Tu i teraz, bo dlaczego nie

 

              Pogoda w kratkę, która panuje w ostatnim czasie, brak słońca nie daje pogodnego nastroju, ale też nie chcę, żeby cokolwiek rządziło moim nastrojem, dlatego staram się działać temu na przekór.


Z byle jaką pogodą tworzy się byle jaki nastrój, dzięki któremu często widzę tłumaczenie zaniedbywania siebie, swojego wyglądu, o swoich potrzebach już nie wspomnę. Swoje potrzeby odkłada się na później, które to później nie przychodzi nigdy.

Ponura aura sprawia, że nie chce się wychodzić z domu, a jak już trzeba wyjść, to najlepiej w ponurych kolorach, najlepiej w byle czym, bo przecież nikt nie zobaczy. Ciepło i wygodnie nie znaczy byle jak. Może być równie dobrze: stylowo, ciepło i wygodnie, jeśli tylko chcemy. Jeśli nie mogę sobie dziś kupić  wymarzonego płaszcza o dobrym składzie, kupuję go z drugiej ręki, dla równowagi wybieram wspaniałe dodatki. 


To samo  dotyczy ubioru domowego. Nie znaczy to, że trzeba się  wystroić jak na spotkanie służbowe czy urodziny koleżanki, ale paradowanie w rozwleczonym dresie nie sprawi, że będziemy czuć się zadbane. 



Nie znaczy to, że trzeba od razu biec na zakupy, by kupić coś do użytku domowego, na pewno nikomu z nas nie brakuje takich rzeczy. Nie znaczy to, że mogą być to też ubrania dziurawe czy poplamione. Dla mnie powinny być takie, w których mogę wyjść z domu w razie potrzeby, czy móc się w tym pokazać, kiedy ktoś nadejdzie.


Nie rozumiem też odkładania ulubionej porcelany na później, a picie kawy czy herbaty w byle jakim kubku. To później może nie nastąpić, a jeśli nawet coś stłukę, to trudno, kupię sobie nowe. Straconych chwil nikt mi nie odkupi. To samo dotyczy ulubionej bluzki, butów czy kosmetyków.



W byle jakim podkładzie nie będę się czuć komfortowo i zadbana jak w tym ulubionym. Nie będę się czuła dobrze w szmince, która wysusza mi usta, ma brzydki odcień, czy rozjeżdża się na wszystkie strony, tylko dlatego, żeby ta lepsza była ze mną jak najdłużej. Nie widzę  sensu też na siłę zużywanie takich kosmetyków. Moja (nie)cierpliwość na to nie pozwala. Dlatego nie widzę sensu kupowania nadmiaru kosmetyków, czy testowania, bo dają. Irytuje mnie, kiedy coś traci ważność, zanim zużyję, czy w palecie są kolory, których nie zużyję i muszę wyrzucić. Dlatego nie kupuję większych palet, bo za te pieniądze mogę kupić choćby dwa ulubione cienie czy jeden inny wypasiony kosmetyk. 


Nieraz słyszałam, że po co się stroić, że tam nas nikt nie zna, albo, że i tak nikt nie zwróci uwagi. To dla mnie jedna z większych obelg, bo moje wrażenia wzrokowe i samopoczucie ma za nic. Nigdy też nie wiadomo, kogo można spotkać nawet za siedmioma morzami. Czy dobrze czujesz się sama ze sobą? 


Pozdrowienia! ☀️

Komentarze

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.