemu co innego. Jak wspomniałam na początku, i u mnie zdarzają się wyjątki.
Eyeliner
Chociaż miałam jeden, z którego byłam zadowolona, to pozostałe zaraz po chwili wywoływały u mnie potok łez, czego efektem było znikanie kreski w zewnętrznych kącikach oka, powieki bardzo obciążone, a ja czułam się bardzo niekomfortowo. Wolę użyć porządnej kredki lub cienia do powiek.
Zdarzają się dobrej jakości eyelinery, chociaż ciężko na taki trafić. Praktyka czyni mistrzem, ale nie każdy eyeliner zachęca do użycia.
Puder do twarzy
Do tej pory mało który puder nie wysuszał mojej cery, i nie był widoczny na twarzy. Nie wiem jak mało, bym go nie użyła, zawsze wyglądał fatalnie i wysuszał moją biedną skórę. Wyjątkiem są pudry wysokopółkowe. Miałam kilka pudrów np. Guerlaina, które mi tego nie robiły a makijaż wyglądał naprawdę cudownie. Mimo wszystko, także nie stosuję ich na całą twarz, jedynie na strefę T.
Pomadki matujące
Pomadek tego typu nie używam z tych samych powodów, co puder. Nie używam też innych pomadek o dużej trwałości, bo na moich ustach wyglądają fatalnie, wysuszają je na wiór, skóra zaczyna pod nimi pękać i robi się dramat. I żebym chociaż nie stosowała pielęgnacji, ale balsamy do ust są zawsze pod ręką. Dodatkowo smaruję usta kremami, pielęgnuję wszystkim, czym tylko się da. Pomadki zawsze je zmasakrują.
Balsamy rozświetlające
Taki balsam wygląda pięknie na skórze, jednak nie na każdej, bo jak są niedoskonałości, to tylko je uwydatnia. Nie znoszę też obecności błyszczących drobinek, które dodatkowo podrażniają moją skórę, a nie po to używam balsamów. Jeśli już naprawdę chcę rozświetlić fragment dekoltu, to używam do tego samego rozświetlacza.
Kosmetyki do stylizacji włosów
Moje włosy są tak sztywne i oporne na takie cuda, że musiałabym zużywać tego na kilogramy i litry, żeby osiągnąć wymagany efekt. Większość z nich zawiera alkohol, który wysusza włosy, później jeszcze trzeba to dobrze zmyć, a ja nie lubię utrudniać sobie życia. Wolę raz na jakiś czas iść do salonu i obciąć je tak, żeby się same układały. Dzięki temu moje włosy są zdrowe, gęste, a przede wszystkim nieobciążone. Sporadycznie zdarza się użyć lakieru do włosów, musi być jednak wyjątkowej jakości.
Od kilku miesięcy ponownie zaczęłam używać lokówki, stosuję też piankę i lakier do włosów. Nie da się ukryć, że najbardziej lubię profesjonalne.
Wszelkie kosmetyki z miętą
O ile uwielbiam miętową herbatę i czekoladki, to moja skóra mięty nienawidzi. Zawsze reaguje na nią podrażnieniami. Jak nie od razu, to na bank nastąpi to w późniejszym czasie.
Naturalne dezodoranty
Ostatnio miałam taki z zawartością sody. Był niby skuteczny, ale potwornie zaogniał moją skórę, która piekła, a ja przez to czułam się bardzo niekomfortowo. Bez zawartości sody znów nie działają, dlatego kupuję apteczne.
Naturalne szampony do włosów
Po prostu nie ma między nami chemii. Z moich włosów po takich szamponach najczęściej robi się siano, żadna odżywka już nie jest w stanie pomóc. Wolę już naturalne odżywki czy maski do włosów, chociaż i tu różnie bywa. Dlatego do tego rodzaju kosmetyków dodaję odrobinę oleju.
Farbowanie włosów w domu
Kiedyś ich chętnie używałam, ale moje przygody były różne, dlatego co jakiś czas odwiedzam salon fryzjerski i robię blond pasemka. Fryzjerzy w sprawdzonym salonie znają się na tym lepiej niż ja, a ja już wolę nie ryzykować.
Kosmetyki z katalogu
Jeśli komuś służą, to cieszę się bardzo, nic mi do tego, ale ja podziękuję. Nie jestem jakąś fanatyczką naturalnych składów kosmetyków, ale wszystko ma swoje granice i pewnych składników muszę się wystrzegać. Nie gardzę tymi kosmetykami, sama byłam konsultantką Avon, Oriflame, jeszcze innych firm, zamawiałam też od swoich koleżanek, co bardzo często, a później coraz częściej kończyło się tragedią na mojej skórze.
Inspirowane perfumy lub ich zamienniki
Nie lubię, to nie ten zapach. Może na początku pachną podobnie do oryginału, ale jest to najczęściej zapach drażniący, dla mnie nie do wytrzymania. Wystrzegam się podróbek, czyli tzw. "okazji".
Post ten był pisany dosyć dawno, ale zawsze coś do tej listy może przyłączyć lub z niej zniknąć. Ciekawi mnie, co u Was znalazło się na tej liście, czy z czasem widzicie u siebie jakieś zmiany?
