Niezbędniki mojej kosmetyczki i moje wobec nich wymagania
Kosmetyki to moja pasja, a jeśli chodzi o makijaż, to im jestem starsza, lubię to robić coraz bardziej. Uwielbiam też piękne zapachy.
Lubię mieć przy sobie ulubiony zapach, którym jest na przykład Roses de Chloe, dlatego też chętnie zabieram go do torebki. Nie lubię, kiedy moja torebka jest za bardzo obciązona, dlatego też perfumy damskie, które kupuję, wolę kiedy mają mniejsze pojemności. Być może szybciej się zużywają, ale z drugiej strony nie używam ich aż tak obficie, żeby oznaczać zapachem swój teren. Zapach moich perfum i tak jest wyraźnie odczuwalny, co widzę po komplementach. Oprócz ulubionych perfum, które lubię mieć przy sobie, cieszyć się urokliwym flakonikiem mam ochotę sprawić sobie jeszcze inne, również w mniejszych pojemnościach. Mam już ich dość długą whishlistę.
Nie uznaję podróbek, dlatego nie robię zakupie w dziwnych miejscach, nie cieszyły by mnie też perfumy inspirowane, dlatego wolę poczekać niż spieszyć się z zakupem, którego miałabym później żałować.
Na ulubionych i sprawdzonych stronach ceny moich perfum nie należą do niskich, ale dzięki temu też mam pewność, że używam oryginalnych perfum. Wiem, że cierpliwość się opłaci, mimo, że do bardzo cierpliwych też nie należę, wierzę też że spełnię swoje zapachowe marzenia i trafią do mnie na przykład perfumy Toma Forda.
Kiedyś nieosiągalne było dla mnie mnóstwo kosmetyków, które używam i miałam do tej pory, dlatego wiem, że wszystko jest w naszych rękach, intencje wysyłane nawet mimo woli mają swoją moc. Do spełniania naszych marzeń nie musi być konieczne wygrana w lotto czy bogaty mąż. Kiedy się czegos bardzo chce, to wszystko temu sprzyja, żeby to mieć.
Nie robię nigdy dużych zakupów, nie lubię się rozdrabniać na jakąś taniznę, która z daleka już mówi mi, że nie będzie nam po drodze. Lubię, kiedy moje zakupy są dobrze przemyślane, dzięki czemu rzadko trafiam na jakieś buble czy nielubiane kosmetyki, które według projektu denko wypadałoby wymęczyć.
Bardzo chętnie zużywam do samego końca, ale tylko te kosmetyki, które bardzo lubię. A bardzo lubię i noszę ze sobą bez przerwy ulubione pomadki. Muszą być one niezawodne, bo nie lubię, kiedy coś nieestetycznie wygląda na moich ustach, odbija się na zębach czy migruje niewiadomo gdzie. Lubię kiedy pomadka jest trwała, ale nie pogardzę też pomadką, która jest mniej trwała, za to z dużą skutecznością dba o wygląd moich ust. Mimo wszystko wolę jednak, żeby ta zmniejszona trwałość pomadki była jedyną niedogodnością, natomiast wymagam tego, aby kolor mojej pomadki zawsze schodził równomiernie. Trudno mi wymagać, żeby pomadka nie odbijała się na przykład na filiżance czy na cudzym policzku, ale to jest już taki ich urok.
Nie będę ukrywać, że bardzo ważny jest dla mnie wygląd oraz jakość opakowania, jego funkcjonalność. Nie znaczy to, że jeśli widzę jakikolwiek produkt w wyjątkowo pięknym opakowaniu, to chcę go koniecznie mieć, żeby pokazywać na wszystkie strony, ale lubię cieszyć własne oko i być pewna, że coś mi się nagle nie otworzy w torebce. Że opakowanie mojego ulubionego kosmetyku nie będzie się niszczyć w błyskawicznym tempie, nieestetycznie się ścierać.
Wiem, że nie kupuje się dla samego opakowania, wiem też, że za te solidniejsze więcej się płaci, jak za wszystko zresztą. Płaci się też za jakość kosmetyku, jego recepturę, skuteczność, lata badań. Słono płaci się też za wiele innych rzeczy, na przykład za wizyty u dermatologa, jeśli skóra dramatycznie zareaguje, za zabiegi odmładzające, kiedy szkoda na dobrze dobraną pielęgnację. Wiele słabych jakościowo opakowań zdążyło się zepsuć przed zużyciem kosmetyku, więc nie ma sensu także na to żałować.
