Chwile dla siebie, czyli wolny czas dojrzałej singielki

 

                  Ostatnio nie przepadam za długimi weekendami, ale mają one też swoje dobre strony. Można oglądać filmy do rana, spać do południa i nikt bez potrzeby nie zawraca głowy. Nie chodzą kominiarze, ani inni domokrążcy, cały ten wolny czas można przeznaczyć dla siebie.

Zapewniam, że nawet kiedy ponownie zostałam singielką, nigdy nie narzekałam na brak zajęć. Doskwiera mi co prawda brak codziennej możliwości wypicia kawy na świeżym powietrzu wśród kwiatów, ale to najmniejszy problem. Czas tak szybko ucieka, że nawet nie zauważam, kiedy jest po weekendzie. Do córek mam co prawda daleko, ale zawsze mogę odwiedzić kogoś bliskiego, kto mieszka dużo bliżej. Lubię też "ponudzić" się sama. Może i niektórzy uznają życie solo za nudę, dla mnie to jednak są bezcenne chwile. 

W spokojności można zająć się własną pielęgnacją, nosić maseczkę na twarzy, zrobić peeling kawitacyjny z liftingiem, zająć się bezstresowo paznokciami, położyć hennę na brwi, oraz zrobić milion ważnych dla siebie samej rzeczy, bez walki po drodze o pilota. Można oglądać i słuchać co się lubi bez marudzenia, że ktoś czegoś nie lubi. Można zawiesić nogę na lampę, chodzić w spokoju roznegliżowana, kiedy jest nieprzyzwoicie gorąco. 

W takie dni właśnie lubię robić sobie peeling kawitacyjny oraz inne czasochłonne zabiegi na twarz czy na ciało. W takie dni też robię sobie japoński manicure czy depilację nóg metodą IPL.

Nie tylko przy wolnym weekendzie, ale zawsze lubię delektować się od rana kawą, wybierać przy tym biżuterię i dodatki. Perfum co prawda nie mam zbyt wiele, a mimo to lubię ten dylemat, który dziś wybrać mam, lubię też pomachać z uśmiechem do własnego odbicia w lusterku. 

Nie będzie w najbliższym czasie już spacerów nad Odrą, nie przepadam też za masowymi imprezami, gdzie spotykam się ze współczującymi spojrzeniami, że dlaczego tak się "marnuję". Z wiekiem widzę coraz więcej zalet bycia samej ze sobą, coraz wyżej podnoszę poprzeczkę i nie zamierzam jej też obniżać. Pewnie ktoś powie, że mi odbiło "na stare lata", ale nikt nawet nie przypuszcza jak mi z tym dobrze. Bardzo cenię sobie te chwile dla siebie i swoją wolność wyboru. Trudno się połapać z moją dwoistą naturą. Raz jestem grzeczna do obrzydzenia jak aniołek, innym razem wyciągam pazurki. Nie znoszę ograniczeń, życia w ramkach, nie dociera do mnie czy coś wpada czy wypada. Mam młodą duszę w starej skórze i nic na to nie poradzę. Jeśli gdzieś z drugiej strony jest podobna "stuknięta wariatka" jak ja, niech się odezwie. 

Pozdrowienia! 🌞