Pozdrowienia! ☀️
Też nie używam eyelinera, pudru sypkiego i pomadki w płynie . Z podanych przyczyn. Ech ta skóra wrażliwa.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, my coś wiemy na ten temat ;)
UsuńSamoopalaczy też nie używam, eyeliner w pisaku mam i też nie zawsze nim rysuję. Co do naturalnych szamponów to pomyślałam że mogę Ci odlewni zrobić tych dwóch które recenzowałam. Oj tak! Czasem tak jest że jak się zaczyna pisać to wychodzi post dłuższy niż by się zdawało.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, ale nie ma potrzeby. Mam swoje sprawdzone i ich się trzymam, a woda to też chemia :D Co do pisania, wystarczy zacząć i samo idzie ;)
Usuńok:)
UsuńCiekawy, inspirujący wpis. :)
OdpowiedzUsuńNie używam pomadki w płynie i pudru sypkiego.
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Pani nie stosuję samoopalaczy :) Nie lubię ich i większość sprawia, że wyglądam jak pomarańcza :D
OdpowiedzUsuńI love body lotions and body butters and use them a lot. I gave up dying my hair a few months ago! And used to buy Avon nail polishes. Don't use the others though.
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny post, czasami warto podzielić się opinią czego nie polecam, niż , czym się zachwycam. Ja eyeliner używam codziennie, tusz też, podkład jesień-zima, puder tylko do zdjęć, żeby się nie błyszczeć. Rozświetlacze są dobre dla młodszych dziewczyn, a naturalne szampony też nie dla moich farbowanych włosów, tu zaufałam sprawdzonym firmom i kosmetykom i włosy są piękne.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi Marzenko, że czegoś nie polecam, bo innym to może akurat służyć. Chodzi o moje osobiste odczucia. Tusz używam, ale mam swoje sprawdzone i ich się trzymam :)
UsuńTeż eyelinera nie używam, nawet na imprezy. Bardzo ciekawy wpis, można coś ciekawego się dowiedzieć : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Samoopalacze, pudry i eyelinery też u mnie odpadają :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :) zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o kosmetyki z katalogów. :) płynów do kąpieli też nie używam ale tylko dlatego, że nie mam wanny :P
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Ci życzę <3
Co do Avonu to mam uraz do nich otóż dawno temu za jakiś pułap zamówienia jako konsultantka miałam otrzymać jakiś tam kolczyki, dostałam. W drugim też coś miało być i mimo zrealizowanego pułapu nic nie dostałam bo... nie wiem czemu, fakt kupuję u nich kulki pod pachę ale uraz jako do firmy pozostał. Co do cen to oni faktycznie je zawyżają dzięki temu mogą robić te "oszałamiające okazje"
OdpowiedzUsuńJakość i skład tych kosmetyków nijak się mają do ich cen, to po prostu przerost formy nad treścią. Kiedy ich jeszcze używałam miałam same problemy z cerą i włosami. Jeszcze dawałam im szansę, ale zawsze było to samo :/
UsuńOj nie cierpię podrabianych perfum :( eyelinera też bardzo rzadko używam :) farby do włosów nie pamiętam kiedy kupowałam ;p też mam takie zdanie jak ty chodzę do fryzjera :)
OdpowiedzUsuńZ farbą do włosów nie zliczę przygód, a jak mam użyć podrabianych perfum, to wolę zapach zwykłego mydła. Dla mnie te podróby po prostu śmierdzą ;)
UsuńU mnie tusz do rzęs może być, ale bardziej nie musi być. Pomadki w płynie to jakieś nieporozumienie. Kto je wymyślił, ren nie mial pojęcia o ładnie wyglądających ustach. O dezodorancie ze sodą nawet nie słyszałam, czego nie żałuję.
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie miałam tak zaognionych pach jak po dezodorancie z sodą. Od tamtej pory unikam szerokim łukiem, czym naraziłam się firmom produkującym te koszmarki ;) Od tuszu do rzęs jestem uzależniona, niestety czekają mnie dni bez makijażu oczu po zabiegu laserowym.
Usuńtez nie przepadam za kosmetykami z miętą
OdpowiedzUsuńWitaj klubie :D
UsuńWielu rzeczy z Twojej listy także nie używam.
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :)
UsuńBardzo fajny pomysł na wpis! Ja również wielu rzeczy z Twojej listy nie używam, poza dwoma rzeczami: naturalnym szamponem/odzywka i dezodorantem. Trochę to potrwało, zanim znalazłam właściwe, ale w końcu sie udało! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Nawet nie będę szukać, wystarczy mi problemów :D Również pozdrawiam :)
UsuńJa nie używam podkładów - a jak już to od wielkiego dzwonu. naprawdę wielkiego. Pudrów używam rzadko, ale się zdarza.
OdpowiedzUsuńMoja skóra uwielbia miętowe kosmetyki:D
OdpowiedzUsuńEyeliner także u mnie nie używany. Nie trafiłam na taki, który bym chciała dalej używać niż po jednej czy dwóch próbach. Do tego wolę swoje oczy bez takiej kreski.
OdpowiedzUsuńCo do reszty to większość używam albo jeszcze jestem przed, bo nie było okazji. Jak chociażby maturalny dezodorant 🙂 Jestem ciekawa czy u mnie też by podrażnił czy właśnie odwrotnie 🙂