W kolorach mi do twarzy, czyli nowa wersja jesiennego makijażu
Jesień rządzi się swoimi prawami, zmieniają się kolory przyrody, a na ich tle chce się być bardziej widoczną. Malować się lubię i nie przestanę tego robić, choćby nie wiem jak nieudaczniki tego świata próbowali do tego zniechęcać.
Dla mnie wiek nie jest wyznacznikiem tego, co mogę a co nie, bo to jedynie od nas zależy, w czym się dobrze czujemy, a ja najlepiej czuję się pomalowana. Wtedy też się czuję w pełni zadbana. Tym bardziej na emeryturze nie obowiązuje mnie żaden dress video. Tym bardziej na emeryturze mam ochotę sobie poszaleć. Przy okazji poszaleję też z kolorem włosów.
Z matami mi nie po drodze, dlatego albo używam podkładu rozświetlającego, kremu CC, albo łączę podkład z serum B Perfect Swederm, który daje oczekiwane rozświetlenie, podrasuje kolor zbyt jasnego podkładu, ożywi cerę.
Palety Shapeshifter Pixi Beauty używam do delikatnego konturowania, rozświetlenia oraz wyraźniejszego zaznaczenia brwi. Nie zapominam o tuszu do rzęs, co do którego mam bardzo duże wymagania, choćby ze względu na wrażliwość i moich oczu. Tusz nie może wywoływać łez, nie ma prawa też się rozmazywać przy paskudnej pogodzie, nie może się kruszyć ani osypywać.
Zamiast cieni, używam pomadek w kremie Cream Rouge Pixi Beauty, które jako pomadki średnio się sprawdzają, za to jako cienie są dla mnie w sam raz. Cienie prasowane tej marki, niestety podrażniają moje powieki.Po zużyciu widać, którego używam najczęściej. Wewnętrzne kąciki oczu rozświetlam cieniem mineralnym The Balm o oryginalnej, ale prawdziwej nazwie odcienia "No money, no honey" do nich nie używam pędzli, natomiast używam opuszek palców.
Na policzki używam różu Blush Prodige Illuminating Miami Pink Clarins, który lata temu przysłała mi Ines Beauty, już na pewno stracił ważność, ale dopóki skóra mi nie odpada, to będę używać, bo taka już jestem.
Pytałyście na Instagramie, co mam na ustach, więc już odpowiadam.
Chociaż lubię błyszczyki, i odcienie nude, to teraz właśnie najbardziej mi odpowiadają koralowe czerwienie. Nie rozstaję się z On The Glow Blush Pixi Beauty, zwłaszcza najbardziej ulubionym odcieniem Ruby. Jako róż jest trochę słaby, bo lubi znikać, za to jako pomadka sprawdza się idealnie. Sztyft jest odpowiednio trwały, nie wysusza moich ust, a przy tym dodaje żywotności mojej bladej twarzy.
Nie zamierzam na tym poprzestać, bo chcę też oprawki w ulubionym kolorze, które będą towarzyszyć mi każdego dnia.
Z wiekiem tych kolorów będzie u mnie coraz więcej, bo teraz właśnie nie muszę nosić żadnego mundurka ani uniformu, nie obowiązuje żaden dress code, więc żadne majaczenie, że "starej babie" coś nie pasuje do mnie nie przemawia, bo ja najlepiej wiem co lubię 😁 Jesienią jest tak mało słońca, dlatego kolory są jak najbardziej wskazane, niezależnie od wieku.
Miłego weekendu! 🙂
Lubię te cienie mineralne The Balm ❤
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńMyślę że decyzja o makijażu to sprawa indywidualna,a zniechęcanie do dbania o siebie dorosłej osoby to więcej niż nietakt. Dobrze że wiesz czego chcesz i co lubisz♥️
OdpowiedzUsuńDo kołków to jednak nie dociera, za wszelką cenę próbują zabłysnąć swoją tępotą ;)
UsuńNa prawdę ludzie się przyczepiają kolorów? Matko boska.
OdpowiedzUsuńTo nie ludzie, to parapety ;) Próbują zabłysnąć, ale coś im to nie wychodzi :D
UsuńOh very good post
OdpowiedzUsuńI love it the photos darling
Pięknie wyglądasz Dorotko w takich pozytywnych kolorach.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała więcej koloru wokół mnie, a tymczasem otoczenie takie że tylko worek pokutny na głowę, dziś nie jest dobry dzień dla mnie.
Dziękuję za miłe słowa :) Ty się otoczeniem nie przejmuj, tylko bierz z życia, co lubisz najbardziej, bo nigdy nie wiadomo, co będzie jutro :D
UsuńBardzo ładny makijaż kochana.
OdpowiedzUsuńŚwietne podejście! Nie warto się ograniczać, moda i makijaż jest po to by dzięki niemu eksperymentować i szaleć z kolorkami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Masz rację, warto dodawać sobie chociaż kolorów ubraniem. Ja dopiero w z wiekiem, zaczęłam lubić różowy haha
OdpowiedzUsuń