Nie tak miało być
Przyszłam wytłumaczyć swoją nieobecność na blogu, swój brak aktywności. Nie wszyscy pewnie obserwują mój Instagram. Ta cisza nie jest spowodowana moim lenistwem, ale smutkiem. Aż boję się marzyć.
Marzyłam o locie samolotem. Nigdy jeszcze nie leciałam. Marzyłam, żeby zobaczyć Hiszpanię, mojego starszego brata, zobaczyć jego rodzinę. Niedawno kupili dom, wyhodowali piękny ogród. Pokazywał mi swojego kota. Takiego kota jeszcze nie widziałam, pokażę go przy okazji. Cieszyli się wspólnie, cieszył ich nawet śnieg w kwietniu tego roku.
Marzenia się spełniają, ale nie zawsze tak jak byśmy chcieli. Już go nie zobaczę żywego. W poniedziałek miał zawał. Udar, tak wykazała sekcja zwłok. Pierwszy, jednocześnie ostatni w swoim życiu. Na pogrzeb nie miałyśmy szans zdążyć. Tam nie zwlekają, być może z powodu klimatu, nie ma też zwyczaju kremacji. Pogrzeb odbył się bardzo szybko. Tego samego dnia pożegnałyśmy go przy grobie naszych rodziców... Czujemy jakby ktoś brutalnie oderwał część nas samych.
Dzięki mojej kochanej siostrze do Hiszpanii lecimy razem dopiero w sobotę. Nie będzie to wycieczka taka jak inna, ze zwiedzaniem. Chcemy pożegnać się z nim tam, pobyć chociaż przez krótką chwilę z jego rodziną.
Jeszcze nigdy nie leciałam samolotem, dlatego miotam się jak mucha w słoiku. Zastanawiam się, co wziąć do ubrania, co się wlicza do płynów, a co nie.
Wieczorem padam z nóg. Boję się hiszpańskich upałów, które wykończyły brata, z drugiej strony niczego się nie boję. Nie boję się nawet nagłego odejścia.
Jeszcze tydzień temu, kiedy byłam na spacerze w tym parku ze zdjęcia, napisał do mnie na Whatsappie, że ten upał go chyba wykończy. No i wykończył. Tak jak naszego tatę lata temu.
Tak bardzo żałuję, że nie poświęciłam mu więcej czasu na rozmowę. Zawsze człowiek żałuje po czasie, kiedy jest już za późno. Tak oszczędzamy ten czas dla bliskich, jakby życie miało trwać co najmniej kilka wieków. Oszczędzamy na swoim zdrowiu, czasie dla siebie, pakując energię w mury, samochody, nowości techniczne, jakbyśmy to wszystko mieli zabrać do grobu.
Rozpisałam się, ale czas zakończyć ten dzień. Jutro też czeka mnie dużo zajęć, czeka obiecana recenzja. Mam nadzieję, że zdążę napisać ją jeszcze przed podróżą.
Trzymajcie się i dbajcie o siebie, nie zapominając o bliskich.
Pozdrowienia! 🌞
Bardzo mi przykro kochana, że coś takiego spotkało Ciebie i Twoich bliskich. Życie niestety jest boleśnie nieprzewidywalne. Przyjmij proszę moje głębokie wyrazy współczucia . Będę się modliła za duszę Twojego brata, a także na to żebyś bezpiecznie dotarła do rodziny, jak również wróciła z powrotem do domu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko, modlitwa na pewno się przyda :*
UsuńDorotko, tak to już jest, jak kiedyś powiedział ksiądz Twardowski - Śpieszmy się kochać ludzi. Ja to zrozumiałam, tak dosadnie jak zachorowała moja mama, a po miesiącu już jej nie było. Miała tylko 67 lat, też poświęcałam jej za mało czasu, uwagi, bo życie, praca, dom, dzieci, wnuki, a ona przecież jest młoda to jeszcze pożyje. Niestety nie pożyła. Mimo iż minęło już 14 lat, brakuje mi jej każdego dnia. Tak bliscy jak rodzice i rodzeństwo zawsze pozstawiają dziurę w naszym sercu. Współczuję Ci bardzo. A lot szybko minie, nie masz się co stresować, ja wolę latać niż jechać kilka godzin w autokarze. Jeśli chodzi o płyny,kosmetyki w bagażu podręcznym, to do 100ml i do osobnego woreczka 20x20 cm takiego zamykanego strunowo, często te woreczki dają na lotnisku, maskara, błyszczyk, pasta do zębów wlicza się w płyny, trzeba je mieć osobno, nie w bagażu w walizce tylko wyjąć przy odprawie. Chyba że masz bagaż rejestrowany duży, to tam możesz mieć co chcesz.
OdpowiedzUsuńMiałyśmy podobne doświadczenia. Ten czas tak nas goni, że zaniedbujemy to, co dla nas najważniejsze, najważniejsze dla nas osoby. Szkoda, że człowiek mądrzeje, kiedy jest za późno. Co do woreczka, moja siostrzenica pisała, że ma dla mnie. Jedziemy tylko z bagażem podręcznym, tylko na jeden dzień i wracamy. Chciałoby się pobyć dłużej, ale i tak się cieszę, że mi to umożliwiono. Mam pomadkę, nie mam błyszczyka, kilka próbek, obliczyłam, że wszystko razem nie zajmie mi nawet 400 ml.
UsuńBardzo mi przykro. Też straciłam brata...., młodszego i rodziców.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Tobie współczuję, to bardzo smutne :((( Trzymaj się :*
UsuńStrasznie mi przykro :/ Ten ból po stracie jest okropny...
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wyrazy współczucia Dorotka...
OdpowiedzUsuńCo do marzeń, to różnie z nimi bywa właśnie..
Dorotko, najserdeczniejsze kondolencje. Daj sobie proszę czas, tyle ile będziesz potrzebowała, na dojście do siebie. Wytrwali czytelnicy będą czekać, aż w końcu nabierzesz sił do pisania. Mi również los odebrał, nie brata a tatę - z dnia na dzień, gdzie kilka dni wcześniej było wszystko w porządku - to ogromny cios, na który człowiek nigdy nie będzie przygotowany. Dużo cierpliwości kochana, trzymaj się ciepło i pozwalaj sobie na chwilę słabości - to trudny czas, który trzeba będzie przepracować.
OdpowiedzUsuń