Wracając do niezbędników, które noszę ze sobą w torebce czy zostawiam w domu, nie jest tego wcale tak mało. Niektóre z nich jak na złość, lubią się denkować jednocześnie, jakby nie mogły się po ludzku kończyć pojedynczo.
Długo się wzbraniałam i nadal się wzbraniam, ale coraz częściej myślę o tym, żeby sobie sprawić prezent i kupić jakiś fajny kalendarz adwentowy z kosmetykami, który pozwoliłby mi się cieszyć wieloma kosmetykami jednocześnie, odkrywać każdego dnia nowe okienko, w którym znajdowałabym coś wyjątkowego dla siebie. Wiele z nich jest pełnowymiarowych, ale nawet miniaturki potrafią długo cieszyć jak na przykład wysokopólkowe tusze do rzęs, pudry czy rozświetlacze. I tak często wybieram wersję mini, która pozwala dobrze poznać dany kosmetyk przed kupnem, zużyć taki tusz, zanim zacznie się kruszyć. Jeśli miałabym wybrać taki kalendarz, musiałby zawierać produkty ulubionych marek, i jako opakowanie nie byłyby to zwały kartonu, a coś, co służyło by mi dłużej. Wiem, że taki wypasiony kalendarz odpowiednio kosztuje i póki co jest ponad moje możliwości, ale kiedyś tak samo myślałam o wielu innych rzeczach, a jednak przyszły do mnie. Trochę cierpliwości nie zaszkodzi, ale warto też popracować nad tym, żeby nie trzeba było sobie odmawiać wszystkich potrzeb i przyjemności.
Pozdrowienia! 🌞
*Post został napisany we współpracy z Ceneo. Zawiera linki afiliacyjne.
Ja zawsze muszę przy sobie tusz do rzęs, błyszczyk i perfumy.
OdpowiedzUsuńTo taki ratunkowy zestaw, coś jak u mnie :)
UsuńBardzo elegancki zestaw :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż zwracam uwagę na wygląd opakowań. Np. gdy nie podoba mi się flakon perfum to ich nie kupuję, nawet gdy zapach jest ok.
OdpowiedzUsuńTeż bym nie kupiła, zwłaszcza, jeśli to opakowanie wygląda na słabe, nietrwałe czy tandetne :)
UsuńKalendarz adwentowy marzy mi się także. Mam takie samo podejście do wysyłania intencji, większość się spełnia, tylko trzeba być cierpliwym.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Nie ma nic na zawołanie, ale wszystko się spełnia. Niektóre wysyłamy podświadomie i też się spełniają :D
Usuńale super kosmetyki <3
OdpowiedzUsuńJak dawno mnie tutaj nie było, a tu takie zmiany! :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze mam błyszczyk, podkład i mały flakonik perfum. A co do kalendarza adwentowego kosmetycznego to w tym roku też intensywnie nad tym myślę, ale jak to się skończy to nie wiadomo 😉
OdpowiedzUsuńMarzy mi się, ale nie aż tak intensywnie :) Będzie to będzie, nie to nie. Wiem, że jak już do mnie trafi, to będzie naprawdę wart uwagi :)
UsuńMi przeważnie w torebce towarzyszy tylko pomadka ochronna. Bardzo nie lubię uczucia suchych ust.
OdpowiedzUsuńTeż lubię zapachy Chloe, zwłaszcza Chloe Nomade :)
OdpowiedzUsuńChloe... są śliczne te zapachy:)
OdpowiedzUsuńCo do ulubienców im bardziej lubimy używać tym szybciej sie denkują...
Bzdura. Nie używam ich jakoś inaczej, a nieulubieńców nie używam wcale :D
UsuńJa również noszę ze sobą tusz, cienie do powiek w małym pudełeczku albo w kredce i jakieś perfumy w minie sprayu. Obecnie używam pefum marki Giordani Gold dostępnych w Oriflame, bardzo ładny zapach mają. Te które pokazałaś są ciekawe i mają cudną buteleczkę.
OdpowiedzUsuńPodrawiam. Dużo zdrowia i uśmiechu na te szare deszczowe dni.